ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 19.04 - Gdańsk
- 20.04 - Chorzów
- 26.04 - Ostrów Wielkopolski
- 27.04 - Wrocław
- 28.04 - Poznań
- 04.05 - Lublin
- 10.05 - Łódź
- 11.05 - Warszawa
- 17.05 - Gorzów
- 18.05 - Szczecin
- 19.05 - Bydgoszcz
- 20.04 - Bielsko Biała
- 21.04 - Radom
- 22.04 - Kielce
- 20.04 - Lipno
- 20.04 - Gomunice
- 25.04 - Bielsko-Biała
- 20.04 - Sosnowiec
- 24.04 - Warszawa
- 25.04 - Kraków
- 25.04 - Poznań
- 26.04 - Szczecin
- 27.04 - Koszalin
- 28.04 - Gdynia
- 10.05 - Piekary Śląskie
- 11.05 - Kraków
- 12.05 - Lublin
- 26.04 - GDAŃSK
- 07.05 - Chorzów
- 08.05 - Siemianowice Śląskie
- 09.05 - Siemianowice Śląskie
- 17.05 - Wrocław
- 19.05 - Katowice
- 20.05 - Ostrava
- 21.05 - Warszawa
- 22.05 - Kraków
- 25.05 - Łódź
- 25.05 - Zabrze
- 26.05 - Zabrze
- 13.07 - Katowice
 

wywiady

06.11.2015

Rozwijająca przygoda – gitarzysta Besides, Piotr Świąder – Kruszyński, w rozmowie z naszym serwisem

Rozwijająca przygoda – gitarzysta Besides, Piotr Świąder – Kruszyński, w rozmowie z naszym serwisem

Zwyciężyli w 8. edycji Must Be The Music, zaś niedawno wydali swój drugi studyjny album. O jednym i o drugim porozmawialiśmy z gitarzystą formacji…

Mariusz Danielak: Pozwól, że zacznę od tematu, który już pewnie was mocno męczy -  i to mi wybacz – ale jak to się stało, że „niekomercyjny” zespół, mający album i całkiem sporo koncertów na koncie, zdecydował się na występ  w…  - cóż by nie powiedzieć – silnie „komercyjnym” programie (śmiech)?

Piotr Świąder – Kruszyński: Z prostej przyczyny – chcieliśmy zaprezentować naszą muzykę szerszej publiczności a MBTM jest programem, który jako jedyny dla nas talent show akceptowalny ma niesamowite pole rażenia, jeśli chodzi o dotarcie ze swoją twórczością do nowych osób. Znając realia rynku i zarazem czując wartość tego co robimy, zdecydowaliśmy się na taką drogę. Dzięki temu poznało nas trochę więcej ludzi niż wcześniej.

Efektem sukcesu w Must Be The Music była między innymi reedycja waszego debiutanckiego krążka. Jak poza tym zmieniło się wasze „muzyczne funkcjonowanie” po wspomnianym zwycięstwie? Dopytam lekko zaczepnie – pojawiły się lepsze kluby, większa publiczność żądna autografów, a wy może porzuciliście całą resztę ważnych spraw dla zespołu?

Na pewno więcej koncertujemy i robimy to bardziej na własny rachunek – wcześniej głównie występowaliśmy jako support. Czy pojawiły się lepsze kluby? Chyba nie, bo wcześniej zagraliśmy dwie trasy z TFN, a oni grają w fajnych miejscach. Na pewno jest większa publiczność, niż na własnych koncertach granych przed programem. Ale są oczywiście miejsca, gdzie pomimo występu w telewizji, nie jesteśmy znani – cały czas pracujemy, staramy się poszerzać grono słuchaczy. Autografy zdarza nam się czasem rozdawać po koncertach. Zresztą bardzo lubimy spotykać się z osobami, które przychodzą posłuchać nas na żywo, oczywiście nie dla samych autografów, ale pogadać, wymienić opinie, poznać się – to jedna z przyjemniejszych rzeczy oprócz samych koncertów.

