ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 25.04 - Poznań
- 26.04 - Szczecin
- 27.04 - Koszalin
- 28.04 - Gdynia
- 10.05 - Piekary Śląskie
- 11.05 - Kraków
- 12.05 - Lublin
- 25.04 - Kraków
- 25.04 - Bielsko-Biała
- 26.04 - Ostrów Wielkopolski
- 27.04 - Wrocław
- 28.04 - Poznań
- 04.05 - Lublin
- 10.05 - Łódź
- 11.05 - Warszawa
- 17.05 - Gorzów
- 18.05 - Szczecin
- 19.05 - Bydgoszcz
- 26.04 - GDAŃSK
- 27.04 - Złocieniec
- 07.05 - Chorzów
- 08.05 - Siemianowice Śląskie
- 09.05 - Siemianowice Śląskie
- 17.05 - Wrocław
- 19.05 - Katowice
- 20.05 - Ostrava
- 21.05 - Warszawa
- 22.05 - Kraków
- 25.05 - Łódź
- 25.05 - Zabrze
- 26.05 - Zabrze
- 08.06 - Żórawina
- 29.06 - Toruń
- 30.06 - Toruń
- 11.07 - Bolków
- 12.07 - Bolków
- 13.07 - Bolków
- 14.07 - Bolków
- 12.07 - Żerków
- 13.07 - Katowice
 

wywiady

09.11.2009

„Jestem klasykiem i uwielbiam stare rzeczy” – rozmowa z liderem Millenium, Ryszardem Kramarskim

Sprawia wrażenie osoby niezwykle konkretnej, wiedzącej czego chce, szybko i pewnie odpowiadającej na każde pytanie. Przed krakowskim koncertem Millenium miałem okazję zamienić kilka słów z… człowiekiem – instytucją – Ryszardem Kramarskim.

ArtRock.pl: Zacznę od pytania, które musi tutaj paść. Dlaczego tak długo musieliśmy czekać na ten koncert? Przez tyle lat jakoś z koncertami nie było wam po drodze.

Ryszard Kramarski: Tradycyjnie mógłbym „zwalić” to wszystko na brak czasu. Ale tak naprawdę sprawa wygląda nieco inaczej. Gdy graliśmy koncerty dziesięć lat temu, zdarzały się takie występy, po których byłem strasznie rozczarowany. Sale, światła, nagłośnienie, za które trzeba było zapłacić, aby coś dostać, były tak marne, że nastrój i klimat artrocka, gdzieś w tym wszystkim ginął. Koncert zatem stawał się występem, który niczemu nie służył. Byłem tym tak rozczarowany, że postanowiłem, iż w takich warunkach koncertów robić nie będę. No i… stało się tak, że zbudowałem swoje studio Lynx Music, angażując się ogromnie w jego prace. W efekcie tego, faktycznie zaczęło mi brakować czasu, żeby zająć się działalnością koncertową. Z drugiej strony wydaje mi się, że to, iż nie graliśmy tak długo koncertów, przyczyniło się do nagrania przeze mnie tak wielu płyt. Miałem na nie czas i mogłem dojść do tego punktu, w którym teraz jesteśmy, czyli do momentu, w którym mam prośby o to, abyśmy te koncerty grali. Co z tego wyjdzie, to się okaże. W pewnym momencie zadzwoniłem do chłopaków i powiedziałem: panowie – reaktywujemy Millenium! Chcecie grać? A oni: tak, jak najbardziej! Potrzebowaliśmy na to dziesięciu lat, mimo że muzycy Millenium to ludzie, którzy praktycznie codziennie grają w klubach, pubach, żyjąc z muzyki. Zatem oni doświadczenie sceniczne mają duże, ja jestem „człowiekiem studyjnym” i dla mnie jest to raczej doświadczenie nowe i świeże. No i z tych oto wszystkich powodów, tylko i wyłącznie, nie graliśmy przez tyle lat.

ArtRock.pl: A jaki będzie ten koncert? Czego możemy się po nim spodziewać?

Ryszard Kramarski: Zastanawiałem się długo co zrobić. Wiem, że ludzie najchętniej chcieliby usłyszeć całą płytę „Exist”, bo się dobrze sprzedaje, albo chcieliby usłyszeć od początku do końca całą koncepcyjną płytę „Numbers And The Big Dream Of Mr Sunders”. Myślę, że na to przyjdzie czas. Ponieważ jednak mamy tych płyt prawie dziewięć (mówię prawie, gdyż jedna z nich to maxi-singiel), stwierdziłem, że musimy zagrać wszystkiego po trochu. Wybrałem takie najbardziej charakterystyczne utwory dla Millenium, czyli kompozycje, które najczęściej gościły w stacjach radiowych i najczęściej były opisywane w portalach internetowych, czy gazetach. I to był dla mnie ten wyznacznik – dlaczego te, a nie inne. Nie sugerowałem się ich przebojowością – absolutnie! Podsumowując zatem moją wypowiedź – z każdej płyty będzie jakiś utwór.

