ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Anathema ─ Distant Satellites w serwisie ArtRock.pl

Anathema — Distant Satellites

 
wydawnictwo: Kscope 2014
dystrybucja: Rock Serwis
 
1. The Lost Song Part 1 [5:54]
2. The Lost Song Part 2 [5:48]
3. Dusk Dark Is Descending [6:00]
4. Ariel [6:29] / 5. The Lost Song Part 3 [5:22]
6. Anathema [6:41]
7. You'Re Not Alone [3:27]
8. Firelight [2:43]
9. Distant Satellites [8:18]
10. Take Shelter [6:07]
 
skład:
Daniel Cavanagh - lead vocals, co-lead vocals, electric guitars, acoustic guitars, bass guitars, keyboards, piano
Jamie Cavanagh - bass guitars
Vincent Cavanagh - lead vocals, electric guitars, acoustic guitars, bass guitars, keyboards, programming, backing vocals
John Douglas - drums, keyboards, programming
Lee Douglas - lead vocals, co-lead vocals, backing vocals
Daniel Cardoso - keyboards
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,2
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,4
Album słaby, nie broni się jako całość.
,9
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,5
Album jakich wiele, poprawny.
,4
Niezła płyta, można posłuchać.
,7
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,15
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,18
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,13
Arcydzieło.
,64

Łącznie 141, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 5 Album jakich wiele, poprawny.
08.06.2014
(Recenzent)

Anathema — Distant Satellites

Jeszcze niedawno przy okazji "Universal" pisałem, że Anathema to zespół który właściwie od kilkunastu lat utrzymuje bardzo wysoki poziom, a nawet rozkręcają się z płyty na płytę, proponując coraz to lepszy materiał. Życie jednak cechuje się tym, że każda, nawet najlepsza passa się kiedyś kończy. Po kilkukrotnym przedpremierowym przesłuchaniu "Distant Satellites" wydaje się, że dla Brytyjczyków nadszedł właśnie ten słabszy moment. 
 
Zdziwiło mnie przede wszystkim, że nowy materiał pojawił się tak szybko. Minęły ledwie 2 lata, a już dostajemy następcę świetnego "Weather Systems" (niektórzy jeszcze do dziś nie zdążyli "przysiąść" do tego albumu). Anathema przyzwyczajała raczej do kilkuletnich odstępów pomiędzy wydawnictwami. "Distant Satellites" jest od dłuższego czasu dość mocno promowana, zwłaszcza przez wytwórnię Kscope. Są to profesjonaliści pełną gębą (podobnie jak sama Anathema), wystarczy choćby spojrzeć jak bardzo dopracowany jest materiał od strony wydawniczej - dostajemy wersję CD/2DVD/3CD deluxe, cd z miksem 5.1 oraz 24-bitowym dvd, dokumentację z procesu nagrywania, 44 stronicową książkę, podwójny winyl z pięknie ilustrowanym bookletem. 
 
Szkoda tylko, że kuleje to co najważniejsze - muzyka.
 
 
Kilka głównych, subiektywnych uwag:
 
1) Ten sam schemat powtarzany przez prawie cały album - delikatny wstęp, powolne narastanie, aż do podniosłego finału. Pamiętacie choćby "The Beginning and the End" sprzed 2 lat? Tam ten schemat również został użyty, ale z innym efektem - część delikatna była intrygująca, narastanie emocjonujące, a finał zwalał z nóg. Utwory z "Distant Satellites" niestety prezentują się dość słabo i monotonnie. Jedynymi naprawdę mocnymi punktami są wg. mnie "Anathema" (to są te emocje których poszukuje, genialny wokal Vincenta), "The Lost Song, Pt. 3" (tak dobrze znana męsko-żeńska bitwa na głosy) i "Take Shelter", które w końcu oferuje końcówkę, wprawdzie niezbyt odkrywczą, ale z jakimś sensownym "przyłożeniem". Reszta utworów jest po prostu mało interesująca. 
 
2) Gdzie się podział rock? Większość albumu to warstwy elektroniki, smyczków, pianina, delikatnych efektów w wokalach i instrumentach (chorus, flanger, echa etc.). Momentów gdzie słychać gitarowe rzemiosło jest zdecydowanie zbyt mało! Najgorsze, że cała ta warstwa elektroniczna i akustyczna miały prawdopodobnie tworzyć atmosferę i niezwykły klimat, ale coś tu nie do końca wyszło. Prezentowane motywy są albo dobrze znane i ograne, albo po prostu nudne i monotonne. 
 
3) Nie lepiej prezentuje się także warstwa wokalna. Są momenty gdzie czuć tą Anathemę, którą wszyscy kochamy - emocjonalną i pasjonującą. Ogromna większość materiału wpisuje się jednak w uwagi wymienione kilka linijek wcześniej - albo niezbyt porywające copy/paste, albo monotonia. 
  
4) Na każdej poprzedniej płycie mogliśmy wyróżnić 2-3 (lub więcej) murowanych hitów koncertowych. Mówiąc uczciwie, "Distant Satellites" nie oferuje żadnego takiego klasyka, może oprócz wspomnianego "Anathema" czy "The Lost Song". Zdecydowanie więcej jest utworów uzupełniających, drugoplanowych - choćby takie "You're Not Alone", "Firelight" - lub też długich, kładących nacisk na atmosferę i instrumentalne smaczki, a nie na przebojowość ("Distant Satellites").
 
"Distant Satellites" to album zdecydowanie gorszy niż poprzedniczki, poniżej poziomu do jakiego przyzwyczaił ten zespół, poniżej ich potencjału i poniżej moich oczekiwań (jako fana). Są "momenty", ale produkt jako całość zawodzi. 
 
A jakie są wasze odczucia, Drodzy Czytelnicy?
 

 
 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.