ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Procol Harum ─ Procol Harum (Pionierzy Prog-Rocka cz.3) w serwisie ArtRock.pl

Procol Harum — Procol Harum (Pionierzy Prog-Rocka cz.3)

 
wydawnictwo: Regal Zonophone 1967
 
1. Conquistador/ 2. She Wandered Through The Garden Fance/ 3. Something Following Me/ 4. Mabel/ 5. Cerdes (Outside The Gates of)/ 6. A Christmas Camel/ 7. Kaleidoscope/ 8. Salad Days (Are Here Again)/ 9. Good Captain Clack/ 10. Repent Walpurgis/
 
Całkowity czas: 34:54
skład:
Gary Brooker – vocals, piano
Matthew Fisher – organ
Robin Trower – guitar
David Knights – bass
B.J. Wilson – drums
Keith Reid – words
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,1
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Niezła płyta, można posłuchać.
,1
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,6
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,12
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,20
Arcydzieło.
,22

Łącznie 62, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
08.11.2005
(Recenzent)

Procol Harum — Procol Harum (Pionierzy Prog-Rocka cz.3)

Historia zespołu zaczęła się wcześniej niż zespół powstał. Najpierw była piosenka „Whiter Shade of Pale”, która przez sześć tygodni była w lecie 1967 roku na pierwszym miejscu  listy przebojów w Wielkiej Brytanii. I Gary Brooker, który grał na fortepianie i śpiewał, i Keith Reid, który pisał teksty. Do obróbki poszła „Aria na strunie G” Jana Sebastiana Bacha i tak powstał największy przebój zespołu, którego jeszcze nie było. Było kilku muzyków , którzy uczestniczyli w sesji nagraniowej tej piosenki, min. gitarzysta Ray Royer, (potem założył niezły zespół Freedom – nie mylić z Free), Marthew Fisher. Dzięki intensywnej promocji w pirackim Radio London singiel z „Whiter Shade of Pale” trafił na początku w czerwcu 1967 roku na szczyt list przebojów.  Ponoć ten utwór był inspiracją dla  The Nice. W międzyczasie skład się ustabilizował i można było powiedzieć, że Procol Harum to już regularny rockowy band – doszli starzy kumple Brookera z czasów grania w rhythm’n’bluesowym The Paramounts – gitarzysta Robin Trower i perkusista B.J. Wilson.  Można było przystąpić do nagrywania czegoś w większej średnicy i zacząć normalnie koncertować. Płyta ukazała się parę miesięcy później i ...padła. Na szczęście dla zespołu i jego kariery, amerykańskie wydanie zawierało już i „Whiter Shade of Pale”,  i drugi singiel zespołu „Homburg”, zmieniono też tytuł albumu na ten powszechnie znany. Od tego czasu wszelkie reedycje winylowe, kompaktowe funkcjonują pod nową nazwą i z wiadomym utworem tytułowym (pierwsza europejska reedycja CUBE 1972 rok).

Materiał na tej płycie jest zróżnicowany, kilka utworów ma charakter bluesowy, np. piękna ballada „Something Following Me”, lub rhythm’n’bluesowy - „Cerdes” lub „Kaleidoscope” (kłania się przeszłość w The Paramounts). „Conquistador”, „She Wandered Through The Garden Fence” lub „Salad Days” to już utwory bazujące na koncepcji łączenia rocka z muzyką klasyczną. Całość wieńczy instrumentalny „Repent Walpurgis” Fishera. Wspaniała kompozycja z wplecionym fragmentem „Ave Maria” i kapitalną partią gitary Trowera. Opus magnum tej płyty. Pamiętam entuzjazm w Sali Kongresowej, kiedy zagrali to na drugi bis, którego się raczej nikt nie spodziewał. I Geoffrey Whitehorn w roli głównej – stanął na samym  przodzie  sceny i zagrał  solo wieczoru.

Ta płyta nie należy do moich ulubionych w dorobku zespołu. Bardziej podoba mi się i „Home” i „Shine on Brightly”, nie mówiąc o „Grand Hotel” i niesamowitym „In Concert with ESO”, ale to jest tylko moje zdanie, bo w ogóle to płyta bardzo ceniona. I na pewno ważna.

Zespół funkcjonuje do dzisiaj, ale niezbyt intensywnie – trochę koncertuje, raz na 10 lat wydaje nową płytę. Reaktywacja zespołu w 1991 roku  w składzie z Fisherem , Trowerem i Brookerem było pewnym wydarzeniem. Natomiast  płyta „Prodigal Stranger” już się  nim nie okazała. Zebrała dość kiepskie recenzje, podobały się raptem trzy-cztery utwory. Ale myślę, że było to trochę spowodowane pewną  zmianą stylu zespołu, raczej przypominało to ówczesne płyty Steve’a Winwooda. Uważam, że to całkiem przyzwoita płyta. A ostatnia „The Well’s on Fire” całkiem udanie nawiązuje do klasycznych albumów zespołu i moim zdaniem jest po prostu dobra.


 

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.