ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Kucz & Klake ─ Kucz & Klake w serwisie ArtRock.pl

Kucz & Klake — Kucz & Klake

 
wydawnictwo: Requiem Records 2015
 
1. Still Pouring [03:30]
2. I’m Not Ready [02:52]
3. Far Away [03:26]
4. Still In Memory [03:23]
5. Me And The Ocean [02:03]
6. Grand Dancer [02:17]
7. Not This Time [04:08]
8. Lost City [03:49]
9. Night Tea [03:52]
10. Yess [02:47]
11. Happy Sequence [03:28]
12. Lullaby [01:46]
 
Całkowity czas: 37:28
skład:
Bartek “Klake” Ujazdowski – wokal, teksty. Konrad Kucz – Logic Audio, East-West, ARP Odyssey. Robert Rasz – perkusja. Kornel Jasiński – bas, kontrabas. Tomek „Serek” Krawczyk – gitary. Mateusz Kwiatkowski – wiolonczela.
Brak ocen czytelników. Możesz być pierwszym!
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Brak głosów.
 
 
Ocena: 6 Niezła płyta, można posłuchać.
27.04.2015
(Recenzent)

Kucz & Klake — Kucz & Klake

Płyta duetu Bartek Ujazdowski – Konrad Kusz to pozycja przeznaczona dla tych, którym bliskie są nagrania Air, Washed Out czy naszego Smolika. Ciepła, zawiesista elektronika, pastelowe, łagodne, chwilami dotykające ambientowych rejonów brzmienia, delikatne plumkanie gitary, melancholijny, przygaszony śpiew – tak sobie płynie ten album przez nieco ponad pół godziny. Od czasu do czasu jakieś dodatki – a to melotron i cymbałki (jeden z najciekawszych na płycie „Still In Memory”), a to fortepian elektryczny… Okazjonalnie pojawiają się pewne wzbogacenia, odejścia od podstawowej formuły, jak w „Me And The Ocean”, intrygującym przerywniku, w którym mgławicowe, niespokojne partie klawiszy i melotron tworzą tajemniczy, trochę niepokojący nastrój… Intrygująco wypada łagodny „Grand Dancer”, zbudowany na partii kontrabasu. Więcej się dzieje też w „Lost City” – mimo ciepłego klimatu i brzmień, sporo tam podskórnego niepokoju, kontrastów, które idealnie równoważy „Night Tea” – jedna z najładniejszych piosenek na płycie. Jest jeszcze „Happy Sequence”, z wyeksponowanymi partiami wiolonczeli, mającymi w sobie coś z klimatu wczesnych nagrań Electric Light Orchestra i… w sumie tyle.

Ładna, stonowana, finezyjna, nie narzucająca się płyta, w sam raz na leniwe, wiosenne niedzielne popołudnie. I w sumie niewiele więcej: ładne, ciepłe granie, tyle że nieco pozbawione wyrazu, zostawiające słuchacza raczej dość obojętnym. Do takiego „Within And Without” sporo jeszcze brakuje…

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.