Nie byliście prekursorami post-rocka w naszym kraju, przed wami pojawiło się już trochę zacnych instrumentalnych kapel budujących nad Wisłą ten styl… a jednak to wam udało się otworzyć niektórym osobom oczy na takie dźwięki i dotrzeć z nimi tam, gdzie do tej pory nie docierały? Nie spotykaliście się czasami z lekką zazdrością ze strony bardziej doświadczonych „kolegów po fachu”, którzy mówili: jak to, przecież my też tak ładnie gramy od lat (śmiech)?

Nie, nie spotkaliśmy się. W zasadzie, zanim zaczęliśmy intensywnie działać z zespołem, ja nie znałem szerzej polskiej muzyki z tego gatunku – nie licząc oczywiście TFN. Ten zespół ma już swoją pozycje ugruntowaną nie tylko w kraju, ale również za granicą. Z ich strony czuliśmy szczególne wsparcie nie tylko na początku, ale również dziś. Podczas koncertowania po kraju poznaliśmy kilka fajnych kapel z tego gatunku jak SLTEOTW, Underfate, czy też bardziej eklektyczne Spiral i tutaj też raczej kibicujemy wzajemnie, nie ma rywalizacji. Nigdy wprost nie odczuliśmy negatywnych emocji od „kolegów po fachu”. Z innych środowisk poleciało trochę „hejtu”, ale to znikoma ilość w stosunku do wsparcia jakie otrzymujemy. Takie życie, że nie wszystkim musi pasować nasza twórczość. (śmiech)

Podoba mi się u was to, że w przeciwieństwie do wielu zespołów z tej muzycznej szuflady nie wzbraniacie się nazywać rzeczy po imieniu i mówicie: tak gramy post – rocka! Ale czy na co dzień też taka muzyka was inspiruje?  Macie swoich idoli wśród legend stylu, takich może jak Mono, Sigur Rós, czy Mogwai?

2/3 z tego co wymieniłeś – czyli Mono i Sigur Rós to jedne z moich ulubionych kapel. Mogwai nie do końca mi pasuje, za to wiem, że Paweł bardzo lubi. Oczywiście nie ograniczamy się do gatunku, który przychodzi nam grać (śmiech). Każdy z nas słucha różnej muzyki, takiej która mu pasuje,  rusza – od ekstremalnego metalu po jazz i klasykę. Nieważne są gatunki, ważne co muzyka mi daje, co ze mną robi.

Przejdźmy do rzeczy najistotniejszej – waszego drugiego albumu. Zazwyczaj jest prawdziwym sprawdzianem dla zespołu. Baliście się, że go nie zdacie i krążek okaże się artystyczną porażką? Jednym słowem – pojawiło się jakieś stresujące ciśnienie wynikające ze sporych oczekiwań?

Trochę mieliśmy obawy. Druga płyta to chyba taki sprawdzian dla zespołu, czy aby debiut nie jest dziełem przypadku. Do tego nie chcieliśmy robić niczego na siłę – chcieliśmy, żeby to było nasze, satysfakcjonowało nas w pełni. Nie do końca wiem, jakie oczekiwania i czy w ogóle jakieś były wobec naszego drugiego albumu (śmiech) – ale bardziej działamy na zasadzie – to, co nam gra w sercach – to nagrywamy – nie do końca myśląc o oczekiwaniach słuchaczy. Jeżeli się podoba to co mamy do zaprezentowania – to super!

Jak doszło do waszej współpracy z Maciejem Karbowskim z Tides From Nebula, jako producentem. Wiem, że graliście już wspólne koncerty, ale to była wasza, czy może jego propozycja?

