ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 20.04 - Chorzów
- 26.04 - Ostrów Wielkopolski
- 27.04 - Wrocław
- 28.04 - Poznań
- 04.05 - Lublin
- 10.05 - Łódź
- 11.05 - Warszawa
- 17.05 - Gorzów
- 18.05 - Szczecin
- 19.05 - Bydgoszcz
- 20.04 - Bielsko Biała
- 21.04 - Radom
- 22.04 - Kielce
- 20.04 - Lipno
- 20.04 - Gomunice
- 25.04 - Bielsko-Biała
- 20.04 - Sosnowiec
- 24.04 - Warszawa
- 25.04 - Kraków
- 25.04 - Poznań
- 26.04 - Szczecin
- 27.04 - Koszalin
- 28.04 - Gdynia
- 10.05 - Piekary Śląskie
- 11.05 - Kraków
- 12.05 - Lublin
- 26.04 - GDAŃSK
- 07.05 - Chorzów
- 08.05 - Siemianowice Śląskie
- 09.05 - Siemianowice Śląskie
- 17.05 - Wrocław
- 19.05 - Katowice
- 20.05 - Ostrava
- 21.05 - Warszawa
- 22.05 - Kraków
- 25.05 - Łódź
- 25.05 - Zabrze
- 26.05 - Zabrze
- 13.07 - Katowice
- 14.07 - Katowice
 

koncerty

23.02.2008

The Watch, Jastrzębie Zdrój, G.C.K. Panorama, 22.02.2008, godz. 18.00

The Watch, Jastrzębie Zdrój, G.C.K. Panorama, 22.02.2008, godz. 18.00

To gdzie jedziesz na ten The Watch? Do Jastrzębia?!! – pytało z niedowierzaniem kilku znajomych, robiąc przy okazji popularną „rybkę”. Przyznam się szczerze bez bicia, że gdybym nie oswajał się z tą myślą już od dłuższego czasu, zaskoczony znienacka taką informacją, pewnie i sam zaprezentowałbym efekt tego popularnego zmiennocieplnego kręgowca.

Trzeba przyznać, że fani Genesis w Polsce to mają dobrze. Jeszcze nie umilkły echa ubiegłorocznego, deszczowego koncertu tej formacji w Polsce, a tymczasem zawitała do naszego kraju grupa, która z weteranami artrockowego grania ma wiele wspólnego (o tym jak wiele – za chwil parę). Jakby tego było mało, już niebawem nad Wisłą zagra najsłynniejszy genesisowy cover band The Musical Box.

Bohaterem niniejszego tekstu ma być jednak grupa The Watch i jej poświęćmy wreszcie więcej uwagi, tym bardziej, że pewnie nie wszyscy o niej słyszeli. Ci, którzy tę przyjemność mają już za sobą, nazywają ją kopią wczesnego Genesis. Podobny sposób myślenia, aranżacje, klimat, instrumentarium i… głos – iście gabrielowski – momentami wręcz nie do odróżnienia od oryginału. Tymczasem Włosi nie są żadnym cover bandem, a regularnym zespołem z trzema autorskimi płytami na koncie („Ghost” – 2001, „Vacuum” – 2004, „Primitive” – 2007) i jednym albumem koncertowym. Ubiegłoroczną płytką „Primitive” zrobili zresztą sporo zamieszania w wielu progresywnych podsumowaniach.

I oto stało się. The Watch w nowy, 2008 rok, postanowił wejść z trasą o wiele mówiącym tytule „The Watch Plays Genesis 1970 – 1971”, pierwszy przystanek czyniąc w Polsce. Tak na marginesie – ten niecodzienny występ był kolejnym przykładem na tak charakterystyczne dla obecnych czasów przełamywanie granic i barier. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Włoski zespół, wzorujący się na brytyjskim mistrzu, przyjeżdża do Polski, a wśród publiczności królują nasi sąsiedzi z południa. Miłe – nieprawdaż?

