ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Horizont [Горизонт] ─ The Portrait of a Boy [Портрет Мальчика] w serwisie ArtRock.pl

Horizont [Горизонт] — The Portrait of a Boy [Портрет Мальчика]

 
wydawnictwo: Melodija 1989
 
1. Портрет Мальчика, Сюита В 3-х Частях [The Portrait of a Boy, Suite in 3 Movements] (19:48)
2. Прелюдия Fis Moll [Prelude Fis Moll] (4:01)
3. Соло Гая (Фрагмент Балета "451º По Фаренгейту") [Guy's Solo (The Fragment of the Ballet "Fahrenheit 451")] (3:37)
4. Финал Балета "451º По Фаренгейту" [The Final of the Ballet "Fahrenheit 451"] (8:22)
5. Вокализ [Vocalise] (3:49)
 
Całkowity czas: 39:37
skład:
Vladimir Lutoshkin – gitara, flet
Sergey Kornilov - klawisze
Andrey Krivilev – wokal, klawisze
Igor Pokrovsky – wokal, gitara
Alexey Eremenko - bas
Artem Pavlenko – perkusja
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Niezła płyta, można posłuchać.
,0
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,1
Arcydzieło.
,3

Łącznie 5, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Ocena: 8++ Arcydzieło.
02.09.2015
(Gość)

Horizont [Горизонт] — The Portrait of a Boy [Портрет Мальчика]

Jak niesamowicie strasznych rzeczy musiał doświadczyć ten chłopiec, skoro zespół ukazuje nam jego portret właśnie w taki a nie inny sposób? To pytanie bez przerwy zaprzątało mi głowę podczas słuchania tytułowego utworu z drugiej (i ostatniej) płyty rosyjskiej formacji Horizont (Горизонт). Formacji, która z miejsca podbiła moje serce i stała się dla mnie „natychmiastowym klasykiem”.

W roku 1985 zespół wydał swój debiutancki album o wdzięcznej nazwie Summer in Town (Летний Город). Trzy zawarte na nim utwory prezentowały bardzo ciekawy, bogaty typ rocka symfonicznego o raczej pozytywnym zabarwieniu. Jednak prawdziwa rewolucja miała dopiero nadejść. Cztery lata później światło dzienne ujrzało ich drugie dzieło. The Portrait of a Boy (Портрет Мальчика), bo to właśnie o tę płytę chodzi, musiało być sporym zaskoczeniem dla tych, którzy czekali na kolejny album grupy, a znali jej debiut. Muzykę zawartą na tej płycie bardzo ciężko przypisać do jakiegoś jednego, konkretnego gatunku. Dużo tutaj wpływów RIO (ponoć styl bardzo przypomina Univers Zero), elementów elektronicznych, tradycyjnych, kameralnych, symfonicznych, a nawet awangardowych. Całokształt muzyczny tego albumu tworzy prawdziwą mieszankę wybuchową, która brutalnie wwierca się w umysł słuchacza i nie ma zamiaru go opuszczać, zanim nie dokona w nim prawdziwego spustoszenia.

The Portrait of a Boy, Suite in 3 Movements (Портрет Мальчика, Сюита В 3-х Частях) to prawie dwudziestominutowa suita w trzech częściach, będąca przyczyną rozmyślań, o których wspominałem na wstępie. To, co dzieje się w tym utworze, to istne piekło. Część pierwsza wita nas jednostajnym marszem, okraszonym psychodelicznymi wrzaskami, złowrogimi (by nie użyć słowa dość popularnego w moich kręgach – „zwyrolskimi”) partiami gitary à la Robert Fripp XXI wieku oraz wyniosłymi uderzeniami klawiszy. Całość postępuje, kroczy powoli i pewnie, wzbudzając w słuchaczu coraz to większe uczucie niepokoju. Część druga przynosi chwilę pozornego wytchnienia: klasycznie brzmiący utwór na klawisze na tle dziwnych trzasków, przesterów i szeleszczenia. Mimo wszystko brzmienie owych klawiszy jest mocno zniekształcone, a co za tym idzie - i ono budzi pewne obawy. Część trzecia zaś to już totalna jazda bez trzymanki: skoczne syntezatory i galopująca sekcja rytmiczna zdają się ciągle i ciągle przyśpieszać. Znajduje się także miejsce na kolejne wariacje gitarowo-klawiszowe i krótkie, niemalże orkiestralne, mroczne przerywniki. Całość zaś kończy się bardzo wzniośle: pulsujące klawisze, organy kościelne, perkusyjne szaleństwo, bijące dzwony i głos – lecz tym razem nie wycie, a raczej... śpiew anioła.

