ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Big Big Train ─ The Underfall Yard w serwisie ArtRock.pl

Big Big Train — The Underfall Yard

 
wydawnictwo: English Electric Recordings 2009
 
1. Evening Star [4:53]
2. Master James Of St. George [6:19]
3. Victorian Brickwork [12:33]
4. Last Train [6:28]
5. Winchester Diver [7:31]
6. The Underfall Yard [22:54]
 
Całkowity czas: 60:38
skład:
Andy Poole - bass, keyboards / Greg Spawton - guitars, keyboards, bass / David Longdon - vocals, flute, glockenspiel / Nick D'Virgilio – drums / Additional musicians: Dave Gregory - guitars, electric sitar / Francis Dunnery – guitar / Jem Godfrey - synthesizer solos / Rich Evans – cornet / Dave Desmond – trombone / Jon Foyle – cello / Nick Stones - french horn / Jon Truscott - tuba
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,1
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,1
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Niezła płyta, można posłuchać.
,6
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,6
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,4
Arcydzieło.
,3

Łącznie 22, ocena: Dobry, zasługujący na uwagę album.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
01.08.2010
(Recenzent)

Big Big Train — The Underfall Yard

Słuchając najnowszego krążka Brytyjczyków z Big Big Train jedno wiem na pewno. Mam w głębokim… poważaniu wszelkie komentarze o tym, że poszukując nowych dźwięków stoję w miejscu, rozpływając się co rusz nad kapelami, które grają, tak jak ci „wielcy” przed trzydziestu laty. Bo w muzyce Big Big Train czuję tę szlachetność w każdej nucie i szacunek do każdego dźwięku zagranego z pasją i bez oglądania się na to, co teraz modne i na topie.

To szósty pełnowymiarowy studyjny album tej istniejącej już prawie dwadzieścia lat grupy. Przyznajmy od razu: stabilność składu nigdy nie była ich mocną stroną. W tej chwili zespół tworzy tylko trzech muzyków: Andy Poole i Greg Spawton, pamiętający najwcześniejsze lata formacji, oraz nowy nabytek, pełniący od 2009 roku honory wokalisty, David Longdon. Myliłby się jednak ten, kto posądziłby ich o jakiś wykonawczy minimalizm. Ich albumy znamionuje bowiem całkiem spora liczba zaproszonych gości (na wydanym w 2007 roku „The Difference Machine” był to chociażby basista Marillionu, Pete Trewavas) a co za tym często idzie w parze, instrumentalne bogactwo. Nie inaczej jest z „The Underfall Yard”. Na krążku pojawia się aż dziewięciu muzycznych gości zacnej proweniencji (Dave Gregory z XTC, Nick D’Virgilio ze Spock’s Beard, Jem Godfrey z Frost* czy Francis Dunnery, swego czasu związany z It Bites). Ci znani w progresywnym światku i wymienieni powyżej chwytają za bardziej standardowe instrumentarium, pozostali jednak przenoszą nas w niezwykły świat dźwięków tworzonych przez wiolonczele, mandoliny, flety, trąbki, tuby, kornet, angielski rożek, organy…

A muzyka? Cóż, z pewnością spodoba się tym, którzy kibicują im od dawna. Poole i Spawton nie zaskakują bowiem, trzymając wysoki poziom dwóch ostatnich, naprawdę świetnych, albumów („Gathering Speed” z 2004 roku i „The Difference Machine” z 2007 roku). Przede wszystkim jednak trudno im uciec od wielkiej fascynacji Genesis z okresu jego najwspanialszych dokonań. Wysłuchajcie chociażby pierwszych dźwięków „Victorian Brickwork” i „Last Train” a już będziecie w świecie misternie niegdyś utkanym przez panów wywodzących się z hrabstwa Surrey. Zresztą chwilami, barwa głosu i sposób wokalnej interpretacji Davida Londona - który zastąpił śpiewającego w grupie przez ładnych kilka lat Seana Filkinsa - nieodparcie mogą kojarzyć się z Peterem Gabrielem (pewnie dlatego sam Longdon o mały włos nie trafił pod koniec lat dziewięćdziesiątych do Genesis, okazując się ostatecznie „gorszym” od Ray’a Wilsona). Wspomniany „Victorian Brickwork” to jedna z najlepszych rzeczy na albumie – bajecznie urzekająca delikatnością, linią melodyczną, a na sam jej koniec, orkiestrowym wręcz finałem. Z kolei „Last Train” może zachwycić skrupulatnie zbudowanym gitarowym solo mającym w sobie coś z gładkości, ale i z rockowego pazura. Jakieś ulotne ciepło podtrzymuje „Winchester Diver”, zaś ostatni, 23 – minutowy utwór tytułowy zbiera wszystko to, co w ich muzyce najlepsze – instrumentalne i aranżacyjne bogactwo, niepospolitą melodykę, zmienność muzycznych nastrojów…

Bardzo ładna płyta, do tego włożona w digipack z intrygującą oprawą graficzną autorstwa Jima Trainera.
 

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.