ArtRock.pl: Ponieważ to dosyć szczególny wywiad – rzec by można – po latach, dlatego chciałbym troszeczkę wrócić do historii zespołu. Zatem…, dlaczego właśnie Millenium? Z tego co wiem, miała być to nazwa tylko tymczasowa, która jednak została na zawsze! Ma dla was jakieś głębsze znaczenie, czy to po prostu tylko nazwa?

Ryszard Kramarski: Z tą nazwą był problem. Gdy nagrywaliśmy pierwszą płytę Millenium i funkcjonowaliśmy jeszcze pod nazwą Framauro, stało się tak, że dwie osoby odeszły z zespołu, dwie doszły i… stwierdziłem, że jest to jednak nowy początek. Nie było sensu tego nazywać dalej Framauro, gdyż nie ma osób, które powinny w nim być, a ponieważ zbliżał się przełom, wkraczało nowe milenium, ktoś rzucił w studiu – nawet nie wiem kto, z pewnością żaden z muzyków – może Millenium?! To teraz będzie modne! Jak się okazało, było zbyt modne, bo w tym czasie kiedy to robiliśmy, tak naprawdę słowa „millenium” nie używało się, a potem dosłownie było wszędzie! Seriale, banki… No ale cóż, tak zostało. Chciałem tę nazwę jeszcze zmienić przy drugiej, czy trzeciej płycie, lecz wszyscy zaczęli mówić: no co ty stary! Nagrałeś dwie, czy trzy płyty i będziesz teraz zmieniał!? Jest już za późno! No… a poza tym, kojarzy się z… Marillion. Tu „M” i tu „M” a w środku dwie literki „L” (śmiech)…

ArtRock.pl: …blisko Marillionu na półce sklepowej (śmiech).

Ryszard Kramarski: Jasne, niech będzie…, dokładnie.

ArtRock.pl: Wspomniałeś nazwę Framauro. To tak przy okazji - podczas, gdy wielu artystów z sentymentem wspomina swoje początki, ty, mam takie wrażenie, bardzo po macoszemu odnosisz się do swoich pierwszych nagrań z tym zespołem i nie chcesz do nich wracać. Faktycznie tak jest, że nie lubisz tych początków?

Ryszard Kramarski: Nie, początki są fantastyczne, tylko, że wiesz – jak coś służyło do zabawy i miało być zabawą, to nie można tego traktować zawodowo. Bawiliśmy się, ja się wygłupiałem i nie sądziłem, że tak na poważnie zajmę się muzyką. Jestem nauczycielem wychowania fizycznego i w tym zawodzie dosyć długo pracowałem jednocześnie prowadząc swoją muzyczną firmę! Tak mnie to wciągnęło, że powiedziałem sobie: czemu nie? Tylko, że to była tak naprawdę amatorka. Materiał nagrany na ośmio- czy czterośladzie, który po prostu nie brzmiał. Tak mnie jednak ciągnęło, że wydałem to i o dziwo – wszystko sprzedałem w Japonii! Pomyślałem zatem: kurczę, skoro ktoś w Japonii chce tego słuchać, to czemu nie spróbować! Oczywiście, dostało mi się w Polsce po uszach, że to dziadostwo, ale na Zachód dalej szło. Tak naprawdę, pierwsza płyta Millenium też była kiepska, także się nie sprawdziła i to z wielu powodów: polskie teksty, polski wokal, jeszcze nie ten gitarzysta, co trzeba. Generalnie było to niedopracowane, gdyż miało to być właśnie wspomniane Framauro. Prawdziwe Millenium – zawsze to powtarzam – zaczyna się od „Vocandy”. Wtedy zaczęliśmy tworzyć prawdziwy zespół.

ArtRock.pl: No właśnie – „Vocanda”. To bardzo szczególna dla mnie płyta, być może nawet najbardziej lubiana. Na tym albumie zdefiniowaliście swój styl i według mnie później, choć nagrywaliście dobre płyty – choćby ostatni, bardzo przemyślany i dojrzały „Exist”, nie odeszliście od wizji, którą nakreślił tamten krążek? Czy także dla was „Vocanda” jest czymś szczególnym i do dziś na niego tak patrzycie?

