ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Davis, Miles ─ You're Under Arrest w serwisie ArtRock.pl

Davis, Miles — You're Under Arrest

 
wydawnictwo: CBS 1985
dystrybucja: Sony Music Polska
 
1. One Phone Call/Street Scenes (Davis) [04:34]
2. Human Nature (Porcaro, Bettis) [04:30]
3. Intro: MD 1/Something's On Your Mind/MD 2 (Davis, Eaves, Williams) [07:17]
4. Ms. Morrisine (Davis, Irving III, Tynes Irving) [04:57]
5. Katia Prelude (Davis, Irving III) [00:40]
6. Katia (Davis, Irving III) [07:37]
7. Time After Time (Lauper, Hyman) [03:37]
8. You're Under Arrest (Scofield) [06:14]
9. Medley: Jean Pierre/You're Under Arrest/Then There Were None (Davis, Irving III, Scofield) [03:23]
 
skład:
Miles Davis – Trumpet, Police Voices, Davis Voices, Oberheim OBXA Synthesizer. John McLaughlin – Guitar. John Scofield – Guitar. Bob Berg – Soprano Saxophone, Tenor Saxophone. Al Foster – Drums. Vince Wilburn, Jr. – Drums, Simmons Drums. Robert Irving III – Yamaha DX-7, Korg Poly-6, Oberheim OBXA Synthesizers, Celeste, Organ, Clavinet. Darryl Jones AKA "The Munch" – Bass. Steve Thornton: Percussion, Spanish Voice. Gordon Sumner – French Policeman's Voice. Marek Olko – Polish Voice. James Prindiville AKA J.R – Handcuffs
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,1
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Niezła płyta, można posłuchać.
,0
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,2
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,0

Łącznie 4, ocena: Niezła płyta, można posłuchać.
 
 
Ocena: 7 Dobry, zasługujący na uwagę album.
30.12.2010
(Recenzent)

Davis, Miles — You're Under Arrest

Ćwiara minęła!

Jeden z tych muzyków, którzy zawsze szli z duchem czasu. Miles Davis miał w swoim zespole elektryczne organy, fortepian Fendera, gitarę basową, syntezatory jako jeden z pierwszych jazzmanów w ogóle. Gitara elektryczna była w jazzie już wcześniej, ale Davis wybierał od pewnego momentu muzyków o rockowych korzeniach, grających w funkowy sposób, z przesterem i czadem, jak na późnych płytach Hendrixa. Do tego podłączył sobie do trąbki mikrofon i grał z użyciem pedału wah-wah. Gdy publika jakoś przełknęła studyjną układankę „Kurewskiego Nasienia” i epickie, pokomplikowane utwory w rodzaju „Pharaoh’s Dance” – wrzucił pulsujący hipnotycznym rytmem, rytmem czarnej ulicy początku lat 70. „On The Corner” – przez krytykę początkowo strzaskany, obecnie uważany za jeden z najbardziej niedocenionych albumów w historii muzyki. Gdy jeden z fanów zagadnął go po koncercie, narzekając, że to co teraz, to on nie ogarnia, że maestro za ostro idzie do przodu a on wolałby, żeby Miles grał to, co kiedyś, Davis odpowiedział krótko: „Mam kurwa na ciebie czekać?!” Po pięciu latach radosnego korzystania z wszelkich możliwych używek, powrócił w roku 1980 ze składem…

No właśnie. Dużo było tam elektroniki, były bębny Simmonsa, masa syntezatorów. Tylko że… O ile Miles z końca lat 60. i lat 70. to była muzyka niesamowicie zakręcona i intensywna, tak spora część muzyki z płyt Milesa z lat 80. budziła już mocno mieszane uczucia. Miałem kiedyś okazję rozmawiać z pewnym muzykiem o płycie „Tutu”. Generalnie opinia była taka: brzmieniowo fantastycznie, te wszystkie syntezatory, samplery, brzmienia, tak wcześniej nikt nie grał, tylko że brzmienie to jedno, a same utwory już wypadają dość średnio.

Z „You’re Under Arrest” jest w sumie podobny problem. Instrumentalne adaptacje „Human Nature” Jacko i “Time After Time” Cyndi Lauper same w sobie są w porządku, przyjemnie, lekko sobie płyną, świetnie pasują pod podkład jakiejś miłej kolacyjki w intymnym gronie, ale… Właśnie. Ciągle gdzieś z tyłu głowy zostaje świadomość, że to ten facet, który popełnił niesamowite płyty w rodzaju „Dark Magus”, „Agharta” czy „Pangaea”. I takie klimatyczne, nastrojowe, wręcz nieco popowe granie wydaje się pochodzić z zupełnie innego świata.

Nieco ciekawiej wypadają „Something’s On Your Mind” i utwór tytułowy. Wciąż co prawda daleko tutaj do zakręconego grania sprzed półtorej dekady, ale to mocno elektroniczne, instrumentalne granie z dość melodyjną grą trąbki zaczyna wciągać. A absolutną perełką jest tutaj „Katia”.

Zaś najbardziej intrygujące kompozycje stanowią klamrę albumu. „One Phone Call” to swoista reminiscencja nieprzyjemnych przygód z policją, jakich Davis miał w swoim życiu niemało, przerobiona w tajemniczą, futurystyczną muzyczną wizję państwa policyjnego. Słychać tam głos Stinga, wykrzykującego po francusku tzw. prawa Mirandy; trafił się też polski akcent. Zaś wieńczący płytę utwór to kolejny dźwiękowy zapis nuklearnej paranoi pierwszej połowy lat 80. Jest ponury szum syntezatora, jak wycie płomieni po eksplozji bomby atomowej. Jest trąbka imitująca płacz dziecka i dzwony, bijące na trwogę… To taki fragment muzyki, jaki Roger Waters z chęcią zamieściłby na „The Final Cut” – gdyby tylko mu się tam nie zapomniało, że przekaz tekstowy wypadałoby oprawić jakąś ciekawą muzyką.

Tak w sumie: płyta nierówna, chwilami ciekawa, chwilami intrygująca, chwilami porywająca, chwilami trochę – jak na takiego artystę jak Davis – zbyt przewidywalna. Jak w sumie cała twórczość Milesa Davisa w latach 80.
 

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.