ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Ultramarine ─ Every Man and Woman is a Star w serwisie ArtRock.pl

Ultramarine — Every Man and Woman is a Star

 
wydawnictwo: Rough Trade Records 1992
 
1. Discovery [4:28]
2. Weird Gear [5:10]
3. Pansy [5:17]
4. Honey [5:09]
5. Stella [4:25]
6. British Summertime [6:45]
7. Saratoga [5:03]
8. Geezer [6:32]
9. Nova Scotia [5:07]
10. Panther [4:46]
11. Lights in My Brain [5:36]
12. Gravity [4:35]
13. Canoe Trip [2:41]
14. Skyclad [5:28]
 
Całkowity czas: 70:50
skład:
Ian Cooper - różne instrumenty, produkcja / Paul Hammond - różne instrumenty, produkcja / Jolly James - skrzypce, produkcja / Gabriele Gai - dodatkowe klawisze / Phil James - trąbka i harmonijka ustna / Paul Johnson - "space drums", chinski flet, Charlie May - dodatkowe klawisze / Jemma Mellerio - klarnet / Brendan Staunton - wokale na "Weird Gear"
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Niezła płyta, można posłuchać.
,0
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,0

Łącznie 1, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
18.01.2003
(Gość)

Ultramarine — Every Man and Woman is a Star


„To było wysoko w górach..., odbywała się tam co roku ceremonia, ...mieliśmy ją..., i każdy – z daleka – na nią przychodził, kuzyni, wujowie i dzieci, babcie i dziadkowie – każdy...” – Takim oto sielankowym samplem rozpoczyna się omawiany album angielskiego zespołu Ultramarine.
Ultramarine to właściwie duet składający się z multi-instrumentalistów Iana Cooper’a i Paul’a Hammond’a (znanych w latach ’80 z awangardowej formacji A Primary Industry). Tym dwóm panom pomaga cały szereg zaproszonych gości których nie omieszkałem wymienić w „składzie” – parę tylko linijek wyżej.

Tą recenzje celowo zacząłem od cytatu inaugurującego ten album.
Jakże mało zespołów – szczególnie w kręgach art-rockowych i pochodnych - zaczyna swoje płyty w tak pogodny i pozytywny sposób. Wciąż słyszymy albo świdrujący pesymizm, albo surową ocenę społeczeństwa i otaczającego nas świata, a nie daj boże żeby był to progmetal, bo wtedy po zazwyczaj spokojnym elektronicznym początku potraktowani zostaniemy salwą niezjadliwych cybernetycznych popisów rytmiczno-gitarowych a wokalista zaśpiewa nam mądrze brzmiące słowa powyciągane w losowej kolejności ze słownika Szwedzko-Angielskiego.
Jakże brakowało mi ostatnio zespołu którego tematyką liryczną jak i muzyczną będą po prostu – pierdoły życia doczesnego.
Pamiętam jak czytałem kiedyś coś o tekściarzu wspaniałego zespołu Caravan – Richardzie Sinclair’ze – Jego liryki były niezwykle personalne, pisał sielskie historie o swojej rodzinie i przyjaciołach...
Nie przypadkowo posłużyłem się tutaj właśnie przykładem legendy sceny Canterbury – Caravan. Ultramarine jest współczesnym kontynuatorem tradycji tego właśnie sielankowego i arkadyjskiego stylu, który nie stronił od folku, jazzu a także szeroko rozumianej awangardy.

Użyte przeze mnie słowo „współczesnym” ma jak najbardziej podwójne znaczenie. Oprócz eklektycznych artystów sceny Canterbury równie wielką inspiracją muzyków była rodząca się wtedy inteligenta elektronika (tak zwane przeze mnie „art-techno” ;)).
Czerpiąc z pomysłów Aphex Twina, The Orb, Biosphere, KLF a także takich prekursorów art-techna jak 808 State czy LFO, Paul i Ian dodali do swojej szerokie akustyczno-elektryczne instrumentarium (od gitar, przez dęciaki, różnego rodzaju flety, harmonijki ustne itd). Następnie dograli niesamowicie optymistyczne melodie mogące kojarzyć się ze wspomnianym już Caravan, twórczością Roberta Wyatta, Kevin’a Ayers’a (Ci dwaj wielcy, to stali współpracownicy Ultramarine), Soft Machine, Hatfield And The North itd. Ultramarynie udało się dokonać tej fuzji w sposób prześwietny, a wiele serwisów muzycznych przypisuje członkom zespołu ogromne zasługi w dziedzinie wytworzenia stylu tak zwanego (przeze mnie ;)) art-techna.

Omawiany album jest bardzo równy, i właściwie ciężko wyróżnić tu jakiegoś faworyta. Sam mogę tylko zwrócić uwagę na Lights In My Brain z szaloną piszczącą solówką saksofonu, Panther z Jethro Tullowskim fletem a także przecudowne zakończenie w postaci ambientowego Canoe Trip i Skyclad ze specyficznymi zaciągnięciami dęciaków. Należy zwrócić uwagę na fakt, że jest to muzyka instrumentalna, rolę wokali spełniają jednak bardzo liczne, pełne pogody ducha sample. Nie są to też zbyt skomplikowane dźwięki – większość utworów ma zdecydowanie piosenkową budowę z drugiej strony nie jest to muzyka która jednym uchem wchodzi a drugim wychodzi. Po paru pierwszych przesłuchaniach będziecie do tej płyty wracać z narastającą radością i podnieceniem – uwierzcie mi ;)

Niestety losy Ultramarine nie potoczyły się zbyt kolorowo. Zespół był postrzegany jako tak zwana „muzyka dla nikogo”. Za nowoczesna, zbyt śmiała i progresywna żeby podejść do gustu fanom art-rocka, z drugiej strony zbyt ‘retro’ i zbyt akustyczna aby spodobać się miłośnikom elektronicznych dźwięków.
Po Every Man and Women is a Star Ultramarine wydało płytę z Robertem Wyatt’em pod tytułem United Kingdoms (która brzmi ponoć bardziej jak Mike Oldfield niż cokolwiek innego). Następnie duet ten chciał połączyć stylistykę folkową z twardymi brzmieniami elektro, co też nie zyskało należytego rozgłosu. Ostatnie dokonanie zespołu to User’s Guide z 1998 roku o troszkę Trip Hopowym brzmieniu.

Album Every Man and Woman is a Star jest jednym z najpiękniejszych jakie słyszałem w 2002 roku (mimo że już wtedy miał 10 lat). Polecam go bardzo serdecznie wszystkim miłośnikom eklektycznych dźwięków – ostrzegam jednak że nie jest to łatwo wchodząca muzyczka i potrzeba jej poświęcić troszkę czasu.

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.