ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 28.03 - Warszawa
- 05.04 - Katowice
- 06.04 - Łódź
- 06.04 - Gdynia
- 11.04 - KRAKÓW
- 12.04 - ŁÓDŹ
- 26.04 - GDAŃSK
- 12.04 - Kraków
- 13.04 - Ostrowiec Świętokrzyski
- 19.04 - Gdańsk
- 20.04 - Chorzów
- 26.04 - Ostrów Wielkopolski
- 27.04 - Wrocław
- 28.04 - Poznań
- 04.05 - Lublin
- 12.04 - Olsztyn
- 13.04 - Bydgoszcz
- 12.04 - Kraków
- 20.04 - Bielsko Biała
- 21.04 - Radom
- 22.04 - Kielce
- 13.04 - Warszawa
- 14.04 - Białystok
- 25.04 - Poznań
- 26.04 - Szczecin
- 27.04 - Koszalin
- 28.04 - Gdynia
- 14.04 - Warszawa
- 16.04 - Gdańsk
- 17.04 - Kraków
- 14.04 - Radzionków
- 20.04 - Gomunice
- 25.04 - Bielsko-Biała
- 18.04 - Rzeszów
- 20.04 - Lipno
- 24.04 - Warszawa
- 25.04 - Kraków
- 07.05 - Chorzów
- 08.05 - Siemianowice Śląskie
- 09.05 - Siemianowice Śląskie
 

felietony

05.01.2015

Muzyczne podsumowanie roku 2014 według redaktorów Artrock.pl

Muzyczne podsumowanie roku 2014 według redaktorów Artrock.pl
Artrock.pl nie przygotuje dla Was jednego podsumowania. Cenimy sobie subiektywne opinie naszych redaktorów, a także ich swobodę wypowiedzi. Na kolejnych stronach możecie przeczytać muzyczne opisy roku 2014 przygotowane przez poszczególne osoby, które publikowały na naszych łamach (kolejność alfabetyczna). Zachęcamy do lektury!

strona 1 z 9

Mariusz Danielak

To będzie podsumowanie głównie w „progresywnym” stylu. Bo przeważnie za tę muzyczną szufladę w naszym serwisie odpowiadam. „Głównie”, ale nie „tylko”. Tym bardziej, że zauważyłem, iż w ostatnich latach najbardziej podobały mi się płyty z  mało artrockowego podwórka. I nie inaczej było w minionym roku. Wszak krążkiem, który absolutnie mnie zniewolił i przywiązał na długo do odtwarzacza był album „Hymns For The Broken” szwedzkiego Evergrey. Przejmujący, porażający, ze świetnymi ciężkimi riffami i z jedynym w swoim rodzaju patosem podkreślonym wyjątkowym wokalem Toma S. Englunda. Taki „Black Undertow” to dla mnie prawdziwy i mroczny rockowy hymn minionego roku. Zdecydowanie najlepszy album w karierze Szwedów. Bez dwóch zdań.

Cóż, wróćmy do głównego… prog - nurtu, z którym nie było wcale aż tak źle. Niezwykle ujęło mnie ostatnie dokonanie norweskiego Gazpacho. Pięknie wydany „Demon” nie jest może albumem łatwym, jednak poświęcony mu w skupieniu czas z każdą kolejną chwilą oddaje jego misternie zbudowany urok. Ogromną przyjemność sprawiło mi też słuchanie najnowszego krążka The Pineapple Thief, „Magnolia”. Muzycy powrócili z nim po okresie „błędów i wypaczeń”. Powrócili z prostotą wpisaną w ładne i trochę nostalgiczne piosenki. I to wystarczyło.

