ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Children Of Bodom ─ Hate Crew Deathroll w serwisie ArtRock.pl

Children Of Bodom — Hate Crew Deathroll

 
wydawnictwo: Spinefarm Records 2003
 
1.Needled 24/7-4:08
2.Sixpounder-3:24
3.Chokehold-4:12
4.Bodom Beach Terror-4:35
5.Angels Don´t Kill-5:13
6.Trible Corpse Hammerblow-4:07
7.You´re Better Off Dead-4:11
8.Lil´Bloodred Ridin´Hood-3:25
9.Hate Crew Deathroll-3:33
10.Silent Scream-3:18
 
Całkowity czas: 40:07
skład:
Alexi Laiho – voc.,g./Alexander Kuoppala – g./ Henkka Seppala – bg./Janne Warman – key./ Jaska Raatikainen – dr.
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,1
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,1
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Niezła płyta, można posłuchać.
,1
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,3
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,2
Arcydzieło.
,5

Łącznie 15, ocena: Dobry, zasługujący na uwagę album.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
16.02.2003
(Recenzent)

Children Of Bodom — Hate Crew Deathroll

Tak sobie myślę, że skoro takie zespoły, jak np. Opeth mogą być przez niektórych zaakceptowane jako skrajna forma prog-metalu, to właściwie dlaczego nie Children Of Bodom?? Ostatecznie przecież w ich muzyce można znaleźć sporo wyznaczników tego właśnie stylu, zarówno w postaci licznych gitarowych solówek, szalonych cyberiad, odpowiednich proporcji między ciężkością, melodią, a techniką, jak i innych równie manifestacyjnych aktów regresywności tej formy sztuki.

Z czystym sumieniem możemy więc przyjrzeć się najnowszej produkcji Finów. Dla niezorientowanych przypomnę tylko, że zespół istnieje od końca lat dziewięćdziesiątych i posiada na koncie cztery płyty długogrające. Zadebiutowali w 1998 roku albumem „Something Wild”, który z miejsca stał się małą sensacją i przyniósł im natychmiastowy rozgłos, zgrabnie łącząc ciężkość i technikę thrash-metalu, z niemal power-metalową melodyką i charakterystycznym brzmieniem rodem z Gotheburga (a więc a’la In Flames, czy Soilwork). Swoją specyficzną mieszankę zespół serwował także na swoich dwóch kolejnych krążkach: „Hatebreeder” i „Follow the Reaper”, co niestety, przynajmniej u mnie, spowodowało przesyt tego typu graniem i odwrócenie się od grupy. I tak oto dochodzimy do czasów współczesnych, jako że właśnie na rynku ukazuje się najnowsze dzieło formacji zatytułowane „Hate Crew Deathroll”. Album niby znowu nie przynoszący praktycznie żadnych większych zmian w muzyce Children Of Bodom, ale o dziwo znów zjednujący im moją sympatię. Być może stało się tak za sprawą mojego dłuższego odpoczynku od tego typu dźwięków, a być może po prostu dlatego, że mimo swojej wtórności „Hate Crew Deathroll” prezentuje się naprawdę świeżo i witalnie. Ale po kolei… Właściwie opisując muzykę Finów wpierw mógłbym spokojnie odesłać Was do zeszłorocznej recenzji „Natural Born Chaos” Soilwork, którą zdarzyło mi się na tych stronach popełnić, gdyż jest to dość podobny sposób ekspresji i pomysł na muzykę. Warto więc zauważyć, że mamy do czynienia chyba z najciężej brzmiącą produkcją grupy, a tym samym jednak trochę ostrzejszą i agresywniejszą niż większość albumów z kręgu prog-metalu (choć do Dobasowych wynalazków pokroju Mastodon to im baaardzo daleko). Odstraszają również wokale – nie uświadczycie tu melodyjnych partii, śpiewanych czystym głosem, a jedynie charakterystyczny „blackowy” ryk, choć jak na te standardy i tak dość czytelny. Tym natomiast, co może się podobać jest naprawdę spora ilość przystępnych melodii, zgrabnych, technicznych riffów, no i oczywiście wspomnianych już solówek oraz gitarowo-klawiszowych pojedynków. No przecież przy takiej cyberiadzie jak w końcówce „Chokehold”, to taki Rudess chowa się pod ziemię! ;-) Tym jednak co najbardziej podoba mi się w „Hate Crew Deathroll” jest ogień i prosta radość „naparzania” w instrumenty jaka bije z tej płyty, a której to właśnie brakowało mi na ostatnich wydawnictwach zespołu. Album trwa zaledwie trochę ponad czterdzieści minut i jak dla mnie jest to optymalny czas, dzięki któremu stanowi on taki masochistyczno-muzyczny kopniak, lub jak kto woli zastrzyk adrenaliny i jak by nie było pozytywnej energii, który w oka mgnieniu napełnia mnie siłami witalnymi. I właśnie takich emocji, takiego ognia i pasji grania oczekuję od tego rodzaju muzyki. Nie jest to być może żadna rewolucja, ani nawet rewelacja, ale po prostu bardzo dobry krążek przy którym nieraz miło spędzicie czas. Myślę, że wszystkim osobom gustującym w tego typu muzyce „Hate Crew Deathroll” powinien przypaść do gustu, tak więc fani Arch Enemy i Soilwork – baaczność!!!

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.