ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Young, Neil ─ Hawks & Doves w serwisie ArtRock.pl

Young, Neil — Hawks & Doves

 
wydawnictwo: Reprise Records 1980
dystrybucja: Warner Music Poland
 
1. Little Wing (Young) [02:15]
2. The Old Homestead (Young) [07:43]
3. Lost In Space (Young) [04:21]
4. Captain Kennedy (Young) [02:59]
5. Staying Power (Young) [02:22]
6. Coastline (Young) [02:30]
7. Union Man (Young) [02:13]
8. Comin’ Apart At Every Nail (Young) [02:40]
9. Hawks & Doves (Young) [03:27]
 
Całkowity czas: 29:50
skład:
Neil Young – Vocals, Guitar, Piano, Harmonica. Dennis Belfield – Bass. Greg Thomas – Drums. Ben Keith – Steel Guitar, Dobro Guitar, Vocals. Rufus Thibodeaux – Fiddle. Ann Hillary O’Brien – Harmony Vocals. Levon Helm – Drums. Tim Drummond – Bass. Tom Scribner – Saw.
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,2
Niezła płyta, można posłuchać.
,0
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,0

Łącznie 2, ocena: Album jakich wiele, poprawny.
 
 
Ocena: 3 Album słaby, nie broni się jako całość.
27.01.2013
(Recenzent)

Young, Neil — Hawks & Doves

Przystanek Kanada odcinek XIX: Poświęcenie dla miłości (What I Did For Love).

Od strony artystycznej, Neil Young zakończył dekadę lat 70. w sposób chyba najlepszy z możliwych. Podczas gdy inni wybitni songwriterzy tego czasu albo tkwili w twórczym dołku (choćby Bob Dylan), albo wycofali się z aktywnej działalności muzycznej (jak John Lennon), albo ze średnim powodzeniem próbowali dopasować się do nowych czasów i trendów (jak Lou Reed), albo sami chyba do końca nie wiedzieli, co ze sobą zrobić (vide George Harrison). Neil Young tymczasem nagrał znakomity album studyjny, udaną trasę koncertową podsumował filmem i podwójnym albumem, do tego udowodnił, że wciąż jest artystą otwartym na nowe brzmienia i trendy, poszukującym i znajdującym. Jednak w życiu prywatnym artysty jedna tragedia goniła drugą.

Najpierw pożar całkowicie zniszczył kalifornijskie ranczo Neila; później okazało się, że drugi syn artysty, Benjamin, podobnie jak pierwszy, Zeke (jeszcze ze związku z Carrie Snodgress), cierpi na porażenie mózgowe – jednak, w przeciwieństwie do brata, na wyjątkowo ciężką postać tegoż. Do tego żona Younga również ciężko zachorowała; potrzebna była natychmiastowa operacja, dająca 50% szans na przeżycie. Na szczęście się udało. Neil i Pegi mogli w całości poświęcić się opiece nad ciężko chorym synem, z pomocą dającego nadzieję, ale wyjątkowo wymagającego i rygorystycznego programu terapeutycznego. I Neil Young również odstawił na pewien czas gitarę do kąta. Jednak wytwórnia grzecznie upomniała się o kolejny album… Neil pogrzebał w archiwach, nagrał też parę nowych kompozycji i nowy album ukazał się na początku listopada 1980.

„Hawks & Doves” składa się z dwóch wyraźnie się różniących stron. Strona A („gołębia”) to akustyczne kompozycje zarejestrowane w latach 1974-1977. Z tej części płyty zapadają w pamięć dwa klamrowe fragmenty – „Little Wing” (zbieżność tytułów z Hendrixowską klasyką przypadkowa) i autobiograficzny „Captain Kennedy”. Delikatne, wyciszone, akustyczne fragmenty, oparte na całkiem zgrabnych, fajnych melodiach. Niezły potencjał miał też „The Old Homestead” – strumień świadomości a la Bob Dylan na oszczędnym, nieco „meandrującym” podkładzie gitary akustycznej, z udziałem Levona Helma jako perkusisty – ale jako całość takie granie przez prawie osiem minut jednak nuży, Neilowi nie udało się tu tak przykuć uwagi słuchacza, jak to czynił choćby w „Last Trip To Tulsa”; całość jest zbyt chaotyczna i monotonna. Do tego jest jeszcze „Lost In Space”. Tyle że trudno coś napisać o tej kompozycji: ot, niezobowiązujący, nie przykuwający uwagi akustyczny numer.

Strona B – elektryczna („jastrzębia”) zaś to taki country-soft-rock, może nieco w stylu zespołu Alabama. Do tego pierwsze trzy utwory – „Stayin’ Power”, „Coastline”, „Union Man” – to bardziej archiwalne odrzuty, niż pełnoprawne granie: nie do końca rozwinięte, zagrane bez serca i zaangażowania, nijakie, monotonne, oparte na słabych melodiach, kompletnie nie angażujące słuchacza utwory. Jakieś mocniejsze, żywsze riffowanie pojawia się dopiero w „Comin’ Apart At Every Nail”, do tego ciepłe chórki, ładnie kontrastujące w refrenie z gitarowym graniem – to jest wreszcie jakiś udany, sensowny utwór, jest tu jakiś pomysł, jest chęć muzykowania, jest całkiem niezłe granie. Zaś w utworze tytułowym płyty dzieją się dziwne rzeczy. Bodaj najcięższa na całej płycie gitara elektryczna (choć na Younga to waga lekkopółśrednia, średnia – powiedzmy…) kontrastowana jest iście bluegrassową, wyeksponowaną partią skrzypków jak z tancbudy, do tego banalny tekst i powracające bez przerwy chórki radośnie nucące „U-S-A”… Zresztą na stronie B Young dokonuje dość zaskakującej wolty: stary kontestator i twórca pamiętnego protest-songu „Ohio” występuje tu z pozycji wielce konserwatywnej, chwilami wychwalając pod niebiosa Stany Zjednoczone. Dodajmy do tego, że album ukazał się tuż przed wyborami prezydenckimi…

Nie da się ukryć: to jedna z najsłabszych płyt Neila Younga. Co, biorąc pod uwagę koszmarne okoliczności, w jakich powstawała, dziwić raczej nie może. Z perspektywy czasu najważniejsze jest to, że Neil Young po miesiącach spędzonych z dala od studia znalazł na tyle siły i weny, by powrócić do nagrywania. W następnej kolejności postanowił przeprosić się znów z Crazy Horse, jak również zapoznać się z nowymi trendami w muzyce: te bowiem w międzyczasie znów uległy zmianie, pojawiło się new wave. Co z tego wyszło – o tym w odcinku XX: Lecz się sam (Heal Thyself).

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.