Miłośnicy neoprogresywnego rocka też nie powinni narzekać. Przede wszystkim powinni zainteresować się (jeśli jeszcze tego nie zrobili) australijskim Anubisem, który uraczył słuchaczy albumem „Hitchhiking To Byzantium”, wielowarstwowym i głębiej czerpiącym ze spuścizny progresywnego rocka, niż jego - też udany - poprzednik. Klasycy z brytyjskiego Pendragon pochwalili się wzbudzającym kontrowersje „Men Who Climb Mountains”, który wydał mi się albumem nad wyraz udanym i przemyślanym. Bardzo owocny come back zaliczyło IQ. „The Road Of Bones” jest z pewnością jedną z najlepszych rzeczy w ich dyskografii. Do tego przypomnieli o sobie w Polsce dając przyzwoity koncert na festiwalu Ino-Rock. Sporo radości sprawił mi na początku roku powrót klasycznie neoprogresywnej szwajcarskiej Clepsydry. Czteropłytowy retrospektywny box „3654 Days” zdecydowanie wygrywa u mnie w kategorii „najpiękniej wydana rzecz”. Ich polski koncert nie był może zbyt finezyjny a do tego zabrakło nowego albumu Szwajcarów, niemniej do ich muzyki w minionych dwunastu miesiącach wracałem nader chętnie. Nie mogę też zapomnieć o wydanym także na początku 2014 roku kolejnym albumie Transatlantic. „Kaleidoscope” może wiele nowego nie wnosi, jednak swoim muzycznym bogactwem i wykonawczym profesjonalizmem bije na głowę wiele propozycji z tej muzycznej szuflady. A słabość moja do tego krążka jest być może tym większa, że berliński występ Transatlantic był w minionym roku moim „ulubionym wydarzeniem koncertowym” (choć miał sporą konkurencję w postaci wyjątkowych polskich występów Petera Gabriela, Steve’a Hacketta, Gazpacho, Airbag i Fates Warning). Pod koniec roku ślicznie umilały mi czas nieco rozmarzone i nastrojowe solowe debiuty Bjørna Riisa („Lullabies In A Car Crash”) i Steve’a Rothery’ego („The Ghosts Of Pripyat”).

Czas na odnotowanie kilku wartościowych „koncertówek”. W tej kategorii prym wiedzie u mnie czteropłytowy box „Last Fair Day Gone Night” szwedzkiej Katatonii ze znakomitym koncertem upamiętniającym 10 – lecie ich ikonicznego krążka „Last Fair Deal Gone Down”. Miło było też zerknąć na DVD  „In From The Cold - Live In London 2013” legendarnego Camela, który po latach powrócił do koncertowania. Warte też zauważenia jest pierwsze wydawnictwo z oklaskami Kanadyjczyków z Mystery (podwójny album „Tales From The Netherlands” zbierający wszystko, co u nich najlepsze). Ucieszyło mnie też przesympatyczne, jubileuszowe wydawnictwo Raya Wilsona „Genesis vs Stiltskin: 20 Years and More” zarejestrowane w radiowej Trójce.

To jeszcze kilka słów o naszym rodzimym podwórku. Po raz czwarty swój solowy album ofiarował fanom Mariusz Duda, czyli Lunatic Soul. Po raz czwarty było na nim inaczej i po raz czwarty… intrygująco. Poniżej stałego poziomu nie zeszło krakowskie Millenium, które swoje 15 – lecie uczciło wyjątkowo udanym krążkiem „In Search Of The Perfect Melody”. Nie on jednak w „Lynxmusicowej” stajni najbardziej zwrócił moją uwagę w 2014 roku. Krążkiem, który to uczynił była solowa płyta Jerzego Antczaka „Ego, Georgius”. Arcyciekawy koncept z mieszanką progrocka, elektroniki, ambientu, folku i pewnie czegoś tam jeszcze. A już z zupełnie innej beczki wspomnę o czarownym albumie poznaniaków z UFly. Pochodząca z tego krążka kompozycja „Eclipse” (choć opublikowana przez zespół dwa lata temu) była dla mnie najpiękniejszą piosenką ostatnich 12 miesięcy.

PS A jak to możliwe, że w takim „progresywnym” podsumowaniu nie ma ani słowa o Pink Floyd? Możliwe, bo dla mnie „The Endless River” był kompletnie niepotrzebny.

Czytaj na stronie: 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9