ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Santana ─ Amigos w serwisie ArtRock.pl

Santana — Amigos

 
wydawnictwo: Columbia 1976
dystrybucja: Sony Music Polska
 
1. Dance Sister Dance (Baila Mi Hermana) (Chancler, Coster, Rubinson) [08:14]
2. Take Me With You (Chancler, Coster) [05:24]
3. Let Me (Santana, Coster) [04:49]
4. Gitano (Peraza) [06:12]
5. Tell Me Are You Tired (Chancler, Coster) [05:39]
6. Europa (Earth’s Cry Heaven’s Smile) (Santana, Coster) [05:04]
7. Let It Shine (Brown, Gardner) [05:43]
 
Całkowity czas: 41:19
skład:
Devadip Carlos Santana – All Guitars, Percussion, Congas, Jurro, Background Vocals. Greg Walker – Lead Vocals. Tom Coster – Acoustic Piano, Rhodes Electric Piano, Hammond Organ, Moog Synthesizer, ARP Pro-Soloist, ARP Odyssey, ARP String Ensemble, Hohner Clavinet D6, Background Vocals. David Brown – Bass. Ndugu Leon Chancler – Drums, Timbales, Remo Roto-Toms, Percussion, Congas, Background Vocals. Armando Peraza – Congas, Bongos, Vocals, Background Vocals. Maxine Willard Waters – Background Vocals. Julia Tillman Waters – Background Vocals. Ivory Stone – Background Vocals.
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Niezła płyta, można posłuchać.
,1
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,5
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,1
Arcydzieło.
,1

Łącznie 10, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 7 Dobry, zasługujący na uwagę album.
25.01.2014
(Recenzent)

Santana — Amigos

Karnawał AD 2014 z ArtRockiem – czyli coś miłego w słuchaniu, a przy tym niebanalnego. Odcinek IV.

Twórczość Carlosa Santany w latach 70. biegła dwutorowo. Z jednej strony nagrywał wpadające w ucho, efektowne kompozycje instrumentalne i piosenki, szybko zyskujące zasłużoną popularność, z drugiej – poszukiwał, eksperymentował, kombinował. Dawał publiczności płyty typowo rozrywkowe typu „Festival”, a równocześnie nagrywał z Alice Coltrane czy Johnem McLaughlinem. Z jednej strony przygotowywał dość komercyjne albumy w rodzaju „Marathon”, z drugiej – pracował nad bardzo ambitnym zestawem „Oneness”…

„Amigos” to taka płyta trochę na rozdrożu. Z jednej strony pulsuje tanecznymi rytmami, nie tylko latynoskiej proweniencji – wszak Carlos chętnie eksperymentuje tu z czarną muzyką, soulem, funkiem; z drugiej – nie brakuje tu chwil, gdy Santana zaczyna odjeżdżać w klimaty spod znaku fusion jazzu. Choćby otwierające całość „Dance Sister Dance (Baila Mi Hermana)”: mamy tu porywającą do tańca latynoską piosenkę, z grupowymi partiami wokalnymi i rozmaitymi perkusjonaliami ozdabiającymi całość, która zgrabnie przechodzi w improwizowany, syntezatorowy finał w klimacie właśnie etnicznego fusion a la Weather Report. Kombinowania nie brakuje też w “Take Me With You”, utwór ten co nieco przypomina co nieco “Incident At Neshabur”: dynamiczna pierwsza część, z organowymi szaleństwami i gitarowymi dodatkami, przechodzi w stonowaną gitarową kompozycję. Do tego jest tu sławna „Europa”: kolejny – i jeden z najlepszych – utworów w rodzaju: ładny podkład i Carlos wygrywający piękną, czarującą melodię na gitarze; choć współkompozytor, pianista Tom Coster, bynajmniej nie chowa się na drugim planie, fajnie uzupełniając się z Carlosem i chwilami przjemując od niego pałeczkę głównego solisty.

A pozostała część płyty to już efektownie zaaranżowane, porywające do tańca piosenki. “Let Me” i “Tell Me Are You Tired”, zbudowane ne fajnej linii basowej, z kobiecymi głosami, to wycieczka w krainę czarnej muzyki, soulowo-funkowe szaleństwa. „Gitano” zaczyna się od efektownego popisu Carlosa – szaleństw na gitarze akustycznej co nieco w duchu Django Reinhardta (zgodnie z tytułem), przechodząc w drugiej części w szalone latynoamerykańskie granie. No i na koniec jest jeszcze „Let It Shine”. Efektowna, bardzo stylowa (ładny riff „skaczkowanej” gitary) porcja soulowo-funkowych szaleństw z ekspresyjnymi kobiecymi głosami w finale…

Fajna, równa płyta. I do posłuchania, i do potupania nóżką.

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.