Ryszard Kramarski: Dla mnie osobiście – nie wiem jak dla chłopaków – „Vocanda” jest bardzo ważna, ponieważ uważam, że była to pierwsza płyta w Polsce , która była tak koncepcyjnie zbudowana jak albumy zachodnie, choćby krążki Rogera Watersa, czy Pink Floyd. Szczególnie mam tu jednak na myśli dokonania Watersa, który jest dla mnie idolem. Strasznie go cenię i bardzo podobają mi się te jego opowieści. I tak jak patrzyłem na inne zespoły, nie znajdowałem płyty, która miałaby konstrukcję opowieści jednego człowieka. Niektórzy uważają, że „Vocanda” jest płytą kultową dla rocka progresywnego. Cieszę się z tego. Oczywiście jest to powiedziane na wyrost, ale… może tak jest? Szczerze przyznam, że jest to dla mnie najważniejsza płyta, zaraz po „Exist”.

ArtRock.pl: Wspomniałeś przed chwilą o formule koncept – albumu. Wasze najważniejsze krążki mają właśnie taką formę. Łatwiej pisze ci się koncept – albumy, niż albumy nie posiadające myśli przewodniej?

Ryszard Kramarski: Jestem taką osobą, której łatwiej jest budować bardziej skomplikowane historie i łączyć je w jedną całość, niż komponować pojedyncze piosenki. Bardziej mnie to nakręca i, szczerze mówiąc, czuję, że łatwiej mi się to pisze. Dlatego unikam takich pojedynczych kawałków, na przykład o miłości, czy zabijaniu. Zawsze, zanim zacznę pisać muzykę, wymyślam sobie w głowie historię – o czym ta płyta ma być. Ta nowa płyta, którą będę przygotowywał, gdy zrobię DVD Millenium, także będzie albumem koncepcyjnym. I może ponownie kogoś zaskoczę. Ale nie zdradzę jeszcze o czym i jaka będzie ta płyta.

ArtRock.pl: Zupełnie nie kryjesz swoich muzycznych inspiracji: Pink Floyd, Marillion, Pendragon. Słychać to w twoich płytach, widać w tekstach promujących je. Nie masz ochoty czasami na… muzyczny skok w bok?

Ryszard Kramarski: Myślałem o tym pod kątem tworzenia swojej solowej płyty, która może kiedyś w końcu się ukaże i wtedy na niej pokażę swoje inne oblicze – bardziej elektroniczne, zbudowane na brzmieniach, które lubię. Ale ja jestem klasykiem i uwielbiam stare rzeczy, które powstawały w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Mnie te nowe rzeczy nie kręcą, natomiast jest dużo zespołów, które to robią bardzo dobrze, jak choćby Moonrise, Kamila Konieczniaka, któremu pomagam produkować te płyty. Czuć tam wpływy Porcupine Tree czy IQ. Są też takie zespoły jak Crystal Lake i Sinus, u których słychać fascynację Dream Theater. A skoro mowa o tym zespole. Mnie osobiście akurat Dream Theater nie kręci. Cenię tych muzyków, jako zawodowców i techników – są niedoścignieni. Lubię ich oglądać i słuchać, nie lubię – tylko i wyłącznie ich słuchać…, oprócz płyty „Metropolis Pt.2”.

ArtRock.pl: Zawsze zastanawiałem się, jak odbierana jest wasza muzyka za granicą – w Holandii, Francji, czyli krajach, w których ten rodzaj muzyki ma swoich licznych zwolenników. Nigdy nie graliście tam koncertów. Macie stamtąd jakieś ciepłe sygnały? Reakcje?

Ryszard Kramarski: Nasza muzyka przede wszystkim właśnie tam dociera! W zasadzie Millenium zawsze najpierw docierało tam… I reakcje są takie, że wszyscy zadają mi pytanie: dlaczego jeszcze nie gramy koncertów za granicą?! Ciężko im to zrozumieć, czemu w ogóle nie gramy, a jeszcze bardziej, dlaczego nie u nich. Nie zdają sobie sprawy, że gra na Zachodzie to jest przygotowanie pewnej trasy, klubów, miast. Miałoby to wtedy sens. Mamy propozycje na zasadzie: bardzo chętnie widziałbym was np. w Szwajcarii. Ok, ale niech ktoś nam to zorganizuje. Wszak to są pewne koszty. Nie jesteśmy Riverside, który postawił wszystko na jedną kartę, porzucił wszystko stawiając tylko na muzykę i trasy. Gdyby jednak tak się złożyło, że będziemy zaproszeni i ktoś sensowny się tym zajmie, to nie odmówimy i pokażemy się. W każdym bądź razie – jesteśmy tam, na Zachodzie – bardzo mile widziani. Lubią nas Holendrzy, Francuzi i Niemcy, gdyż wiem gdzie sprzedaję nasze płyty i właśnie tam idzie ich sporo. Lubią nas mieszkańcy Japonii, kraju do którego bardzo chciałbym pojechać. No i ostatnio zaczęli nas lubić również… Polacy (śmiech).

