ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu RSC ─ RSC w serwisie ArtRock.pl

RSC — RSC

 
wydawnictwo: Polskie Nagrania "Muza" 1983
 
"Jeśli czekasz" (muz. P. Spychalski – sł. Z. Działa) – 4:28
"W ucieczce przed sobą" (muz. A. Wiśniowski, P. Spychalski – sł. Z. Działa) – 3:03
"Aneks do snu" (muz. A. Wiśniowski, P. Spychalski – sł. Z. Działa) – 4:57
"Pralnia mózgów" (muz. A. Wiśniowski – sł. Z. Działa) – 4:29
"Kradniesz mi moją duszę" (muz. A. Wiśniowski – sł. Z. Działa) – 4:56
"Na długie pożegnania" (muz. A. Wiśniowski, P. Spychalski – sł. Z. Działa) – 3:31
"Dzień na który czekam" (muz. A. Wiśniowski, P. Spychalski) – 5:33
"Z kroniki wypadków" (muz. A. Wiśniowski, P. Spychalski – sł. Z. Działa) – 4:36
 
Całkowity czas: 36:33
skład:
Andrzej Wiśniowski – gitara akustyczna, gitara elektryczna, lider, śpiew/ Piotr Spychalski – fortepian, moog, Farfisa/ Zbigniew Działa – śpiew solo/ Wiesław Bawor – skrzypce, śpiew/ Andrzej Szczypek – gitara basowa/ Wiktor Kucaj – Farfisa/ Michał Kochmański – perkusja

oraz kwartet smyczkowy
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Niezła płyta, można posłuchać.
,1
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,3
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,3
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,3
Arcydzieło.
,3

Łącznie 13, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
23.06.2012
(Recenzent)

RSC — RSC

Plażowa Kolekcja Artrocka – Lato 2012.

 Odcinek siódmy.

 Najlepsza płyta Kansas, jakiej Kansas nigdy nie nagrało.

 Zabrałem ją ze sobą na wakacje w konkretnym celu – żeby wreszcie coś o niej napisać. I nawet jakieś notatki  porobiłem. Tylko nie wiem, gdzie są.

 Rzeszowskie RSC zaistniało na scenie muzycznej jak ta cała nowa fala polskiego rocka, czyli na początku lat osiemdziesiątych. Biorąc pod uwagę, z kim musiało wtedy konkurować, to radzili sobie nadzwyczaj dobrze, a debiutancka płyta była sporym wydarzeniem. Na tyle dużym, żebym po lekcjach nie poszedł do domu, tylko pojechał do Sanoka, bo akurat do miejscowej Składnicy Harcerskiej „rzucili” ów krążek. Okazało się, że miałem rację, że powziąłem taką ekspedycję, narażając się na wymówki rodzicieli („Gdzieś się tyle szwendał?”), bo do Leska już to później nie dotarło. Chyba do tej pory mam tego winyla…?

 Z tym Kansas wielkiej przesady nie ma, bo była to dla RSC ważna inspiracja. Natomiast dwie podstawowe różnice, które w zasadzie działały na korzyść rzeszowian – całkiem inne wokale, bo Działa nie był i pewnie nawet nie chciał być Walshem, a do tego bardziej pop-rockowy niż Kansas charakter całości, bo muzyka jest prostsza i przystępniejsza  - sześć, niezbyt długich rockowych piosenek, jedna ballada i jeden instrumental. A za  Kansas odpowiada Wiesław Bawor i jego skrzypce, w wielu miejscach słychać takie charakterystyczne współbrzmienie gitar i skrzypków, no i trochę pomysłów aranżacyjnych jest też zamorskiego pochodzenia. Jednak to Kansas było tylko takim wehikułem  do tworzenia czegoś raczej swojego, bo niewątpliwie RSC miało jednak swój własny i jak na polskie warunki, oryginalny pomysł na muzykę. Promowane to było jako rzecz dla zwolenników Styx, ELO i RSC, czyli o żadnym przecieraniu nowych muzycznych szlaków mowy być nie mogło. Ale atuty tej płyty były inne. Właściwie był to jeden atut, ale potężny jak silnik Veyrona – niesamowita przebojowość całego materiału, od „Jeśli czekasz”, a skończywszy na „Z kroniki wypadków”, jedynie instrumentalny „Dzień na który czekam” wyłamuje się z tej konwencji, ale jest to jeden z piękniejszych, albo nawet najpiękniejszy fragment tej płyty. „RSC” to świetne melodie, dobre i efektowne aranżacje, do tego niegłupie teksty. Działa miał (i ma) pewne zacięcie publicystyczne, ale publicystyka zwykle ma to do siebie, że  jest doraźna, dosłowna i krótkotrwała, bo dotyczy spraw dziejących się tu i teraz. Ale żeby przebić się przez cenzurę trzeba było „jechać” ogródkami, uciekać się do metafor i niedosłowności. Z automatu teksty te robiły się bardziej ogólne i uniwersalne, dlatego bez większych problemów mogą odnosić się i do współczesności, chociażby „Z kroniki wypadków”, „Pralnia mózgów”. A z innej działki – szlagwort „Kradniesz mi moja duszę, kradniesz mi moje sny” jest doskonały, a połączony z odpowiednio chwytliwym refrenem, gwarantował koncertowego hita śpiewanego przez publiczność. Jedna rzecz tu nie działa – produkcja. Jakość nagrań jest mocno średnia – kiepska dynamika, „rozmyta” perkusja, z jakimś dziwnym pogłosem, bas ledwie słyszalny, dość głośny szum tła. Ale wszystko to trzeba złożyć na karb schyłkowego PRLu z jego zacofaniem technologicznym. Jeszcze rockowy zespół typu sekcja, gitary i wokal miał szansę zabrzmieć jako tako, ale większy skład ze smykami, kilkoma klawiaturami – to już do Ciebie Panie. Gorzej, że reedycja na CD też tak brzmi, nikt tych ewidentnych niedoróbek nie próbował skorygować. Ale na szczęście jest to w wersji kompaktowej, w przeciwieństwie do drugiej płyty, która do tej pory jest (nie)dostępna tylko na kasecie.

 Nie wiem, czy jest to ważna płyta dla polskiego rocka lat osiemdziesiątych. Chyba raczej nie, chociażby z tego względu, że jest to muzyka utrzymana w klimatach z dekady wcześniejszej. Ale RSC i tak potrafiło „wstrzelić się” w ówczesną, naprawdę mocną, polską scenę i odnieść sukces. A zawdzięczali to tylko i wyłącznie swojej muzyce, może niespecjalnie nowatorskiej, za to na pewno bardzo dobrej.

 Jedna z moich ulubionych polskich płyt lat osiemdziesiątych.

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.