Prelude Fis Moll (Прелюдия Fis Moll) to krótki i piękny utwór. Dominuje tu sentymentalne pianino, i cała masa syntezatorów – od typowo elektronicznych do tych udających brzmienie akordeonu. Słuchając go po raz pierwszy miałem przed oczyma obraz szarego, spowitego gęstym deszczem i mgłą komunistycznego kraju (choć sam jestem za młody by wiedzieć, jak faktycznie wyglądało takie życie, to jednak z opowieści bliskich i mas przeglądanych zdjęć mogłem sobie jakieś obrazy w głowie tworzyć). Szarość i odrętwienie – to słowa, którymi najlepiej opisać ten numer.

Guy's Solo (The Fragment of the Ballet "Fahrenheit 451") (Соло Гая (Фрагмент Балета "451º По Фаренгейту")) oraz The Final of the Ballet "Fahrenheit 451" (Финал Балета "451º По Фаренгейту") to utwory podług nazwy pochodzące z opery „451 stopni Fahrenheita”. Z początku myślałem, że jest to zespołowa adaptacja jakiegoś utworu muzyki klasycznej – nigdzie jednak nie znalazłem informacji, która potwierdziłaby moje przypuszczenia. Być może utwory te nawiązują do powieści Raya Bradbury'ego o tym samym tytule, lecz i w tym wypadku internet mi nie pomógł w znalezieniu odpowiedzi. W każdym razie w numerach tych dominującą rolę odgrywają po raz kolejny gęste partie klawiszowe (w moim odczuciu brzmiące jak soundtrack do jakiejś gry na bardzo starą konsolę). Jest mrocznie i tajemniczo, momentami podniośle – zwłaszcza pod koniec tego drugiego.

No i czas na grande finale, bo nie od dziś wiadomo, że nic nie wywołuje u słuchacza tak potężnego katharsis i gęsiej skórki jak wzniosła i zmuszająca do refleksji coda. Vocalise (Вокализ) jest właśnie czymś takim. Kilka cudownych głosów nie z tej ziemi, wspomaganych pianinem, głębokim basem i pojedynczymi uderzeniami w talerze czyni cuda. Piękna wokaliza, piękne progresje akordów, piękne cztery minuty, w których zawiera się o wiele więcej magii i uczucia, aniżeli w niektórych o wiele dłuższych i bardziej skomplikowanych utworach innych grup.

I tak właśnie kończy się legenda. Legenda, o której świat niestety nie usłyszał. Ani ten album, ani sama grupa nie uzyskały należytej popularności, przez co Портрет Мальчика to kolejna, pojedyncza perełka porzucona gdzieś w głębinach historii muzyki. Mnie jednak udało się ją odnaleźć, więc czuję się w obowiązku dzielić się nią z innymi pasjonatami nieszablonowej muzyki rockowej. Dlatego właśnie polecam tę pozycję całym swoim sercem. Sprawiła, że zapłakałem psychicznie.

A ocena? Nawet maksymalna wydaje mi się niewystarczająca.

 

PS

Jakaś dobra (prawdopodobnie rosyjska) dusza zdecydowała się udostępnić ten album na YouTube, znajdziecie go tutaj.

PPS

Po nagraniu tego albumu zespół zapadł się pod ziemię i nikt – włącznie z ich wytwórnią muzyczną  –  nie ma pojęcia, co się z nim stało. Zastanawiam się, czy to możliwe, by spotkało ich to, co spotkało właśnie tego chłopca, którego portret stworzyli?

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.