ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Wilson, Ray ─ The Studio Albums 1993 - 2013  w serwisie ArtRock.pl

Wilson, Ray — The Studio Albums 1993 - 2013

 
wydawnictwo: A Jaggy Polski production 2015
 
1. Swing Your Bag (1993)
2. Millionairhead (1999)
3. Change (2003)
4. The Next Best Thing (2004)
5. She (2006)
6. Propaganda Man (2008)
7. Unfulfillment (2011)
8. Chasing Rainbows (2013)
 
skład:
nie podano
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Niezła płyta, można posłuchać.
,0
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,1
Arcydzieło.
,1

Łącznie 3, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
28.05.2015
(Recenzent)

Wilson, Ray — The Studio Albums 1993 - 2013

Retrospektywny box Raya Wilsona obejmujący osiem studyjnych albumów, nagranych jednak nie tylko pod jego własnym nazwiskiem, ale także pod szyldami zespołów, z którymi w latach 1993 – 2013 był związany. Niezorientowanym (jeśli jeszcze tacy są) przypomnę, że Wilson to trzeci i ostatni zarazem wokalista Genesis, z którym to nagrał jedyny album Calling All Stations. Fakt ten zresztą mocno nakręcił jego karierę. Muzyk – mieszkający od lat w Polsce - do dziś silnie z tego korzysta permanentnie koncertując z projektem Genesis Classic i prezentując w nim najbardziej znane przeboje tej legendarnej formacji oraz… wokalistów z nią związanych. Ten rozdział jego muzycznego życia, z którego dziś najbardziej jest znany, dokumentują zresztą wydawnictwa koncertowe (Genesis Klassik, Ray Wilson and the Berlin Symphony Ensemble, Genesis Classic i Genesis VS Stiltskin - 20 Years and More), których tu oczywiście nie znajdziemy.

Dostajemy w większości rzeczy autorskie. Najstarszą z nich jest krążek pierwszego profesjonalnego zespołu Raya - Guaranteed Pure - utworzonego z bratem Stevem na początku lat 90 – tych. Oprócz braci tę powstałą w Edynburgu kapelę tworzyli Paul Holmes, John Haimes i Chris Cavanagh. Jak wynika z pomieszczonej na stronie muzyka biografii pod tą nazwą wydali trzy płytki, w tym opublikowany w 1993 roku Swing Your Bag. Już okładka płyty, na której krótkowłosy i młodziutki Ray w marynarce i z krawatem trzyma walizkę, pokazuje, że to jeszcze nieco inna bajka. Na krążku znajdujemy kilkanaście melodyjnych, poprockowych piosenek, przyjaznych radiu, czasami zbliżających się do amerykańskiego grania lekko podszytego bluesem, niekiedy okraszonych dęciakami. Głos Raya nie wydaje się jeszcze tak chropawy i klimatyczny jak dziś, niemniej takie ballady jak A Well Known Song, Wish I Was At Home, czy If Time Was On Our Side brzmią stylowo, choć ta ostatnia niebezpiecznie zbliża się do klimatu słynnej kompozycji… Ryszarda Rynkowskiego Szczęśliwej drogi już czas. Na płycie tej znalazły się też dwie kompozycje, do których muzyk później chętnie wracał podczas swoich koncertów - The Airport Song i tytułowy Swing Your Bag. Ten ostatni zresztą pojawił się w tym samym roku na składance prezentującej szkockich artystów zatytułowanej The Funny Farm Project, Outpatients ’93 i wydanej przez wytwórnię Fishy Records, należącą do byłego wokalisty Marillion.

Drugi pomieszczony tu krążek to już jedyny album nowego zespołu Wilsona, formacji Cut_. Millionairhead wydany został w 1999 roku, już po rozejściu się dróg Wilsona z Genesis. Na płycie znajdujemy Raya mniej popowego, bliższego stylowi, w którym tak pięknie odnalazł się na swoich solowych albumach. Zresztą znakomite Another Day powtórzył cztery lata później na pierwszym solowym krążku Change. A na Millionairhead usłyszymy jeszcze utwory Sarah i Gypsy, które też często gościły (a nawet - w przypadku Sary - goszczą do dziś) w koncertowych setlistach muzyka. Warto dodać, że na płycie tej Wilson zmierzył się też z klasykiem Davida Bowiego, Space Oddity.

