ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Queens Of The Stone Age ─ ... Like Clockwork w serwisie ArtRock.pl

Queens Of The Stone Age — ... Like Clockwork

 
wydawnictwo: Matador 2013
dystrybucja: Sonic Records
 
1. "Keep Your Eyes Peeled" 5:04
2. "I Sat by the Ocean" 3:55
3. "The Vampyre of Time and Memory" 3:34
4. "If I Had a Tail" 4:55
5. "My God Is the Sun" 3:55
6. "Kalopsia" 4:38
7. "Fairweather Friends" 3:43
8. "Smooth Sailing" 4:51
9. "I Appear Missing" 6:01
10. "Like Clockwork" 5:24
 
Całkowity czas: 45:59
skład:
Josh Homme
Troy Van Leeuwen
Dean Fertita
Michael Shuman

Guest appearances:
Dave Grohl – drums, percussion (4, 5, 7, 8, 9)
Joey Castillo – drums, percussion (1, 2, 3, 6), claps (1, 2)
Jon Theodore – drums, percussion (10)
Nick Oliveri – vocals (4)
Mark Lanegan – vocals (4), songwriting (7)
Alex Turner – vocals (4), lyrics (6)
Trent Reznor – vocals (6, 7), kick, snare (6)
Jake Shears – vocals (1)
Elton John – piano, vocals (7)
Charlie May - piano (10)
James Lavelle string arrangement (10)
Philip Shepard - strings and string arrangement (10)
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,1
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Niezła płyta, można posłuchać.
,1
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,2
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,5
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,4
Arcydzieło.
,2

Łącznie 15, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 7 Dobry, zasługujący na uwagę album.
19.06.2013
(Recenzent)

Queens Of The Stone Age — ... Like Clockwork

Queens Of The Stone Age to w wielu kręgach muzycznych zespół - legenda. Mimo licznych perturbacji w składzie, działają na scenie od 15 lat i wydali właśnie swój szósty album zatytułowany …Like Clockwork. Na pewno jest to dzieło najwyższej klasy, ale mam wątpliwości, czy aż tak wybitne, jak opisują je media z całego świata.

Jako wstęp do recenzji warto przyswoić sobie bardzo ciekawą historię mówiącą, co było impulsem do stworzenia albumu. Niejednokrotnie w wywiadach Josh Homme wspomina o krótkotrwałej "śmierci", którą przeżył podczas niezbyt wymagającej operacji kolana. Komplikacje w trakcie zabiegu doprowadziły do tego, że założyciel zespołu Queens Of The Stone Age prze chwilę był w stanie śmierci klinicznej. Na szczęście nie trwało to długo, co nie przeszkodziło lekarzowi prowadzącemu zabieg przywitać budzącego się Josha słowami "Cholera, byliśmy pewni, że Cię straciliśmy". Wydarzenie to mocno wpłynęło na muzyka i poskutkowało chęcią opisania go w formie nowego utworu. Tak powstała pierwsza kompozycja na nadchodzący album -  "The Vampyre Of Time And Memory".

Aby sumiennie opisać najnowsze wydawnictwo Queens Of The Stone Age warto przyjrzeć się muzycznej ewolucji zespołu. Muzycy rozpoczynając swoją karierę wyraźnie skierowali się na mocniejszą i dynamiczniejszą wersję stoner rocka z elementami grunge'u. Okres ten został zwieńczony najlepszym i najbardziej popularnym albumu zespołu - Songs for the Deaf, na którym znalazł się przebój "No One Knows" - zapowiedź łaskawszego spojrzenia na scenę alternatywną. Nie wszystkim się to spodobało, co poskutkowało niezbyt ciepłym przyjęciem kolejnych dwóch płyt. Mimo tego trzeba było przyznać, że Queens Of The Stone Age nadal wyznaczało bieżące trendy w muzyce alternatywnej, a nie je powielało. I podobnie jak wcześniej w historii, stworzyła się albumowa triada, ponieważ …Like Clockwork można uznać za zdecydowanie najlepszy album grupy od czasów Songs for the Deaf. Podobnie jak wtedy, bardzo dobra płyta jest poprzedzona dwoma mniej spektakularnymi krążkami.

Tym, co powoli staje się już tradycją, jest imponująca liczba (i "jakość") gości na płycie. Niektórych z nich można uznać wręcz za istotnych współpracowników (bo taki Dave Grohl bębni, w aż 5 utworach). Część z gości występowała z zespołem już wcześniej (np. Trent Reznor), ale niektórzy to na pewno spore zaskoczenie (z Eltonem Johnem na czele).

…Like Clockwork otwiera "Keep Your Eyes Peeled" zaskakując na wstępie mrocznym klimatem i szarpanym basem. Muzyka, która powoli osacza słuchającego wybucha "brudnym" refrenem, ale tylko na chwilę. Ci, którzy mimo wszystko przetrwali mogą po chwili zostać zaskoczeni, ponieważ kolejny utwór "I Sat By The Ocean" jest zdecydowanie lżejszy i intensywnie romansuje z popularną alternatywą  i indie-rockiem. Całość jest melodyjna i chwytliwa, ale trochę nijaka. Obok zupełnie niewyrazistego "I Appear Missing" jest to najsłabszy utwór na płycie.

