ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Young, Neil ─ Old Ways w serwisie ArtRock.pl

Young, Neil — Old Ways

 
wydawnictwo: Geffen 1985
 
1. The Wayward Wind (Newman, Lebowsky) [03:12]
2. Get Back To The Country (Young) [02:50]
3. Are There Any More Real Cowboys (Young) [03:03]
4. Once An Angel (Young) [03:55]
5. Misfits (Young) [05:07]
6. California Sunset (Young) [02:56]
7. Old Ways (Young) [03:08]
8. My Boy (Young) [03:37]
9. Bound For Glory (Young) [05:48]
10. Where Is The Highway Tonight (Young) [03:02]
 
Całkowity czas: 36:48
skład:
Neil Young - Guitar, Banjo-guitar, Harmonica, Vocal; Waylon Jennings - Guitar, Vocal; Willie Nelson - Guitar, Vocal; Rufus Thibodeaux - Fiddle; Ben Keith - Pedal Steel Guitar, Dobro; Tim Drummond - Bass; Karl Himmel - Drums; Joe Allen - Bass (Electric & Upright); Ralph Mooney - Pedal Steel Guitar; Hargus "Pig" Robbins - Piano; Gordon Terry - Fiddle; Joe Osborn - Bass; Anthony Crawford - Mandolin, Vocal; Terry McMillan - Harmonica, Jew's Harp; Béla Fleck - Banjo; Bobby Thompson - Banjo; David Kirby - Guitar; Grant Boatwright - Guitar; Johnny Christopher – Guitar; Ray Edenton - Guitar; Gove Scrivenor - Autoharp; Farrell Morris - Percussion; Marty Stuart – Mandolin; Carl Gorodetzky - Violin; Spooner Oldham - Piano; Larry Byrom - Vocal; Rick Palombi - Vocal; Doana Cooper – Vocal; Denise Draper - Vocal; Gail Davies - Vocal; Betsy Hammer - Vocal; Pam Rose - Vocal; Janis Oliver-Gill – Vocal; Mary Ann Kennedy - Vocal; Kristine Oliver-Arnold - Vocal; Leona Williams - Vocal; Strings: Carl Gorodetsky, leader; George Binkley, John Borg, Roy Christensen, Virginia Christensen, Charles Everett, Larry Harvin, Mark Hembree, Lee Larrison, Betty McDonald, Dennis Molchan, Pamela Sixfin, Mark Tanner, David Vanderkooi, Gary Vanosdale, Carol Walker, Stephanie Woolf
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Niezła płyta, można posłuchać.
,1
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,2
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,0

Łącznie 4, ocena: Dobry, zasługujący na uwagę album.
 
 
Ocena: 6 Niezła płyta, można posłuchać.
22.07.2010
(Recenzent)

Young, Neil — Old Ways

Ćwiara minęła! Tym razem ćwiara wakacyjna. A zarazem moment historyczny. Country chyba jeszcze na Artrocku nie było.

Wolty stylistyczne, jakie w latach 80. wyczyniał Neil Young, trudno chyba porównać z czymkolwiek w historii muzyki popularnej. Jedynym stylem, jakiego w tym czasie się nie dotknął, był chyba heavy metal. A i z poziomem płyt było bardzo różnie... OK – za ostatecznym kształtem niektórych płyt kryły się różne, czasem bardziej ponure, czasem wręcz komiczne historie. Balladowo-countryrockowy „Hawks & Doves” (1980) Neil nagrywał w czasie, gdy pochłaniała go głównie opieka nad ciężko chorym synem i równie chorą żoną. Trudno się dziwić, że niespełna 30-minutowy album to jedna z jego najgorszych płyt. Nieźle wypadł o rok późniejszy, rockowy „Re-Ac-Tor”; natomiast „Trans” (1982) to w dorobku Younga bodaj najbardziej zaskakująca pozycja. Neil stwierdził, że nie podoba mu się jego głos, więc kupił vocoder, a potem jeszcze poobstawiał się syntezatorami i... Jakby nie podchodzić do tej płyty – dowód artystycznego zagubienia. Neilowi syntezatory, vocoder i muzyka new romantic szybko się znudziły. Postanowił spróbować czegoś dokładnie przeciwnego i nagrać płytę country, w stylu „Harvest” czy „Comes A Time”. Jego ówczesne szefostwo – Geffen – pozwało go wtedy do sądu. Bo podpisało kontrakt z innym artystą, niż Neil wtedy się stał, bo miał przynosić kasę a nagrywa niekomercyjne płyty, bo miał być rock'n'roll, a tu płyta synthpopowa, albo siakieś inne country. Chcą rock'n'rolla? To go będą mieli. „Everybody's Rockin'” to 25 minut grania w stylu lat 50. Geffen, po przegranej w sądzie, odpuścił. I swoją płytę country Neil nagrał. A potem znów wrócił do elektronicznych piszczadeł. „Landing On Water” (1986) przyniósł porcję dość kiepskiego pop-rocka w stylu lat 80. Potem Young wrócił do rocka – i do formy: „Life” (1987) był najbardziej udaną płytą od czasu „Rust Never Sleeps”. Równie udany był bardziej bluesowy „This Note's For You” (1988). A potem przyszło już „Freedom”...