ArtRock.pl: Ryszard Kramarski – lepiej czuje się jako kompozytor, muzyk, manager, szef Lynx Music czy producent muzyczny? W jakiej roli czujesz się najlepiej?

Ryszard Kramarski: Najlepiej czuję się wtedy, gdy przygotowuję materiał na nową płytę Millenium. I wtedy, gdy przychodzą do mojego studia ludzie – nierzadko zresztą całkiem sympatyczni – myślę sobie: kurczę! Czemu oni akurat teraz tutaj są?! Czemu nie mogę sobie siąść i spokojnie przygotować materiału?! Choć wiem, że trzeba pracować, zarabiać pieniądze, pomagać innym zespołom, najbardziej lubię tę sytuację. Nie jestem ani wydawcą, managerem, nie jestem też do końca producentem. Jestem takim… Jankiem Muzykantem. Tworzę sobie coś dla siebie.

ArtRock.pl: Mimo tego zapytam ciebie o twoją firmę Lynx Music. W jaki sposób dobierasz artystów i zespoły, z którymi współpracujesz, które nagrywają w twoim studiu płyty. Tym bardziej, że ostatnimi czasy nie jest to już tylko progrock. Oni kontaktują się z tobą, czy czasami ty na coś natrafisz w sieci i się odzywasz?

Ryszard Kramarski: Artyści sami się do mnie zgłaszają.

ArtRock.pl: A jakie jest kryterium wyboru. Bo rozumiem, że musisz to czuć i musi się to tobie podobać.

Ryszard Kramarski: Tak. Najpierw dostaję demówkę, widzę czy to jest fajne, czy nie i dopiero wtedy jestem zainteresowany zespołem mówiąc: tak, podobacie mi się chłopaki, jest w tym co gracie, coś fajnego. Jeśli zespół jest zdecydowany, rozmawiamy dalej. Generalnie jest tak, że przez ostatni rok czy dwa, do nikogo nie pisałem. To zainteresowane grupy do mnie się odzywają, a ja szybko odpowiadam. Na tyle szybko, że inne firmy nie są w stanie odpowiedzieć… A potem są głosy, dlaczego to wydała ta firma, a nie inna (śmiech).

ArtRock.pl: To powiedzmy jeszcze na koniec o przyszłości Millenium. Wspominałeś już w wywiadzie o zbliżającej się rejestracji DVD. Czy coś więcej można już na ten temat powiedzieć?

Ryszard Kramarski: W zasadzie dzisiejszy koncert to taka próba generalna przed tą rejestracją. Chcemy sprawdzić, co wypali, co nie wypali, nad czym musimy jeszcze popracować. Ale generalnie będzie to zestaw dziś zagrany. Dopracujemy światła, może zmienimy jeden numer, może dwa. Dojdzie na pewno wokalistka, która zaśpiewa w chórkach. Pojawią się wizualizacje na ekranie do przynajmniej co drugiej kompozycji. Myślę, że to będzie zrobione jeszcze w tym roku a płyta pewnie wyjdzie w styczniu. Wtedy będziemy myśleć o nowym albumie Millenium.

ArtRock.pl: Rozumiem. A czy wiadomo już jakie dodatki mogą pojawić się na tym nadchodzącym DVD?

Ryszard Kramarski: Zastanawiałem się nad tym. Mamy trochę takiego materiału, kiedy to spotkaliśmy się pierwszy raz… Wiesz, takie „śmichy – chichy” (śmiech). Może coś z tego wybiorę. Jeszcze nie wiem.

ArtRock.pl: A zupełnie nowa muzyka? Już się powolutku tworzy?

Ryszard Kramarski: Tak. Jest przygotowanych już parę kawałków. Mam dwa pomysły na koncept – coś z tego sobie wybiorę. Płyta będzie na pewno w stylu Millenium ale zastanawiam się, czy – i to mogę już zdradzić – nie zrobić albumu dwupłytowego.

ArtRock.pl: Życzę zatem pięknej płyty i dziękuję za wywiad.

Ryszard Kramarski: Również dziękuję.

[rozmawiał: Mariusz Danielak]

 

Zdjęcia:

ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.