W Jastrzębiu byłem już niejednokrotnie. To całkiem spore i rozległe miasto, niemniej, gdy szukałem Górniczego Centrum Kultury „Panorama” i przejeżdżałem przez dzielnicę, w której królowała parterowa zabudowa, lekko zwątpiłem. Wszystko się jednak zgadzało i po trzygodzinnej podróży zaparkowałem na niewielkim placu pod samym Centrum.

Na początek miłe zaskoczenie – w koncertowym sklepiku można było nabyć płytki i koszulkę zespołu w cenach, których dawno nie widzieliśmy podczas rockowych występów. Były tak atrakcyjne, że nie mogłem sobie odmówić większych zakupów. Lżejszy o parę złotych zasiadłem wreszcie w sali o klasycznie kinowych parametrach. To tu parę chwil przed 18.30 pojawił się włoski kwintet. Natychmiast okazało się, że ze składu, który nagrał ostatni album „Primitive” są tylko dwaj muzycy – charyzmatyczny wokalista i absolutna osobowość grupy Simone Rossetti oraz klawiszowiec Fabio Mancini. Pozostali muzycy to nowe nabytki grupy – sądząc po koncercie, niezwykle udane.

Zaczęli do „Shining Bald Heads” i „Goddess” z „Vacuum”. Na scenie „graty z epoki” (mellotron, moog, organy) natychmiast zaczęły przenosić zebranych w odleglejsze o trzydzieści lat czasy. A gdy po tych dwóch autorskich kompozycjach Rossetti swym „gabrielowym” głosem zaintonował „Looking For Someone” z „Trespass” pojawiły się pierwsze, spontaniczne, wyrwane prosto z serca brawa od niezbyt licznej publiczności. Patrząc na skromną wystrojem i światłami, zapchaną jednak instrumentami scenę i widząc skupionych, doświadczonych już muzyków, z precyzją oddających każdy dźwięk, natychmiast przeleciała mi przez głowę myśl – czyż nie tak wyglądać musiały początki wielkiego Genesis? Tymczasem podróż wehikułem czasu trwała dalej. „The Fountain Of Salmacis” z genesisowego „Nursery Cryme” wypadło jeszcze piękniej (tym bardziej, że nagłośnienie było bardzo dobre) i dało się wyczuć, że Włosi czuli się na scenicznych deskach „Panoramy” coraz pewniej. Od samego początku koncertu przykuwał uwagę Cristiano Roversi grający na Chapman Grand Sticku. Tylko w bodajże dwóch utworach zamienił go na klasyczną, elektryczną gitarę. Wreszcie przyszedł czas na zagranie czegoś „świeżego”. Rossetti zapowiedział utwór o sporcie, odnoszący się do berlińskich igrzysk i mogliśmy usłyszeć „Berlin 1936” z krążka „Primitive”. Współczesność zagościła jednak tylko na krótko, gdyż jako następny pojawił się cudnej urody „Seven Stones” z „Nursery Cryme”. Wokalista (nie tylko zresztą w tym kawałku) chwycił za flet poprzeczny, a gitarzysta Giorgio Gabriel (ależ znamienne nazwisko!) delikatnie łkał na swoim instrumencie towarzysząc li tylko wiodącemu w tym numerze mellotronowi. A skoro mowa o gitarzyście. Cały czas podczas występu, ten wyglądający na niezwykłego poczciwinę człowiek, siedział na krzesełeczku. Nie dał się ponieść nawet mocniej odgrywanym partiom „Harold The Barrel” – skocznego wszak kawałka. Zabawnie wyglądało takie nienaturalne dla rockmana miotanie się w miejscu i przytupywanie nóżką. Dla przeciwwagi, nieco wcześniej otrzymaliśmy jeszcze rozmarzony „Dusk”, a tuż po samym „Haroldzie” zabójczą wręcz, niezwykle energetyczną wersję „The Return Of The Giant Hogweed”. Młody perkusista Marco Fabbri nie żałował swojego instrumentu, dając popis swoich niemałych umiejętności. A potem Rossetti zapowiedział utwór o pięknym miejscu gdzieś na północy Francji i zabrzmiał niezwykły „Fisherman”, połączony z niemałym fragmentem… „Supper’s Ready”. Matko jedyna! Czy muszę pisać jaka była reakcja zebranych na takie dictum? Jakby komuś było mało, na koniec występu The Watch zastrzelili publikę porywającą wersją „The Knife” z „Trespass”. Ręce same składały się do braw. Na pięknie wyklaskany przez niecałą setkę zebranych bis, grupa zagrała dziesięciominutowy „Vacuum” z płyty o tym samym tytule. Kompozycja została zresztą zapowiedziana w dwóch językach. Jeśli myślicie, że jednym z nich był język włoski, to się grubo mylicie! Rossetti posługując się kartką przybliżył zebranym treść literacką utworu w naszym ojczystym języku! Kupił tym wszystkich bezgranicznie. Poza tym odczytywane przez niego, bodajże dwukrotnie podczas koncertu, zdanie „piosenka jest… zimny” wywoływało euforię i zostanie chyba dla wielu symbolem tego wieczoru.

