ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Dave Matthews Band ─ Stand Up w serwisie ArtRock.pl

Dave Matthews Band — Stand Up

 
wydawnictwo: RCA Records 2005
 
1. Dreamgirl – 4:01
2. Old Dirt Hill (Bring That Beat Back) – 5:00
3. Stand Up (For It) – 4:13
4. American Baby Intro – 2:03
5. American Baby" – 4:35
6. Smooth Rider – 2:17
7. Everybody Wake Up (Our Finest Hour Arrives) – 4:17
8. Out of My Hands – 3:41
9. Hello Again – 3:56
10. Louisiana Bayou – 5:36
11. Stolen Away on 55th & 3rd – 4:17
12. You Might Die Trying – 4:44
13. Steady as We Go – 3:24
14. Hunger for the Great Light" – 4:20
 
Całkowity czas: 56:24
skład:
Carter Beauford — drums, percussion, background vocals, Stefan Lessard — bass, guitar Dave Matthews — acoustic guitar, electric guitar, vocals, baritone guitar, LeRoi Moore —saxophone, Boyd Tinsley — violin, background vocals gościnnie: Butch Taylor – piano, organ, Mark Batson - vocals, piano, clavinet, organ, Wurlitzer organ, Mellotron, keyboards, Moog synthesizer, percussion, Lee Grove – percussion, Curtis Fuller - vocals, guitar
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,1
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Niezła płyta, można posłuchać.
,3
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,2
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,6
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,3
Arcydzieło.
,0

Łącznie 15, ocena: Dobry, zasługujący na uwagę album.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Ocena: 7 Dobry, zasługujący na uwagę album.
05.07.2007
(Gość)

Dave Matthews Band — Stand Up

Niestety w historii każdego zespołu zdarza się ta gorsza płyta. Po znakomitych 3 pierwszych albumach (Under The Table And Dreaming, Crash i Before These Crowded Streets), przebojowym Everyday oraz Busted Stuff, na którym DMB wróciło do swoich korzeni, zespół wydał album Stand Up. Większość fanów spodziewała się kolejnego fantastycznego albumu, tym bardziej, że tym razem na nowy materiał przyszło wszystkim czekać aż 3 lata. Szczerze mówiąc, mając na uwadze fakt, że poprzednia płyta Busted Stuff - chronologicznie przedostatnia - powstała w dużej mierze jeszcze przed ukazaniem się albumu Everyday to okres oczekiwania na nową muzykę DMB wynosił blisko 5 lat. Oczywiście w trakcie tego okresu zespół regularnie koncertował i co jakiś czas wypróbowywał nowe kawałki na żywo. Problem z płytą Stand Up polega jednak na tym, że jest na tym albumie kilka fantastycznych numerów, które niestety fantastycznie brzmią tylko podczas koncertów.
 
I tak oto Stand Up zaczyna się od piosenki Dreamgirl. Dave Matthews był i nadal jest bardzo zadowolony z tego kawałka co zaowocowało wydaniem singla Dreamgirl i nakręceniem videoclipu z Julią Roberts w roli głównej. Niestety to wszystko nie zmienia faktu, że Dreamgirl jest jedną z najbardziej przeciętnych i nudnych piosenek DMB jakie kiedykolwiek słyszałem. Jeżeli o piosence numer jeden możemy napisać, że jest przeciętna i nudna to o Old Dirt Hill (Bring That Beat Back) z przykrością muszę napisać, że jest kompletnym knotem.Czegoś tak słabego w wykonaniu Dave Matthews Bandnigdy nie słyszałem. Sprawdziłem ten kawałek również na żywo i nawet wtedy piosenka ta nie jest w stanie się obronić. Nie ma sensu więcej pisać o tym kawałku – lepiej od razu przeskoczyć do piosenki numer 3. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że po takim początku płyty nie każdy będzie miał ochotę na kontynuowanie słuchania szóstego albumu studyjnego DMB. Jednak w tym akurat przypadku dalsze słuchanie płyty jest zdecydowanie wskazane.
 
Piosenka numer trzy - Stand Up (For it) – i całe szczęście już jest o niebo lepiej. Jak dla mnie płyta Stand Up zaczyna się właśnie od tego momentu. Po dwóch nudnych i wyjątkowo przeciętnych piosenkach pora na coś znacznie bardziej wybuchowego. Stand Up (For It) jest znakomitym numerem i świetnie sprawdza się na żywo. Sporo się w nim dzieje i słychać w nim dawny luz – za który tak DMB zawsze ceniłem. Dalej jest jeszcze lepiej – American Baby (Intro) i American Baby (pierwszy singiel) brzmią znakomicie i sprawiają, że powoli zapominamy o dwóch pierwszych piosenkach. Jest coraz więcej saksofonu Leroia Moora i ciągle zupełnie nie słyszeć, że w DMB gra skrzypek Boyd Tinsley. Nie wiem czy taki był koncept tego albumu ale jeżeli faktycznie tak było to ktoś zdecydowanie strzelił kulą w płot. Dave Matthews Band bez skrzypiec Boyda Tinsleya jest jak samolot bez jednego z silników – niestety płyta Stand Up jest taka do końca z małymi wyjątkami. American Baby (intro) dosłownie zwala z nóg na koncertach gdy jest wykonywane w pełnej 8 minutowej wersji. Na albumie jest to krótki wstęp do albumowego hitu – Stand Up. Wielka szkoda bo tak jak napisałem wcześniej na tym polega problem ze Stand Up. Jest tu wiele świetnych pomysłów i świetnych kawałków, które brzmią na żywo ale nie brzmią na płycie.
 