Jakby nie patrzeć – muzyka country zawsze w dorobku Neila Younga gdzieś tam pobrzmiewała. Nawet na tych najbardziej rockowych, zadziornych płytach. Kilka razy dał wprost upust swojemu zamiłowaniu do country: na płytach „Harvest”, „Comes A Time”, „Harvest Moon”, „Silver & Gold”, „Prairie Wind”. I na „Old Ways” właśnie. Choć trudno o którejś z tych płyt powiedzieć, żeby wprost nadawała się na estradę w Mrągowie, czy innym Nashville. To zawsze było country przepuszczone przez osobowość Neila Younga, naznaczone wpływami rocka, niejednoznaczne.

„Old Ways” to z country'owych wycieczek Younga płyta najbardziej tradycyjna, najbardziej stylowa. Bez porcji gitarowego hałasu w stylu „Motorcycle Mama” (z „Comes A Time”); choć i tu nie brakuje grania bardziej rockowego, zawsze jest to jednak rock bardziej stonowany, łagodny. Tradycyjna sekcja, z kontrabasem i miotełkami. Zawodzące skrzypki i gitara pedal steel. No i znamienici goście: Willie Nelson i Waylon Jennings. Ale i tu niejednokrotnie udało się Youngowi nasycić muzykę piętnem własnego stylu, co sprawia, że fan rocka bez większego bólu tą płytę przetrawi. Jest tu co prawda kilka fragmentów, które Europejczyka mogą boleśnie ukłuć w uszy, ale na szczęście zbyt wiele ich nie ma.

Otwierający całość „The Wayward Wind” to w sumie po prostu ładna, rozlewna ballada, można by powiedzieć, że jedynie echa country tu i ówdzie pobrzmiewają.. Uroczo podbarwia go orkiestracja, bardzo ładnie wypada wokalny duet Younga ze śpiewającymi dziewczynami. „Are You Ready For The Country?” to już kawałek bluegrassowy, jakby wprost z jakiejś wiejskiej zabawy gdzieś u podnóża Appallachów: ostre wycinanie na banjo, skrzypki, tańcujący hillbillies, te klimaty. „Are There Anymore Real Cowboys?” to bardziej tradycyjna rockowa (raczej soft-rockowa) ballada z południa Stanów, znów raczej zabarwiona country, bardzo przyjemna zresztą. „Once An Angel” też jest balladą, ale już tutaj to country wyraźnie się wybija na pierwszy plan, nie tylko za sprawą charakterystycznych „zawijasów” gitary pedal steel. „Misfits” to podniosła, ładnie narastająca, podbita brzmieniem smyczków – o zdecydowanie orkiestrowym rodowodzie – ballada, znów z lekkimi wpływami country raczej.

Druga strona płyty jest już bardziej jednorodna i niestety gorsza. Do klimatu beztroskiej wiejskiej zabawy w stylu Mrągowa wracamy wraz z „California Sunset”. Utwór tytułowy ma już w sobie więcej z country-rocka – z naciskiem na ten pierwszy człon. „My Boy” byłoby bardzo przyjemną balladą, taką w klimacie płyty „Harvest Moon” - tylko te ckliwe skrzypki trochę przeszkadzają. „Bound For Glory” to już takie typowe country w klimacie: ciężarówki, drogi, zachód słońca itp., nie tak biesiadne jak poprzednie, choć są – znów podjeżdżające wiejską zabawą - wstawki skrzypek. I na koniec podobne do „My Boy” - „Where Is The Highway Tonight”.

Sierpień się zbliża. Zboże leniwie faluje w rozgrzanym słońcem powietrzu. Are you ready for the country?
 

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.