ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Hauteville ─ Hauteville w serwisie ArtRock.pl

Hauteville — Hauteville

 
wydawnictwo: Brennus 1998
 
1. Willy [5:25]
2. Winter [3:50]
3. Tonight [5:13]
4. Lucy in the Dark [4:32]
5. Soon [3:49]
6. Doctor News [4:15]
7. Paradise [5:04]
8. The Street Lamp [5:01]
9. Some People [5:38]
10. No Time for Time [5:54]
11. Vu Du Phare D'Eddystone [2:24]
 
Całkowity czas: 51:28
skład:
Cyril Grimaud - Lead Vocals / Lydie Gosselin – Vocals / Didier Thery - Keyboards & programming / Laurent Ober - Bass / Denis Turmel - Guitars & background vocals / Vincent Turmel - Drums
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Niezła płyta, można posłuchać.
,1
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,0

Łącznie 1, ocena: Niezła płyta, można posłuchać.
 
 
Ocena: 5 Album jakich wiele, poprawny.
06.08.2007
(Recenzent)

Hauteville — Hauteville

Hauteville to stary, szlachecki ród normandzki, którego korzenie datowane są na przełom X i XI wieku. To ponoć z niego wywodzili się późniejsi królowie Sycylii. Tak zareagowałem w pierwszym odruchu na tę nazwę, pewnie ze względu na me historyczne (według niektórych – histeryczne) wykształcenie. Ale w muzyce rozrywkowej ta szlachecka nazwa także ma swoje odbicie. Nie wiem czy przy jej wyborze grupa korzystała ze wspomnianej historycznej inspiracji, tym bardziej, że muzyki do królewskich dźwięków zaliczyć raczej nie można, niemniej zdjęcia zamieszczone w książeczce, na których możemy zobaczyć muzyków, prezentują ich we wnętrzach jakiegoś starego podupadającego zamku.

To Francuzi. Przygodę fonograficzną rozpoczęli w 1995 roku wydając czteroutworową epkę „Hauteville”. Do najpłodniejszych w tym względzie nie należą, bo w ubiegłym roku przypomnieli o sobie drugim albumem zatytułowanym „Relief Data Incomplete”. Drugim? Tak, gdyż recenzowany tu album to ich faktyczny, pełnowymiarowy debiut z 1998 roku. W momencie nagrywania tego krążka byli sekstetem. Po prawie dziesięciu latach skład uszczuplał niewiele ale znacząco. Dziś brakuje już w nim wokalisty, którego wkład w prezentowany tu album był – o czym za chwilę – poważny.

Zaczyna się dosyć ciężkawo. Mocna gitara w duecie z klawiszami głośno rozpoczyna całość. Po takim intro przychodzi jednak ukojenie w postaci zwrotki okraszonej tylko pulsującym basem i akustycznymi dźwiękami gitary. Za chwilę jednak wracamy do zgiełku w melodyjnym refrenie. Kilkukrotnie jeszcze przy okazji zmieniamy rytm, by w ostatniej minucie idealnie zadomowić się w klasycznych neoprogresywnych klimatach z wolniejszą rytmiką i ciepłymi klawiszami. Tyle o jednej z trzech najdłuższych kompozycji na tym albumie – ponad pięciominutowej i najbardziej rozbudowanej – „Willy”. Bo tak naprawdę krążek składa się z 11 piosenek oscylujących średnio w granicach czterech minut.

Muzykę, jaką parają się Francuzi, można nazwać rockiem progresywnym w szerokim rozumieniu tego pojęcia. Ostatnimi czasy odżyło i ponownie stało się „modne” pojęcie AOR (Adult Oriented Rock) czyli muzyki dla dorosłego odbiorcy, ignorującego modne w niej trendy. To niezwykle pojemna muzyczna szafa ale Hauteville można byłoby w niej powiesić. Blisko Yes, Journey, Sagi czy Rush. Proszę tak bardzo nie brać sobie do serca tych nazw, gdyż moje skojarzenia są niekiedy bardzo luźne ale… coś z pewnością w nich jest. Wracając jednak do rocka progresywnego, aby być bardziej precyzyjnym, należy dodać, że mamy do czynienia z łagodniejszą i bardziej przystępną jego odmianą. Poprockową? Być może. Problem polega na tym, że dla miłośników radiowego popu może ona być zbyt trudna, dla artrockowych smakoszy… zbyt lekka. Cóż jest wyznacznikiem stylu Hauteville? Przede wszystkim dwa wokale. Jego i jej. Cyril Grimaud – główny wokalista – operuje raczej w wysokich rejestrach (Jon Anderson?). Uzupełniająca go Lydie Gosselin nie poraża oryginalnością barwy głosowej. Ta lokuje ją gdzieś wśród pań zajmujących się lżejszą odmianą muzyki. Nie umniejsza to jednak faktu, iż ich wspólne i wszechobecne wokalne harmonie są wyraziste, dodają muzyce feelingu i automatycznie stają się jej znakiem rozpoznawczym. Nie są nim z pewnością klawisze wykorzystywane dosyć stereotypowo, czasami trącące latami osiemdziesiątymi. Gitarzysta Denis Turmel stara się grać różnorodnie – to mocniej poszarpie struny, innym razem delikatnie i oszczędnie ozdabia utwór. Nie znajdziemy tu jednak długaśnych i wypolerowanych solówek w gilmourowskim stylu.

Wróćmy jednak do konkretów. Praktycznie prawie wszystko co najfajniejsze na płycie dzieje się w pierwszych dwudziestu minutach, w pierwszych czterech utworach. O „Willy” już było. W „Winter” skontrastowano stonowaną zwrotkę z nośnym refrenem. „Tonight” urzeka miłą dla ucha melodyką i płynącą z niej wprost witalnością. Nie gorzej jest w „Lucy In The Dark”. Następne utwory jednak rozczarowują. Nie mają już tej charakterystycznej i bezpretensjonalnej lekkości. Na szczęście jest jeden wyjątek, choć nieco innego kalibru. Prawdziwa perła tej płyty, dla której warto może i do niej dotrzeć. „Some People” to wolna, majestatyczna i patetyczna wręcz pieśń z urokliwymi, klawiszowymi pasażami i śliczną melodią. Bije z niej jakiś romantyzm, gdy Grimaud śpiewa: Some people dream of life, some people live…” Bez kombinowania. Po prostu cudeńko. Cóż, że przeszkadza trochę „francuskawy” angielski. Kończące album dwa ostatnie numery nie trzymają już tego poziomu i spadają dwa pięterka niżej.

W posiadanym przeze mnie wydaniu, pod przezroczystym plastikiem, na którym zamocowana jest płyta, widnieją zdjęcia muzyków wraz z przyjaciółmi podczas wspólnego, ogrodowego grillowania. Na stole smakowite sałatki, piwo, jednorazowe sztućce a na twarzach mnóstwo radości. Tak sobie pomyślałem, że muzyka wypływająca z tego krążka mogłaby być idealną ścieżką dźwiękową, kapitalnie wypełniającą czas zebranym na tej sympatycznej imprezie.

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.