ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu U2 ─ The Unforgettable Fire w serwisie ArtRock.pl

U2 — The Unforgettable Fire

 
wydawnictwo: Island 1984
 
1. A Sort Of Homecoming (U2) [05:28]
2. Pride (In The Name Of Love) (U2) [03:49]
3. Wire (U2) [04:19]
4. The Unforgettable Fire (U2) [04:55]
5. Promenade (U2) [02:35]
6. 4th Of July (U2) [02:12]
7. Bad (U2) [06:08]
8. Indian Summer Sky (U2) [04:17]
9. Elvis Presley And America (U2) [06:23]
10. MLK (U2) [02:32]
 
Całkowity czas: 42:39
skład:
Bono – Lead Vocals. The Edge – Guitars, Keyboards, Vocals. Adam Clayton – Bass Guitar. Larry Mullen Jnr. – Drums & Percussion. Additional Musicians: Paul Bartlett – Fairlight CMI. Brian Eno – Additional Vocals, Instruments, Treatments. Daniel Lanois – Additional Vocals, Instruments, Treatments.
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Niezła płyta, można posłuchać.
,1
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,2
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,5
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,15
Arcydzieło.
,10

Łącznie 33, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
18.08.2014
(Recenzent)

U2 — The Unforgettable Fire

Jakie wybitne płyty nagrał w latach 80. U2? Odpowiedź jest oczywista – „War” i „The Joshua Tree”. Zarazem trudno byłoby znaleźć dwie odleglejsze od siebie stylistycznie płyty tego zespołu, które dzieliłoby raptem 4 lata. Jedna to dość jeszcze surowy, wyprowadzony z punku rock, na drugiej mamy fantastyczną grę muzycznych barw, powoli rozwijające się wstępy i intrygujące instrumentalne rozwinięcia. Ale obie płyty to logiczny efekt naturalnej ewolucji tego zespołu. Aby w pełni tę ewolucję zrozumieć, trzeba przyjrzeć się temu, co było pośrodku – „The Unforgettable Fire”.

Przyczyna zmian jest jasna – na „War” to zadziorne, punkujące, oszczędne U2 doszło do absolutnej krawędzi, nagranie kolejnej równie dobrej (albo przynajmniej nieznacznie gorszej…) płyty w identycznym stylu chyba nie byłoby już możliwe i panowie doszli do wniosku, że aby uniknąć utknięcia w miejscu, trzeba coś zmienić. Zmiany zresztą zasygnalizowali już na „Wojnie”: skrzypki podkreślające melodykę i bunt „Sunday Bloody Sunday”, ładnie ubarwiające muzykę zespołu, oszczędny fortepian dodający klimatu w nastrojowym, pięknie rozplanowanym wstępie „New Year’s Day”, trąbka w „Red Light”, The Edge pozwalający sobie na kunsztowne, klasycyzujące partie gitar (choć może z porównaniami do Steve’a Howe’a, jakie zdarzyło mi się gdzieś wyczytać, nie przesadzałbym)… Tam już było czuć, że panowie doszli do ściany i kombinują, w którą stronę ruszyć dalej. Za przewodników w poszukiwaniach posłużył duet wybitnych producentów Eno-Lanois, panowie nauczyli chłopaków z U2, jak zastosować elektronikę i… W półtora roku po „War”, wczesną jesienią 1984 płyta trafiła na rynek.

Może nie jest to najlepszy album U2 (to miano jednak pozostawię „The Joshua Tree”), ale moim zdaniem najbardziej intrygujący w dorobku zespołu. Jeszcze chwilami słychać ten osadzony w punku, wczesny, gówniarski U2, w zgrzytliwej linii gitarowej w dynamicznym, dość oszczędnie jak na tą płytę zaaranżowanym, chwilami ciut może zagonionym „Wire”; panowie nie zapominają też o swojej zdolności do tworzenia melodyjnych piosenek (jeden z najsłynniejszych utworów zespołu – „Pride (In The Name Of Love)”, w którym Bono udowadnia, że gdy chce, potrafi obejść ograniczenia swego głosu i zaśpiewać porywająco) – ale na płycie dominuje już inne U2. Eksperymentalne, poszukujące, badające nowe tereny. Rozluźniające struktury kompozycji (wiele utworów ma dość luźną budowę, chwilami są po prostu improwizacjami – jak „4th Of July”, wywiedziony z luźnego duetu Adama i The Edge, do którego Eno w chwili natchnienia dograł na żywca nieco klawiszowych teł i już, tak zostało, bez żadnych poprawek). Skupiające się na czarowaniu klimatem, na dobarwianiu swojej muzyki przestrzennymi, nieco ambientowymi syntezatorami i dodatkami. Pięknie słychać to choćby w utworze tytułowym („niezapomniany ogień” to owoc bombardowania Hiroszimy i Nagasaki): U2 jak U2, są charakterystyczne gitary, jest rozpychający się Clayton, ale to właśnie klawisze budują nastrój zwrotki i niesamowicie wprowadzają trochę nierealny, bajkowy klimat refrenu. Czasem elektroniczne zabawki są łagodnym dodatkiem w tle, jak w „Promenade”, gdzie Bono śpiewa z akompaniamentem głównie elektrycznej gitary The Edge’a, czasem są jedynym instrumentem – finałowa elegia na cześć Martina Luthera Kinga to już wyłącznie syntezatory i głos Bono.. Czasem panowie co nieco rozbudowują struktury kompozycji, kombinują formalnie – „Bad” (o koszmarze heroinowego uzależnienia) rozwija się powoli, majestatycznie, z głównym motywem ulegającym drobnym modyfikacjom przez ponad sześć minut, podobnie „Elvis Presley And America”, w którym w pewnym momencie najważniejsze wydają się wyeksponowane partie bębnów, na których Mullen Jnr. wygrywa co nieco plemienne, wybrzmiewające rytmy. Gdzieś między nowym i starym U2 stoją sobie „A Sort Of Homecoming” i „Indian Summer Sky”, niby po punkowemu rozpędzone prosto przed siebie, ale żadnej surowej gitary tu nie uświadczymy, partie The Edge’a i syntezatory duetu Eno-Lanois wypadają dość stonowanie, miękko, chwilami dryfując nieco w kierunku ambientu, co sprawia, że całość wypada intrygująco.

Wiele osób uważa "The Unforgettable Fire" za swoisty szkicownik, rozbiegówkę, zbiór luźnych pomysłów przed wielkim "The Joshua Tree". Trochę racji w tym jest - wiele pomysłów melodycznych i brzmieniowych zasygnalizowanych na tej płycie znajdzie swoje pełne rozwinięcie na "Tree" - co nie zmienia faktu, że "The Unforgettable Fire" po latach świetnie się broni. Trochę zapomniana, a bardzo ciekawa i bardzo udana to płyta. Jak najbardziej godna polecenia.

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.