ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Air ─ Moon Safari w serwisie ArtRock.pl

Air — Moon Safari

 
wydawnictwo: Virgin Records 1998
 
1. "La femme d'argent" [7:10]
2. "Sexy Boy" [4:57]
3. "All I Need" [4:28]
4. "Kelly, Watch the Stars!" [3:44]
5. "Talisman" [4:16]
6. "Remember" [2:34]
7. "You Make It Easy" [4:00]
8. "Ce matin-là" [3:38]
9. "New Star in the Sky [5:38]
10. "Le voyage de Pénélope" [3:10]
 
Całkowity czas: 43:33
skład:
Jean-Benoît Dunckel – keyboards, synths, organ, vocals, piano, pan pipes, hand claps, glockenspiel / Nicolas Godin – bass, synths, percussion, vocals, guitar, hand claps, harmonica, glockenspiel, piano, organ, pan pipes, drums / Beth Hirsch – vocals / Enfants square Burcq – vocals / Alf (a.k.a. Stephane Briat) – hand claps / Caroline L. – hand claps / Marlon – drums / Eric Regert – organ / David Whitaker – string arrangement, conducting / P. Woodcock – guitar, tuba
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,1
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Niezła płyta, można posłuchać.
,0
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,2
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,6
Arcydzieło.
,4

Łącznie 13, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
23.10.2012
(Recenzent)

Air — Moon Safari

 

Czy można wycyzelować muzyczne dźwięki tak, by każda nuta miała swoje niezastąpione miejsce? A szczegóły brzmienia dopracować tak perfekcyjnie, by zdawało się słuchającym, iż wybrzmiewa im w uszach ideał?

Można. Oczywiście.

Ale – bez obaw: nie będzie ani zbyt długo, ani zbyt męcząco. Nie zamierzam bowiem zanudzać was muzyką nad-ambitną. Choć też trzeba przyznać, że nie będą to dźwięki, które nadają się na przyśpiewki przy spoconym, weselnym stole. Ot, taka muzyka pośrodku. Lekka, miła, przyjemna, acz jednocześnie delikatnie rozmarzona i taneczna zarazem. W sam raz dla ludzi, którzy pretensjonalnie gaworząc popijają sobie zimne mojito.  Księżycowe safari grupy Air. Szczerze powiedziawszy oto muzyczna maestria nowego tysiąclecia, otoczona przez wyuzdanie. Wspomniane drinki, zblazowane miasto, kobiety patrzące z pogardą na facetów i kolesie w garniturach, zapatrzeni w bladą poświatę tabletów i smartfonów. Każdy kawałek, niezależnie, czy wpadający od razu w ucho i dający się śpiewać pod nosem, czy też wymagający dłuższej chwili zastanowienia nad zmęczeniem naszej codzienności to jednakowoż świat opakowany w swoistą nierealność. Krystaliczne piękno wysmakowanego świata, anielskie głosy, szum fal i krople padającego deszczu. Niby nic, taki zwykły pop, a zarazem tak wiele…

Słucham sobie płyty Air zazwyczaj wtedy, gdy potrzebuję wytchnienia po całotygodniowym ściganiu się z życiem. Muzyka … jest wówczas jak ów zimny drink. Lub łyk lodowatej wody w upalne południe. Tak czy siak – niesie wytchnienie i spokój. Namiętność i odrobinę lubieżności. Jest jak gest nieznajomej przeznaczony tylko dla naszych oczu.

Co najważniejsze – choć Moon Safari  to album z piosenkami, to żadna z nich nie jest utworem słabym. Nie trzeba zatem wyjmować z całości poszczególnych kawałków – można wzorem najlepszych progresywnych megakompozycji nastawić w odtwarzaczu cały album, chłonąc sobie we dwoje z ukochaną nuty, które wiodą ku grzesznym myślom. Zachwycić się lekko jazzowym klimatem Ce Matin La, który tak nagle świetliście zahacza o brzmienia dzikiego zachodu z filmów Johna Forda. Zapaść się w głębie kosmicznych dźwięków La Femme d’Argent, gdzie kręcenie potencjometrami sprowadzono do czynności iście frywolnej. Zadurzyć się w mrocznym pejzażu nocnego klubu Talisman, tak zdumiewająco pędzącego przed siebie wzorem ravelowskiego bolera. Pęd powietrza we włosach księcia z białego Capri i symfoniczny rozmach rodem z kasyn Monako. Plus piosenki – niby zwykłe, a zarazem grzeszące nadmiarem zupełnie oczywistej i przynależnej  zasadnie pychy. Mówiłem – miły, lekki, przyjemny i rozmarzony ideał.

Niedokończona praca? Goniące terminy? Ambicja? Pfff… księżycowe safari grupy Air zmiecie te wszystkie nieważne kwestie z powierzchni ziemi.

Dobrze, że jest taka muzyka. Arcydzieło gatunku.

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.