ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Renaissance ─ Turn Of The Cards w serwisie ArtRock.pl

Renaissance — Turn Of The Cards

 
wydawnictwo: Repertoire Records 1974
 
1. Running Hard [9:37]
2. I Think Of You [3:07]
3. Things I Don't Understand [9:29]
4. Black Flame [6:23]
5. Cold Is Being [3:00]
6. Mother Russia [9:18]
 
Całkowity czas: 40:57
skład:
John Tout – keyboards / Annie Haslam – vocals / John Camp – bass guitar / Terence Sullivan – drums, percussion, vocals / Michael Dunford – acoustic guitars, vocals
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Niezła płyta, można posłuchać.
,0
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,2
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,5
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,17
Arcydzieło.
,27

Łącznie 52, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
11.07.2007
(Recenzent)

Renaissance — Turn Of The Cards

Wiem. Osoby, które trochę znają historię muzyki progresywnej podrapały się po głowie z lekko zdziwioną miną, widząc recenzję Turn Of The Cards brytyjskiej grupy Renaissance. Że pewnie można było zacząć recenzowanie nagrań tej grupy od innych płyt. Pewnie można. Zostawimy to … innym serwisom. Niech dalej korzystają z naszych pomysłów. Byle nie kopiowali treści gotowych recenzji. Bo to, by tak delikatnie rzec: n-i-e-e-l-e-g-a-n-c-k-i-e!
 
Ale ja tu nie o tym. Zatem skoro już jesteśmy przy Turn Of The Cards czas wcisnąć PLAY w odtwarzaczu, usiąść wygodnie, otworzyć dobre wino i posłuchać opowieści, które swym magicznym głosem wyczarowuje dla nas Annie Haslam. Sześć nagrań, w tym trzy długie, prawie dziesięciominutowe rozbudowane utwory, w których znajdziemy wszystko, z czego słynie Renaissance. Na początek Running Hard. Impresja fortepianowa na początku utworu brzmi niczym przymiarka pianisty do wielkiego recitalu. Te pozornie niezorganizowane dźwięki nagle przeistaczają się w melodię, która wsparta przez sekcję rytmiczną zespołu i marszowy śpiew wokalistki … W środkowej części utworu, szybka, lekko jazzująca gra zespołu, wsparta trylem skrzypiec i przypominającym hollywoodzkie produkcje filmowe rozmachem orkiestry nagle wycisza się, by powrócić mógł w pełnej okazałości śpiew Annie. Muzyka zwalnia, wycisza się, patos zanika i my sami też stajemy, zmęczeni po ostrym biegu. Znakomite nagranie. Ze wszystkimi elementami rocka progresywnego.
 
Dalej – jest przebój. I Think Of You, przypominający trochę nagrania Jefferson Airplane, trochę (a nawet bardziej niż trochę) piosenki Joan Baez. Świetnie się tego słucha. I w samochodzie podczas jazdy do pracy, i w domu, w trakcie kolacji przy świecach. Gdyby któraś z wielkich wytwórni wykazała przed laty ochotę do promowania tego nagrania – mielibyśmy co najmniej miejsce w Top 10 po obu stronach Oceanu. Nie mówię tu o naszym kraiku, ale o rynku, na którym zaistnieć było (no i nadal jest) zdecydowanie trudniej. Piękna piosenka, choć to niestety tylko trzy minutki.
 
Po tym przeboju przychodzi czas na najważniejsze dla mnie nagranie na płycie. Gdy bowiem słucham takich nagrań, jak Things I Don’t Understand to zastanawiam się, jak to możliwe, że w latach siedemdziesiątych taka muzyka, ba, ten zespół nie zrobili oszałamiającej kariery. Bo że nie zrobili, to fakt oczywisty, mimo iż dobijali się do tzw. pierwszej ligi przez dłuższy czas. Things… niesie w sobie niesamowity pokład ekspresji, porywający już od pierwszego przesłuchania. A to za sprawą klasycznych dla naszej muzyki zmian tempa. A to z powodu znakomitej gry instrumentalistów, którzy tworząc zespół nie zatracają swojej wirtuozerii i wykorzystują każdy moment, by zaistnieć i wzbogacić strukturę nagrania kolejnym solowym popisem wplecionym w całość. No i jest tu jeszcze znakomity, porywający śpiew Annie Haslam. Dla mnie – arcydzieło, którego zawsze słucham z wypiekami na twarzy.
 
Kolejne na płycie nagranie – Black Flame – jest równie warte polecenia. Krótkie!! Sześć minut: narastające od początku brzmienie instrumentów klawiszowych, wparte akustyczną gitarą i chóralnymi śpiewami członków zespołu przygotowuje nas na wejście wokalu. A wokalistka jak zwykle podnosi poprzeczkę tym swoim anielskim głosem i nie pozostaje nic innego, jak usiąść z rozdziawioną gębą i czekać, aż zespół łaskawie pozwoli nam się poruszyć i przełknąć ślinę z wrażenia.
 
I gdy już myślimy, że to już wszystko. Że można spokojnie sobie otworzyć kolejną butelkę wina, Renaissance znowu nas zaskakuje. Tym razem wykorzystaniem melodii Adagio g-moll na smyczki i organy Tomaso Albinioniego i Remo Giazotty. Bo z towarzyszeniem organów wygrywających dźwięki tej właśnie muzyki Haslam przepięknie, no cóż, jak to tylko ona potrafi buduje czarowny nastrój rodem ze średniowiecznych sal zamkowych, gdzie stęsknione Guinevery czekały na swoich Arturów i Lancelotów.
 
Płytę kończy Mother Russia. Wielowątkowa, znowuż rozbudowania kompozycja w której czuje się bezmiar połaci tego wielkiego kraju. Znowu marszowy rytm głównej części utworu, ponownie pojawiają się neoromantyczne ozdobniki w postaci klawiszowych szaleństw, czy delikatnych tryli fletu i skrzypiec. Znakomite, perfekcyjnie dopracowane nagranie. Z absolutnie porywającą partią wokalizy Annie Haslam, za którą dałbym się pokroić J. A finał, to maszerujące naprzeciw sobie zagony Bagrationa i Davouta, wiodących swoje wojska na zatracenie.
 
Chroń mnie Panie od ludzi obojętnych…swego czasu (chyba ze starej szpuli magnetofonowej) dotarła do mnie taka maksyma. Chroń mnie Panie od obojętnej muzyki – powiedziałbym dziś, po tylu latach próbując odszukać jakieś emocje w wydanych w tym roku mniej lub bardziej chaotycznych, czy uporządkowanych nagraniach. Szkoda, że nasi tzw. „wielcy” muzyki progresywnej, progmetalowej, czy … jak zwał tak zwał nie potrafią ostatnio nas niczym równie wspaniałym zaskoczyć.
 
Zatem – bezwzględnie posłuchajcie Turn Of The Cards. To przepiękna muzyka.
 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.