ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Various Artists ─ A Tribute to T.S. Eliot ''Rose of Memory, Rose of Forgetfulness'' w serwisie ArtRock.pl

Various Artists — A Tribute to T.S. Eliot ''Rose of Memory, Rose of Forgetfulness''

 
wydawnictwo: Wrotycz Records 2012
 
1. Romowe Rikoito & Sunset Wings - Bewangiskas Pintegas Pagausenis
2. Embrace of Branches - I Do Not Hope
3. Sunset Wings - The Dry Salvages
4. Romowe Rikoito - Bewangiskas Pintegas Wanga
5. Romowe Rikoito - Children's voice
6. Kratong - Red River
Virginia
7. Sunset Wings & Kratong - Usk
8. Kratong - Rannoch
9. Sunset Wings - Cape Ann
10. Waldsonne - The Hippopotamus
11. Romowe Rikoito - Weilawei
12. Volosy - April Is the Cruellest Month
13. Neutral - The Hollow Men
 
Całkowity czas: 62:05
skład:
Romowe Rikoito
Sunset Wings
Kratong
Neutral
Embrace of Branches
Waldsonne
Volosy
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Niezła płyta, można posłuchać.
,0
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,2
Arcydzieło.
,0

Łącznie 3, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
30.08.2012
(Recenzent)

Various Artists — A Tribute to T.S. Eliot ''Rose of Memory, Rose of Forgetfulness''

Zacznijmy od tego, że Rose of Memory, Rose of Forgetfulness jest wyjątkową kompilacją poświęconą wyjątkowemu poecie, dramaturgowi i eseiście – T.S. Eliotowi, który jest autorem m.in. modernistycznego poematu Ziemia jałowa (The Waste Land, 1922), Wydrążeni ludzie (The Hollow Man, 1925) czy Kotów (Old Possum's Book of Practical Cats, 1939), niezwykłego zbioru kocich portretów, który zainspirował Andrew Lloyda Webbera do wystawienia słynnego musicalu pod tym samym tytułem. Są autorzy i są dzieła, których nie można nie znać. Jak niegdyś napisał Zbigniew Herbert w liście do Ryszarda Krynickiego: „Niewiele zostanie [...] naprawdę niewiele z poezji tak szalonego wieku, na pewno Rilke, Eliot, kilku dostojnych szamanów, którzy znali sekret zaklinania słów, formy odpornej na działanie czasu [...]”. Trudno nie zgodzić się z naszym poetą, bo twórczość noblisty nie dość, że znakomita, to wciąż aktualna, i chyba jeszcze bardziej dziś niż wtedy, kiedy powstawała.

I jak widać inspiruje także obecnie. Tym razem sięgnęli po nią artyści zza wschodniej granicy, kojarzeni ze sceną darkfolkową, a wśród nich między innymi: Romowe Rikoito, Sunset Wings, Kratong czy Neutral. Rose of Memory, Rose of Forgetfulness jest zbiorem trzynastu nastrojowych ballad, słucha się tego znakomicie od początku do końca. Każdy, kto lubi ten rodzaj muzyki, będzie wniebowzięty, ale bardzo mocno polecam ten krążek wszystkim wrażliwcom, tym, którzy poszukują w muzyce tego „czegoś” nieuchwytnego, intymnego i mocno osobistego. Ogromnie się cieszę, że powstają takie muzyczno-poetyckie projekty, bo z jednej strony pokazuje to, jak wiele możliwości i wrażliwości niesie ze sobą ta poezja, a z drugiej jeszcze bardziej dostrzegamy prawdziwość słów związanych z nieprzemijalną aktualnością liryków Eliota. Oczywiście po krążek powinni, chociażby z czystej ciekawości, sięgnąć miłośnicy twórczości mistrza T.S. Eliota.

Zasadniczo rzeczony koncept podzielony jest na trzy części: „The Recurrent End of the Unending”, „Landsapes” oraz kodę w postaci „We Are the Hollow Men”. Muzycznie nie ma tutaj jakiejś większej stylistycznej żonglerki, jest dużo gitary, fortepianu, instrumentów smyczkowych, gdzieniegdzie jako smaczny ozdobnik pojawia się czarująca elektronika oraz saksofon i oczywiście wokalizy. Jak wspomniałem, do powstania tejże kompilacji przyczyniło się kilka muzycznych projektów, mimo to całość jest spójna, brzmi bardzo bogato i komplementarnie. Z kompozycji przemawia spokój, często smutek, a nade wszystko spora dawka pięknej melancholii, artystom udało się oddać nastrój niezwykłej poezji Amerykanina. Veronika Martynova z grupy Waldsonne (pamiętam jak swego czasu zasłuchiwałem się w ich albumie Wanderer) w wykwintny sposób poddała interpretacji wiersz „The Hippopotamus”, w tej wersji dodatkowo ubarwiony dźwiękami mandoliny. Nie chciałbym tutaj nikogo ani niczego faworyzować, ale jest to jeden z moich ulubionych liryków T.S. Eliota. Wiersz wzorowany jest na Hipopotamie Théophile’a Gautiera, lecz w utworze tego francuskiego poety gruboskórność hipopotama to symbol bariery, chroniącej go przed światem, natomiast u „naszego” autora tytułowy zwierz jest alegorią Kościoła, który odrzuca cielesność. Eliot posługując się tutaj wieloma symbolami, dowodzi, iż Kościół poprzez takie odrzucenie jest wzorem „dysocjacji wrażliwości”, odpowiedzialnej za upadek kultury, rozdartej między intelektualne abstrakcje a zmysłowe doświadczenie życia. I nie czas tutaj na jakieś dogłębne analizy, ale na tym jednym przykładzie widać jak przenikliwy był to poeta, a co więcej – powtórzę jak mantrę – aktualny: „Kościół prawdziwy zaś w odmęcie / Starych miazmatów mgłą spowity”.

Wszyscy jesteśmy wydrążonymi ludźmi... trudno znaleźć lepsze zakończenie, lepszą pointę dla tej muzycznej wędrówki. Neutral biorąc na warsztat „Wydrążonych” postawił sobie niezwykle wysoko poprzeczkę. Ale swoimi dźwiękami koncertowo wprowadza słuchacza w świat i atmosferę tego poematu. Jest to jeden z najbardziej znanych poematów tego autora, warto mieć na uwadze również fakt, iż powstał w okresie głębokiej zapaści nerwowej Eliota, udręczonego i moralnie „wydrążonego” przez trwającą kilka lat chorobę psychiczną swojej pierwszej żony – Vivienne Haigh-Wood primo voto Eliot. Można spotkać się z opiniami, że to ona zniszczyła swojego męża jako człowieka, ale tym kosztem uczyniła z niego prawdziwego poetę... „I tak się właśnie kończy świat”, i tak się właśnie kończy ta nieco ponad godzinna podróż do muzyczno-lirycznego świata tego znakomitego poety, podróż, w której naprawdę można się nieźle rozsmakować. Wszyscy artyści biorący udział w tym jakże oryginalnym projekcie stanęli na wysokości zadania i wykonali naprawdę ogromną pracę. Dziękuję i chylę czoła. Jestem przekonany, że mistrz, gdyby żył, byłby z nich dumny.

 

Poszczególne wersy z utworów T.S. Eliota w tłumaczeniu własnym.

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.