Zaglądając dalej na płytę warto skupić się na kilku "perełkach". Pierwszą z nich jest na pewno "If I Had A Tail" z pulsującą gitarą i perkusją. Niejasny styl muzyczny i rytmiczny śpiew od początku porywają słuchacza w muzyczną podróż, a wisienką na torcie jest subtelna, lecz bardzo dobra solówka gitarowa. Dalej mamy "My God Is Sun", gdzie spotyka się mocne gitarowe granie z lżejszymi, alternatywnymi momentami podczas zwrotek. Utwór ten najwyraźniej pokazuje to, co przede wszystkim cenię w tym  albumie, czyli umiejętne "radowanie" zarówno fanów klasycznego rocka, jak i tych, którzy wolą klimaty "openerowe". Podobne odczucia mam w przypadku "Smooth Salinig", gdzie cięższy stoner rock jest wymieszany z bluesem, a czasem nawet funkiem. Taki mix gatunkowy na pewno jest wart uwagi. Dość ciekawie brzmią też ballady, czyli wspomniana we wstępie "The Vampyre Of Time And Memory", "…Like Clockwork" oraz zdecydowanie najlepsza "Kalopsia", która początkowo nie ma nawet nic wspólnego z rockiem. Dopiero po chwili atakuje nas potężne brzmienie. Trochę grungowe, trochę w stylu brit rocka spod znaku Oasis. Całość brzmi zarówno podniośle, jak i melodyjnie. W wolniejszych momentach na płycie da się wyczuć emocje towarzyszące Joshowi podczas tworzenia … Like Clockwork, co nie jest wcale takie łatwe podczas pracy w studiu.

Zdecydowanie najbardziej podoba mi się jednak "Fairweather Friends", w którym występuje najwięcej gości (w tym ten najbardziej niespodziewany - Elton John). Ciekawe motoryka, aranż i brzmienie powodują, że jestem skłonny uznać ten utwór za jeden z najlepszych (przynajmniej wśród rockowych) powstałych w obecnym dziesięcioleciu. Jedynym minusem jest dość słaby wokal Josha, który na tle całości ginie.

Na koniec trzeba jeszcze wspomnieć o kolejnej ciekawostce. Zespół w ramach promocji płyty przygotował wraz z dwójką artystów (Boneface oraz Liam Brazier) krótkometrażowy film animowany, w którym ścieżką dźwiękową są fragmenty pięciu utworów z …Like Clockwork. Całość prezentuje się fenomenalnie i mimo tego, że jestem zdecydowanym krytykiem klipów, muszę przyznać, że tym razem jestem pod wrażeniem (podobnie jak przy okazji współpracy Jess Cope i  Stevena Wilsona). Na film przychylnym okiem spojrzeli nawet Quentin Tarantino i Tim Burton. Być może czeka nas zaskakująca kooperacja świata filmowego i muzycznego!

Reasumując, album … Like Clockwork jest na pewno jednym z lepszych, które zostały wydane w tym roku. Niestety, przy ogólnym spojrzeniu na płytę pojawiają się rysy, które nie pozwalają mi na pełnie zachwytu. Po pierwsze, zbyt wyraźne podobieństwo do The Next Day Davida Bowiego (szczególnie w "If I Had A Tail", "The Vampyre Of Time And Memory" i "I Appear Missing"). Być może jest to przypadek, być może nie, ale można zawsze stwierdzić, że jeśli się inspirować to tylko najlepszymi. Po drugie nie do końca udało się wykorzystać potencjał zaproszonych gości. Grohl pozbawiony możliwości "wyżycia się" na perkusji nie jest tak wyrazisty, jak na płytach innych projektów, firmowanych jego nazwiskiem. Podobnie jest z Markiem Laneganem, czy Jake Shearsem. Mam również z tą płytą podobny problem, jak przy okazji wydanego nie tak dawno przez The Black Keys  El Camino- dla wielu albumu wybitnego. Faktycznie, i wtedy i obecnie w przypadku Queens Of The Stone Age przyznaję, że słuchamy świetnej muzyki, ale czegoś mi w niej brakuje. Stąd pewne wątpliwości, czy płyta będzie tą najlepszą w karierze zespołu. Na razie wciąż Songs for the Deaf pozostaje niedoścignione.

Z niecierpliwością czekam na koncerty promujące najnowszy album. Queens Of The Stone Age pojawi się na Openerze oraz na festiwalu Rock For People. Materiał z … Like Clockwork jest bardzo intymny i trudno mi sobie wyobrazić jego wykonanie na koncertach, ale chętnie dam się zaskoczyć!

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.