ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Loureiro, Kiko ─ Universo Inverso w serwisie ArtRock.pl

Loureiro, Kiko — Universo Inverso

 
wydawnictwo: Frontiers Records 2006
dystrybucja: Mystic
 
1. Feijao De Corda [05:34]/2. Ojos Verdes [06:26]/ 3. Havana [05:28]/4. Anastacia [06:18]/5. Monday Mourning [04:22]/6. Arcos Da Lapa [04:19]/7. Samba Da Elisa [04:39]/8. Camino A Casa [05:21]/9. Realidade Paralela [05:44]/10. Recuerdos [04:41]
 
Całkowity czas: 53:33
skład:
Kiko Loureiro - guitars/ Yaniel Matos - piano/Cuca Teixteira- drums/ Carlinhos Naronha - bass
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Niezła płyta, można posłuchać.
,0
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,2
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,5
Arcydzieło.
,6

Łącznie 14, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
01.05.2007
(Gość)

Loureiro, Kiko — Universo Inverso

Jakaś „dziwna” moda zapanowała wśród gitarzystów zespołów metalowych. Na swoich solowych albumach zaczynają grać muzykę zupełnie odrębną od tej, która przynosi im na co dzień wymierne profity w twardej walucie. Coraz więcej gitarowych wymiataczy odkrywa dla siebie fusion i jazz. Po znakomitych propozycjach Alexa Skolnicka (m.in. Testament i Death) i Chrisa Polanda (kiedyś w Megadeth) moim najnowszym odkryciem jest Kiko Loureiro – na co dzień grający wirtuozerskie partie gitary w brazylijskiej prog/power metalowej  Angrze. Swego czasu, jeden z klasyków serwisu, napisał w nieco żartobliwy sposób, że chciałby tak grać, jak panowie z Angry. Cóż – widocznie panu Kiko tak znudziły się te wirtuozerskie popisy, nudne powermetalowe kompozycje, że aż sięgnął do tradycji latynoskiego grania. I nagrał znakomity jazzrockowy album, którego słuchanie to czysta przyjemność.

Kiko to gitarzysta kompletny. Oszałamiający perfekcyjną techniką gry, pięknym dźwiękiem, subtelnością i muzyczną wyobraźnią. Artysta posiada niesamowity talent muzyczny, znakomite wyczucie piękna i dźwięku. To z pewnością odróżnia go na plus od reszty „gitarowych szybkobiegaczy”. Czegóż na tym albumie nie ma: salsa, bossa nova, rytmy kubańskie, a to wszystko podlane wspaniałym jazzowym sosem. Pychota po prostu. Trzeba mieć nie lada wyobraźnię, kreatywność i umiejętności by spiąć te elementy w strawną całość. Utwory PŁYNĄ jeden za drugim. Powolutku, niespiesznie. Każdy z nich lśni jak perła w kosztownym naszyjniku. Przepięknie ta muzyka się snuje. Dźwięki nie atakują nachalnie, raczej bardzo subtelnie. Nie ma zbędnych nut, nawarstwienia niepotrzebnych ozdobników. To, że album nagrała czwórka wirtuozów nie ma znaczenia. Nie są istotne solowe popisy. Całość podporządkowana jest idei zespołowego grania. A że partie fortepianu są znakomite, że sekcja rytmiczna gra całą sobą. Zresztą, co tu dużo mówić. Skojarzenia z Patem – jak najbardziej. Mike Stern oczywiście. Carlos Santana z dobrych, starych czasów – też. Ale przede wszystkim piętno wywarła silna indywidualność Loureiro. Ta muzyka nie przytłacza - wręcz odpręża. Złapałam się na tym, że podczas słuchania potańczyłam sobie, a moje myśli powędrowały gdzieś w kosmos. Zresztą nie mam nic przeciwko. A później opowiadasz „psiapsiółkom” na babskich pogaduchach w klubie singla. No wiesz, jak to jest: po całym dniu pracy wracasz do domu, zrzucasz pantofle i cały ten korporacyjny shit. Facet z różą w zębach już czeka przy drzwiach. Otwierasz wino, siadasz przy stole. Patrzysz w oczy, w dłoniach miętosisz skrawek chusteczki. Przegryzasz wargi, spuszczasz wzrok, a potem znów go podnosisz.  A muzyka płynie, płynie, płynie. Zamykasz oczy. Czujesz jego dłoń na biodrach. Muzyka nadal płynie i leniwie się sączy. Mrr...

Mało się takich płyt nagrywa. Tak stylowych i wysmakowanych.
Nowa gwiazda fusion i jazzu? Z pewnością tak. Szkoda tego muzyka dla Angry.
 
Polecam.
 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
Picture theme from Riiva with exclusive licence for ArtRock.pl
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.