ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 05.04 - Katowice
- 06.04 - Łódź
- 06.04 - Gdynia
- 11.04 - KRAKÓW
- 12.04 - ŁÓDŹ
- 26.04 - GDAŃSK
- 12.04 - Kraków
- 13.04 - Ostrowiec Świętokrzyski
- 19.04 - Gdańsk
- 20.04 - Chorzów
- 26.04 - Ostrów Wielkopolski
- 27.04 - Wrocław
- 28.04 - Poznań
- 04.05 - Lublin
- 12.04 - Olsztyn
- 13.04 - Bydgoszcz
- 12.04 - Kraków
- 20.04 - Bielsko Biała
- 21.04 - Radom
- 22.04 - Kielce
- 13.04 - Warszawa
- 14.04 - Białystok
- 25.04 - Poznań
- 26.04 - Szczecin
- 27.04 - Koszalin
- 28.04 - Gdynia
- 10.05 - Piekary Śląskie
- 14.04 - Warszawa
- 16.04 - Gdańsk
- 17.04 - Kraków
- 14.04 - Radzionków
- 20.04 - Gomunice
- 25.04 - Bielsko-Biała
- 18.04 - Rzeszów
- 20.04 - Lipno
- 24.04 - Warszawa
- 25.04 - Kraków
- 07.05 - Chorzów
- 08.05 - Siemianowice Śląskie
- 09.05 - Siemianowice Śląskie
 

koncerty

22.04.2007

Porcupine Tree, 19 kwietnia 2007, Newcastle, Carling Academy, godzina. 19.00

Po wydaniu Fear of A Blank Planet zespół od razu ruszył w trasę koncertową. Przed polskimi koncertami zespołu, polecamy relację Piotra Szczepaniaka z koncertu w Newcastle.
Przyznam szczerze, że dwie poprzednie płyty mnie nie zachwyciły i z pewnym zdenerwowaniem wyczekiwałem na "Fear of A Blank Planet". Oryginał dostałem na dzień przed koncertem, zdążyłem przesłuchać dwa razy...i następnego dnia udałem się do Carling Academy.

Około 19.30 na scenie pojawił się jako support zespół Amplifier. Wrażenia specjalnego na mnie nie zrobił, ale nie o tym przecież mowa. Po jakiejś godzinie Amplifier zniknął ze sceny i rozpoczęło się Wielkie Wyczekiwanie, okraszone psychodeliczno-ambientową muzyką z głośników i krzątającymi się technicznymi na scenie.

Mniej więcej o godzinie 21.00 pojawili się Oni. I tak jak myślałem - zaczęli od tytułowego kawałka, czyli "Fear of A Blank Planet". Niestety, nagłośnienie nie było jeszcze najlepiej ustawione i głos Wilsona trochę niknął zagłuszony perkusją. Przyznam szczerze, że pierwsze minuty jeszcze nie wywołały specjalnych emocji...Ale gdy Steven chwycił za gitarę akustyczną i zaczął grać pierwsze akordy "Lightbulb Sun"...ja odleciałem. Utwór może niezbyt genialny...ale to pierwszy kawałem z pierwszej płyty Porcupine Tree, który usłyszałem w swoim życiu. Byłem wzruszony i czekałem co dalej. Nie odkładając akustyka, panowie przeszli do grania "My Ashes". Cudowna wersja - z refrenami śpiewanymi przez Johna Wesleya. Po tym utworze następuje ponowny skok w niedaleką przeszłość...robi się całkiem energetycznie, panowie zaczynają "Open Car" a potem "Mother and Child Divided". Ja już jestem wniebowzięty. Duet Wilson + Wesley na gitarach i Harrison na bębnach momentami wręcz "wymiatają".Chwilę potem następuje powrót do głównego tematu i zaczyna się "Anesthetize". To prawie 20 minut muzycznego transu. Momentami mam aż ciarki na plecach. Po tym kawałku zespół prezentuje małą składankę...Blackest Eyes, Gravity Eyelids i... A Smart Kid. Ten ostatni utwór wypada po prostu przepięknie. Zespół w końcu wraca do swojej ostatniej płyty. Najpierw "Sentimental" - tu ciekawostka - Wilson staje za klawiszami! Potem zakończenie koncertu, a więc kawałki "Way Out of Here" (Wilson znowu za klawiszami) i "Sleep Together". Koniec.

Ale my czekamy na bisy! Po kilka minutach tupania, klaskania i różnej maści głośnych okrzyków - piątka muzyków wraca na scenę. Najpierw Even Less...i choć to krótka wersja, ja jestem znowu wniebowzięty. Potem The Sound Of Muzak. I na sam koniec bardzo energetyczne wykonanie "Halo".

Biorąc pod uwagę, że koncert w Newcastle był dopiero drugim na trasie, jestem potężnie zaskoczony zgraniem muzyków i perfekcyjnym wykonaniem wszystkich utworów. To już nie jest "jakiś tam" undergroundowy zespół...to zawodowa formacja profesjonalnych muzyków. Żałuję tylko dwóch rzeczy - po pierwsze, brakowało utworów z pierwszych płyt zespołu. Najdalej wstecz sięgnęli do Stupid Dream (Even Less i A Smart Kid). Po drugie - nagłośnienie. Perkusja zdecydowanie za głośno, trzeszczące talerze, początkowe problemy z mikrofonem Wilsona i trochę za ciche klawisze. W tej akurat mierze jestem bardzo wybredny...ale to nie do końca wina zespołu przecież.
Tak czy siak - ja wyszedłem z koncertu oczarowany. Pozdrawiam fanów w Polsce i gorąco polecam, zarówno nową płytę jak i koncerty!!
 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.