ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Karnataka ─ The Gathering Light w serwisie ArtRock.pl

Karnataka — The Gathering Light

 
wydawnictwo: Voiceprint 2010
dystrybucja: Rock Serwis
 
1. The Calling
2. State of Grace
3. Your World
4. Moment in Time
5. Serpent and the Sea
6. Forsaken
7. Tide to Fall
8. The Gathering Light
 
Całkowity czas: 68:08
skład:
Lisa Fury - Vocals / Ian Jones - Bass and Acoustic Guitars / Gonzalo Carrera - Keyboards / Enrico Pinna - Electric and Acoustic Guitars / Ian Harris - Drums and Percussion / Guest musicians : Troy Donockley - Uellian pipes,whistles arrangements (on 4, 6 & 8) / Hugh Mac Dowell - cellos, cello arrangements (on 3, 6, 7 & 8) / Philippe Honore - violin / Bridget Davey - violin / Jane Fenton - cello / Clive Howard - viola
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Niezła płyta, można posłuchać.
,1
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,2
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,5
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,3
Arcydzieło.
,3

Łącznie 15, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
20.05.2010
(Recenzent)

Karnataka — The Gathering Light

Intrygujący powrót po latach walijskiej Karnataki. Sześć lat upłynęło od ostatnich, koncertowych zresztą, wydawnictw zespołu (świetny, podwójny album „Strange Behaviour”). Wcześniej grupa popisała się krążkami „Karnataka”, „The Storm” i „Delicate Flame Of Desire”, tym ostatnim szczególnie wysoko podnosząc sobie artystyczną poprzeczkę. Niestety zespół rozsypał się, a muzyków formacji można było usłyszeć na albumach The Reasoning, Panic Room, czy Mermaid Kiss.

Karnataka wypłynęła na fali, rosnącej wśród progresywnych słuchaczy, popularności grupy Mostly Autumn (obie formacje zresztą zadebiutowały w tym samym, 1998 roku) i w tej muzycznej lidze zazwyczaj ją szufladkowano. Tym bardziej, że podobnie jak w grupie Bryana Josha, ozdobą zespołu była wokalistka. Rachel Jones – bo o tę panią w wypadku Karnataki chodzi - już w zespole nie ma, choć lideruje mu były mąż wokalistki – Ian Jones. Kto pojawił się na miejscu Rachel? Oczywiście kobieta. Lisa Fury dysponuje równie ciekawym głosem o dużych możliwościach i zatwardziali miłośnicy dyskusji pod tytułem: „który wokal lepszy?”, nie powinni raczej podejmować tematu. Głos Fury idealnie pasuje do muzycznej propozycji Karanataki, tym bardziej, że owa propozycja stoi na wysokim poziomie i nie rozczaruje tych, którzy Karnatakę pokochali.

Wielkich zaskoczeń muzycznych tu nie ma. Zespół w dalszym ciągu stawia na melodyjność swojej muzyki i symfoniczny wręcz rozmach, operując w klimatach ciepłego, progresywnego rocka, okraszonego sporą dawką instrumentów klawiszowych i gitarowych popisów. Jeśliby szukać odniesień do wcześniejszych albumów grupy, należałoby chyba stwierdzić, że Karantaka jest na „The Gathering Light” bardziej epicka. Dość powiedzieć, że po raz pierwszy w historii kapeli, aż trzy numery na albumie trwają ponad 10 minut, a jednemu bardzo blisko do tej granicy. Przekłada się to oczywiście na odpowiednią długość krążka i pojawiające się zaraz pytanie, czy aby artyści nie przeholowali? Wydaje się, że mimo wszystko… nie. Materiał jest bardzo równy i trudno tak naprawdę rozstrzygnąć, która kompozycja jest tą… najpiękniejszą. Tak, tak! Wszak tylko w takich kategoriach należy rozpatrywać ten album. Pomysły melodyczne urzekają i jedynie osobista wrażliwość słuchacza może kierować go do indywidualnych wyborów. Niewątpliwym opus magnum krążka jest znakomita, trwająca prawie kwadrans, kompozycja tytułowa. Nie ustępuje jej wszakże, pojawiający się na początku, instrumentalny „State Of Grace”. Trudno też zapomnieć o pełnych lirycznego smutku „Forsaken” i „Moment In Time”.

Kapitalny klimat na tej płycie robią dudy, obsługiwane gościnnie przez doskonale znanego Troya Donockley’a. Nieprzypadkowo otwierający całość „The Calling” natychmiast przywołuje nieziemską Ionę. Ci, którzy czekają z niecierpliwością na następcę niezwykłej „The Circling Hour” mogą ponadto bardzo ciepłym okiem spojrzeć na wspomniane „The Gathering Light”, czy „Moment In Time” i tam znajdując odniesienia do Iony.

Przywołałem gdzieś na początku nazwę Mostly Autumn? Cóż, jakaż szkoda, że mistrzowie tak pięknego, natchnionego, lekko folkowego i rozmarzonego grania, gdzieś się zagubili i nie nagrywają choćby takich albumów… jak ten.

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.