Przez ostatnie dwa lata trochę pograliśmy razem, przy okazji rozmawiając o różnych rzeczach muzycznych i pozamuzycznych. Maciek z Tomkiem z TFN budują studio nagrań i w pewnym momencie, gdy zastanawialiśmy się gdzie nagrać, spytaliśmy Maćka na jakim są etapie. Okazało się, że jeszcze nie czas na to, pełnych nagrań będzie można dokonać najwcześniej w połowie 2016 roku, ale przy okazji padła idea produkcji płyty i nagrania jej w innym studiu z Maćkiem jako producentem. Doszliśmy do wniosku że to może być fajna i rozwijająca przygoda. I tak też było.

Czy w związku z innym producentem można powiedzieć, że proces powstawania i nagrywania Everything Is był zupełnie inny, niż We Were So Wrong?

Tak. We Were So Wrong to był bardziej spontaniczny zryw. Materiał wcześniej przygotowany na próbach, ograny na koncertach zarejestrowaliśmy na setkę. Tak w skrócie - nie było za dużo zabawy brzmieniami – weszliśmy, ustawiliśmy wszystko tak jak na koncertach i nagraliśmy (śmiech). Potem było trochę dodatkowych dogrywek gitar, lekkich elektronicznych dźwięków. W zasadzie materiał nie był przygotowywany stricte pod płytę – po prostu wybraliśmy najlepsze według nas kompozycje z dotychczasowego repertuaru. Materiał na drugą płytę powstawał już z myślą o nagraniach. Przez współpracę z producentem, był bardziej dopieszczany w niuansach i aranżach, a w samym studio było dużo poszukiwań brzmień do poszczególnych historii.

Nowy album przynosi więcej gęstszego, przybrudzonego gitarowego grania. I jest chyba mocniejszy od We Were So Wrong. Czy takie było założenie, czy raczej wszystko wyszło bardzo naturalnie w trakcie pracy nad krążkiem?

To głównie założenie Maćka, który po wysłuchaniu demo stwierdził, że trzeba to trochę pobrudzić, nadać charakteru. Ale wydaje mi się, że muzyka, którą skomponowaliśmy trochę kusiła do pójścia w tym kierunku, nam brakowało zdecydowania. Czasem dobrze jest posłuchać kogoś z boku – od tego przecież jest producent.

Patrzę na tytuły pierwszej i ostatniej kompozycji (Of Joy i Of Sorrow – przyp. MD) i zastanawiam się, czy oznacza to, że album w waszych założeniach ma charakter pewnego muzycznego konceptu?

Na początku nie pracowaliśmy nad tym jako nad koncept albumem i nie chciałbym go tak traktować. Niemniej po przygotowaniu całości, stwierdziliśmy, że ułożymy go w ten sposób, żeby odzwierciedlał różne barwy, emocje – od tych jaśniejszych, radośniejszych do ciemnych, smutnych, trudnych. I to jest taki mały, pozamuzyczny koncept. (śmiech)

Na pierwszym albumie prawdziwym killerem było May I Take You Home?. Czy na tym krążku waszym zdaniem jest też taka kompozycja?

Ten album jest chyba mniej „przebojowy” o ile taki przymiotnik w ogóle można użyć do tej muzyki. Dla mnie wyśmienicie się gra na koncertach kawałek „Remained” oraz „Cauterized” i „A Threnody”, które traktuję jako jedną całość i to są dla mnie na razie najfajniejsze utwory z tego krążka. A taki „przebojowy” potencjał ma może utwór „Efflorescent”.

Materiał już promujecie jesienną trasą po Polsce. A czy są plany promocji albumu poza granicami kraju?

Plany są – ale jak to plany – wymagają pracy, determinacji i jeszcze raz pracy. Do tego zdajemy sobie sprawy, że to praca u podstaw, trudna i wymagająca. Niemniej, jeśli nic nie stanie na przeszkodzie, to w lutym zakończymy koncertowanie w Polsce i spróbujemy sił za granicą. Tymczasem zapraszam na nasze polskie koncerty! Szczegóły na naszym Facebooku i www.besides.pl.

Fot: Angellbeloved Photography
Źródło: FB Piotr Świąder - Kruszyński

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
Picture theme from Riiva with exclusive licence for ArtRock.pl
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.