Po dynamicznym Stand Up (For It) i przebojowym American Baby mamy Smooth Rider. I niestety jest to kolejna piosenka znakomicie sprawdzająca się na żywo i bardzo przeciętnie brzmiąca na Stand Up. Nie wiem czy jest to wina producenta Marka Batsona, który nie do końca rozumiał zespół, czy też sami muzycy DMB chcieli aby tak wyglądał ich piąty album ale cały czas jest coś nie tak. Gdyby Stand Up był debiutem DMB wszystko byłoby ok ale mamy do czynienia z mega - gwiazdą amerykańskiego rocka więc musimy oczekiwać znacznie więcej.
 
Everybody Wake Up (Our Finest Hour Arrives) jest świetny i co jest wręcz zdumiewające wreszcie słyszymy w nim skrzypce Boyda Tinsleya. Nareszcie mamy klasyczną piosenkę Dave Matthews Band – dzięki której łatwiejsze jest dalsze przesłuchiwanie Stand Up. Może jednak ten album nie jest aż tak kiepski jak wiele osób uważa. Po Everybody Wake Up mamy najspokojniejszą piosenkę na płycie – Out Of My Hands. Fortepian, gdzieś bardzo ale to bardzo głęboko schowana perkusja Cartera Beauforda i cichy śpiew Matthewsa. Ciągle rosną nadzieje, że album nie jest aż tak przeciętny bo Out Of My Hands brzmi pięknie.
 
A po nim Hello Again – czyli tak samo jak w przypadku Smooth Rider - kolejny kawałek znakomicie brzmiący na żywo i niestety zupełnie przeciętnie brzmiący na płycie. Wersja z wydanego nieco później koncertowego Weekend On The Rocks jest genialna jednak na płycie jest zdecydowanie za mało ognia. Jest tu sporo muzyki country co jednak, zapewniam, nie dyskwalifikuje tego nieco pastiszowego kawałka. W refrenie Butch Taylor odpala swoje organy Hammonda i jest już całkiem rasowo. Po Hello Again mamy największy klasyk koncertowy z albumu Stand Up - Louisiana Bayou. Niestety słuchając tego kawałka na płycie, trudno jest się domyślić, że mamy do czynienia z tak rewelacyjnym numerem. Piosenka jest maksymalnie uproszczona i nie ma w niej ani odrobiny czadu. Za to co zespół Matthewsa zrobił z nią podczas koncertu w Red Rocks Amphitheatre wraz z Robertem Randolphem – kapela powinna dostać nagrodę Nobla. To tak jakby ktoś po raz drugi w historii wynalazł dynamit. Tylko dlaczego tak wspaniałą piosenkę podano na płycie w takiej smutnej wersji? Szkoda słów.
 
Stolen Away on 55th & 3rd to kawałek zdecydowanie w klimacie starszych przebojów Stinga. Ponownie mamy troszkę skrzypiec Boyda Tinsleya i znakomite partie saksofonowe Leroia Moora. Jak dla mnie jest to jeden z najlepszych kawałków na Stand Up. Całe szczęście, mogę uprzedzić, że już do końca albumu mamy same trafione numery. You Might Die Trying jest genialny i sprawia, że ponownie cieplej myślimy o Stand Up. Chyba nareszcie rozumiem co chciał osiągnąć Matthews współpracując z producentem hip-hopowym Markiem Batsonem. Chodziło o specyficzny feeling, który sprawia, że przy You Might Die Trying każda część ciała porusza się w rytm muzyki. Wspaniały numer – a jak rewelacyjnie brzmi w samochodzie - polecam.
 
Tak jak Stolen Away on 55th & 3rd przypominał starsze albumy Stinga tak Steady as We Go przypomina najlepsze ballady z późnego okresu The Beatles. Jest znakomicie, coraz lepiej – szkoda, że Stand Up już się kończy. Jak dla mnie Stady As We Go jest jedną z najlepszych ballad jakie Matthews kiedykolwiek napisał. Muzyka brzmi rasowo, niesamowicie elegancko, słychać wielką klasę zespołu. A na koniec kolejny rewelacyjny numer Hunger for the Great Light. Najbardziej rockowa piosenka na płycie jest tak dobra, że aż zastanawiam się czy nie dać wyższej oceny całej płycie. Niestety doskonały koniec nie może zatrzeć tego jak kiepski był początek płyty oraz jak kiepsko zabrzmiało tu kilka kawałków, które powalają słuchaczy na kolana podczas koncertów.
 
Na Stand Up jest sporo fantastycznej muzyki, która nie zawsze brzmi tak jak brzmieć powinna. Jest to zdecydowanie najmniej równa płyta Dave Matthews Band, na której obok znakomitych Stand Up (For It), American Baby, Everybody Wake Up (Our Finest Hour Arrives) czy 4 ostatnich piosnek jest sporo przeciętności. Oczywiście jest to tylko moja opinia i nie twierdzę, że Dreamgirl jest tak fatalny, że nie może się nikomu spodobać. Z drugiej strony liczę na to, że kolejny album zespołu będzie zawierał więcej skrzypiec Boyda Tinsleya, więcej czadu i klasycznego brzmienia Dave Matthews Band. Wszystko to co napisałem powyżej nie zmieni faktu, że i tak w porównaniu z tym co obecnie ukazuje się na rynku muzycznym Stand Up wypada całkiem dobrze. Jest niezwykle elegancki i momentami bardzo piękny. Gdyby zespół wykonał kilka piosenek z większą werwą i przybliżył je nieco bardziej do wersji, które znamy z koncertów mógłby być to album wyjątkowy. Czegoś zwyczajnie zabrakło, jednak nie martwiłbym się specjalnie o przyszłość zespołu.
 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.