Wspomniany już Change wydany w 2003 roku to dla mnie jeden z bardziej szczególnych albumów muzyka. Z urzekającymi, nastrojowymi kompozycjami, pełnymi ciepłych melodii (Goodbye Baby Blue, Change). Jest też i wspomniane Another Day w bardziej wyciszonej, akustycznej wersji i z ilustracyjnym, ambientowym niemalże zwieńczeniem w postaci The Last Horizon. Sam krążek przywołuje we mnie dosyć sentymentalne reminiscencje, bowiem ukazał się dosłownie dzień po pierwszym koncercie muzyka w radiowej Trójce, w którym miałem okazję uczestniczyć, po raz pierwszy osobiście go spotkać, a nawet uwiecznić się z nim na wspólnej (historycznej już dosyć mocno, jak na nią patrzę) fotografii. Niestety nie miałem wtedy ze sobą tego albumu, który muzyk podpisywał dopiero następnego dnia w warszawskim Empiku. Pomocny okazał się na szczęście znajomy mieszkający w stolicy, który na moją prośbę specjalnie pofatygował się na Nowy Świat, a potem przesłał zakupioną płytę z… dedykacją artysty. W boksie umieszczono specjalną edycję płyty z trzema dodatkowymi nagraniami (Gouranga, Dark, Cool Waters).

Kolejny, wydany już w następnym roku The Next Best Thing, choć w dalszym ciągu zdominowany kompozycjami w stylu akustycznego rocka, pokazał, że ciągnie artystę w kierunku nieco cięższego grania. Muzyk zaprezentował na nim choćby silnie rockowy Pumpkinhead i powrócił do mocnego Inside - chyba największego przeboju z pierwszych lat jego kariery. Przypomnijmy, że utwór ten, napisany oryginalnie przez Petera Lawlora, znalazł się na debiutanckim albumie Stiltskin The Mind's Eye (którego w tym boksie nie mamy) i był przez tydzień numerem 1 w Wielkiej Brytanii oraz wykorzystany został w reklamowej kampanii firmy Levi’s.

W efekcie tego wydana dwa lata później She, sygnowana nazwą Stiltskin, jest najmocniejszą płytą Wilsona. Takie kompozycje jak Fly High, transowe i mroczne She, Sick and Tired, obarczone metalowymi wręcz riffami Fame i Some of All My Fears, czy wreszcie Better Luck Next Time mogły delikatnie zaskoczyć miłośników jego subtelnego oblicza. Z drugiej strony, są tu tak wyjątkowe perełki, jak kapitalny Lemon Yellow Sun, czy bolesny i wzniosły Constantly Reminded.

Rozpoczynający opublikowany w 2008 roku krążek Propaganda Man utwór Bless Me, mroczny, ciemny i rockowy zarazem, mógłby sugerować pewną kontynuację. Tymczasem album jest powrotem Raya do akustycznych gitarowych brzmień i ciepłych klawiszowych dźwięków. Nie jest to dla mnie jego ulubiona płyta, ale lekko przybrudzony, niski i smutny śpiew wokalisty podnosi jego wartość.

Kolejnym dyskiem tu pomieszczonym jest Unfulfillment. Przyznam otwarcie – mój ukochany album Wilsona. Świetne połączenie jego dotychczasowych solowych doświadczeń - choćby tych bardziej nastrojowych z albumu Propaganda Man - z nieco ostrzejszym obliczem Stiltskin. Nieprzypadkowo zresztą płytę firmują Ray Wilson & Stiltskin. Album aż kipi od pięknych, melodyjnych piosenek. Jest super przebojowe American Beauty, balladowy First Day Of Change, czy mój ulubiony, nostalgiczny Tale From A Small Town. Zamykający zestaw, wydany dwa lata temu Chasing Rainbows jest już płytą nieco słabszą, bardziej jednorodną i chyba nieznacznie… monotonną.. Czuć na niej silny wpływ Wilsonowego projektu Genesis Classic, bowiem więcej tu smyczkowych aranżacji, akustycznych brzmień, czy saksofonowych form. Prawdziwą perłą Chasing Rainbows jest rozpoczynające całość Take It Slow, które gości ostatnio w koncertowej setliście artysty.

The Studio Albums 1993 – 2013 to stylowo wydany (twarde pudełko z płytkami w kopertach) box dobrze portretujący Raya Wilsona. Do tego w bardzo atrakcyjnej cenie. Nie wolno jednak zapominać, że to tylko część jego wydawnictw. Drugie tyle to rzeczy koncertowe, gęsto korzystające z Genesisowej przeszłości...

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.