Równiutko dwie godziny The Watch czarował z jastrzębskiej sceny. Mimo gromkich braw panowie nie dali się już skusić na kolejny bis, ograniczając się tylko do ponownego wyjścia i ukłonów. Cóż, następnego dnia czekał ich w Niemczech kolejny występ, a w bliższej perspektywie… pokoncertowe spotkanie z fanami. Bardzo ciepli i sympatyczni podpisywali płyty, bilety, plakaty, pozowali do wspólnych fotek a nawet… prezentowali swoje instrumentarium!

W przedkoncertowych zapowiedziach zespół miał w pierwszej części zagrać materiał z „Trespass” i „Nursery Cryme” Genesis, a w drugiej zaprezentować własny materiał. Na szczęście tak się nie stało i grupa wymieszała zapowiedziane sety. Dzięki temu tempo i dramaturgia koncertu zostały zachowane z pożytkiem dla publiczności jaki i chyba dla kapeli. Doprawdy warto było poświęcić tych kilka godzin za kółkiem, aby dotrzeć na ten świetnie zagrany koncert. Kto nie był, niech żałuje.

Setlista:

Shining Bald Hades
Goddess
Looking for Someone
The Fountain Of Salmacis
Berlin 1936
Seven Stones
Shepherd
Dusk
Twilight + Another Life
Harold The Barrel
The Return Of The Giant Hogweed
Fisherman + Suppers Ready
The Knife
Vacuum

 

Zdjęcia:

The Watch, Jastrzębie Zdrój, G.C.K. Panorama, 22.02.2008, godz. 18.00 The Watch, Jastrzębie Zdrój, G.C.K. Panorama, 22.02.2008, godz. 18.00 The Watch, Jastrzębie Zdrój, G.C.K. Panorama, 22.02.2008, godz. 18.00 The Watch, Jastrzębie Zdrój, G.C.K. Panorama, 22.02.2008, godz. 18.00 The Watch, Jastrzębie Zdrój, G.C.K. Panorama, 22.02.2008, godz. 18.00 The Watch, Jastrzębie Zdrój, G.C.K. Panorama, 22.02.2008, godz. 18.00 The Watch, Jastrzębie Zdrój, G.C.K. Panorama, 22.02.2008, godz. 18.00 The Watch, Jastrzębie Zdrój, G.C.K. Panorama, 22.02.2008, godz. 18.00 The Watch, Jastrzębie Zdrój, G.C.K. Panorama, 22.02.2008, godz. 18.00 The Watch, Jastrzębie Zdrój, G.C.K. Panorama, 22.02.2008, godz. 18.00
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.