ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 28.03 - Warszawa
- 05.04 - Katowice
- 06.04 - Łódź
- 06.04 - Gdynia
- 11.04 - KRAKÓW
- 12.04 - ŁÓDŹ
- 26.04 - GDAŃSK
- 12.04 - Kraków
- 13.04 - Ostrowiec Świętokrzyski
- 19.04 - Gdańsk
- 20.04 - Chorzów
- 26.04 - Ostrów Wielkopolski
- 27.04 - Wrocław
- 28.04 - Poznań
- 04.05 - Lublin
- 12.04 - Olsztyn
- 13.04 - Bydgoszcz
- 12.04 - Kraków
- 20.04 - Bielsko Biała
- 21.04 - Radom
- 22.04 - Kielce
- 13.04 - Warszawa
- 14.04 - Białystok
- 25.04 - Poznań
- 26.04 - Szczecin
- 27.04 - Koszalin
- 28.04 - Gdynia
- 14.04 - Warszawa
- 16.04 - Gdańsk
- 17.04 - Kraków
- 14.04 - Radzionków
- 20.04 - Gomunice
- 25.04 - Bielsko-Biała
- 18.04 - Rzeszów
- 20.04 - Lipno
- 24.04 - Warszawa
- 25.04 - Kraków
- 07.05 - Chorzów
- 08.05 - Siemianowice Śląskie
- 09.05 - Siemianowice Śląskie
 

koncerty

16.06.2007

Oficjalny trening z udziałem publiczności, czyli koncert Riverside w warszawskiej Progresji...10 czerwca 2007, godzina 20.00

Oficjalny trening z udziałem publiczności,  czyli koncert Riverside w warszawskiej Progresji...10 czerwca 2007, godzina 20.00 Już dawno nie biegłam na koncert. Biegłam, co sił w nogach. Nawałnica, która przechodziła wówczas nad Warszawą spowodowała we mnie przypływ energii i motywacji do biegania (a nie biegałam długich dystansów od czasów licealnych).
 
Zastanawiałam się, jaki materiał panowie zagrają podczas tego koncertu. Wiadomo, był to ostatni koncert zespołu przed trasą z Dream Theater. A do trasy z Dream Theater należało się przygotować (solidnie). Nie ukrywam, że nie tylko chęć ujrzenia zespołu spowodowała moją obecność tego dnia w cholernie dusznej Progresji (sauna była taka, że ludzie co jakiś czas ratowali się podczas koncertu napojami wszelkiej maści). Pretekstem było zapoznanie się z nowym materiałem, zakup singla 02 Panic Room oraz wywiad z muzykami (i oczywiście spotkania ze znajomymi). O zawartości muzycznej singla napisałam w mojej recenzji, wywiad (oj bardzo długi) jest w tzw. „obrabianiu”.
Całość blisko dwugodzinnego koncertu została podzielona na 2 części:
 
Set I
 
Mogę dokładnie powtórzyć wers z mojej relacji z koncertu w katowickim Spodku. Halo, Jesteśmy Riverside z Polski, a to jest nasza muzyka. Ciężko jest „upchnąć” w ramach niespełna 45 minut najlepsze utwory Riverside. Panowie doszli do wniosku (skądinąd słusznie), że materiał przekrojowy z obydwu płyt będzie ciekawą zachętą dla publiczności z innych krajów. Widać i słychać było, że grają ten set niemalże z zegarkiem w ręku i że jest to próba materiału przed trasą. Out of Myself wypadło dość blado, fajnie zabrzmiał Second Life Syndrome i znakomicie The Courtain Falls. Mariusz Duda nie był tej niedzieli zbyt dobrze dysponowany wokalnie (ewidentnie oszczędzał głos przed koncertami z Dream Theater).
 
Set II
 
W tej części koncertu działo się zdecydowanie więcej. Brzmienie stało się bardziej selektywnie. Stare utwory zabrzmiały jakoś tak „bardziej świeżo”, a i materiał z zapowiadanego na wrzesień Rapid Eye Movement zabrzmiał intrygująco. Więcej niż intrygująco. Zagrane tego wieczora utwory z nowego albumu zabrzmiały moim zdaniem o wiele bardziej dojrzale. Być może związane jest to z tym, że oprócz „typowych riversajdowych brzmień” panowie zaczęli eksplorować inne obszary muzyczne. Nie – nie zamierzają bynajmniej wykorzystywać tak popularnych w progmetalu wątków discoJ . To raczej inspiracje może orientem wykorzystane w solówkach, to jakieś elementy World Music. Po jednym przesłuchaniu ciężko mi stwierdzić, jak ten materiał zabrzmi w wersji finalnej, ale to,co usłyszałam napawa optymizmem. W każdym razie nudne te nowe utwory nie są. Inaczej- ta swego rodzaju „komercyjność” Riverside ustąpiła pola większej dojrzałości i uczuciowości.. Emocji, zaangażowania w granie nowego materiału było co niemiara. Bardzo podobały mi się bardzo partie klawiszy Michała Łapaja. Taki Raibow Box na kilometr pachniał starym, dobrym Van Der Graafem. Znany już Lucid Dream IV  to typowe granie a’la Riverside (czytaj: fajnie tnące riffy, motoryczny bas, fajne podziały rytmiczne etc). Floydowski Back To The River zagrany na bis miło rozkołysał zgromadzoną licznie publiczność, a Reality Dream II – było mocnym akcentem kończącym ten blisko dwugodzinny koncert.

Jak było? Moim zdaniem dość nierówno. Słyszałam lepsze, bardziej porywające koncerty Riverside. Po koncercie poprosiłam Piotra Grudzińskiego o kilka słów podsumowania:
 
To był nierówny koncert z wielu względów. Czujemy się nieco zmęczeni. Nagrywaniem, próbami przed trasą z Dream Theater. Ta trasa z DT była nie planowana w momencie naszego wejścia do studia. W chwili, gdy jednak wypaliła i otworzyła się szansa grania przed Drimami, musieliśmy pewne rzeczy przyspieszyć. Zagraliśmy (dziś) te numery, które moim zdaniem najłatwiej mogliśmy sobie przypomnieć. Są utwory z OOM i SLS i są nowe utwory. Ale rzeczywiście ten drugi set był lepszy. Zagrany na jednym wdechu. I chyba czuliśmy się mniej spięci.
 
Wielkie podziękowania biegną do chłopaków z zespołu. Poświęciliście mi sporo z waszego cennego czasu. A wywiad? To była dłuuuuuga rozmowa o:
-         emocjach we muzyce
-         nowym albumie i jego zawartości
-         budowaniu społeczności i tym czy MySpace coś znaczy,
-         trasie z Dream Theater
-         snach i fazie REM
-         fanach zespołu i definicji progmetalu
-         polityce wydawania singli
-         i Riverside
 
Dziękuję wszystkim, których miałam okazję na tym koncercie spotkać!
 

Zdjęcia:

Riverside_warszawa_2007_02 Riverside_warszawa_2007_03 Riverside_warszawa_2007_04 Riverside_warszawa_2007_05
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.