ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 05.04 - Katowice
- 06.04 - Łódź
- 06.04 - Gdynia
- 11.04 - KRAKÓW
- 12.04 - ŁÓDŹ
- 26.04 - GDAŃSK
- 12.04 - Kraków
- 13.04 - Ostrowiec Świętokrzyski
- 19.04 - Gdańsk
- 20.04 - Chorzów
- 26.04 - Ostrów Wielkopolski
- 27.04 - Wrocław
- 28.04 - Poznań
- 04.05 - Lublin
- 12.04 - Olsztyn
- 13.04 - Bydgoszcz
- 12.04 - Kraków
- 20.04 - Bielsko Biała
- 21.04 - Radom
- 22.04 - Kielce
- 13.04 - Warszawa
- 14.04 - Białystok
- 25.04 - Poznań
- 26.04 - Szczecin
- 27.04 - Koszalin
- 28.04 - Gdynia
- 10.05 - Piekary Śląskie
- 14.04 - Warszawa
- 16.04 - Gdańsk
- 17.04 - Kraków
- 14.04 - Radzionków
- 20.04 - Gomunice
- 25.04 - Bielsko-Biała
- 18.04 - Rzeszów
- 20.04 - Lipno
- 24.04 - Warszawa
- 25.04 - Kraków
- 07.05 - Chorzów
- 08.05 - Siemianowice Śląskie
- 09.05 - Siemianowice Śląskie
 

wywiady

29.12.2010

„Natchnienia trzeba szukać wewnątrz siebie, nie zaś w twórczości innych” – wywiad z Marcinem Grzegorczykiem, gitarzystą grupy Lebowski

„Natchnienia trzeba szukać wewnątrz siebie, nie zaś w twórczości innych” – wywiad z Marcinem Grzegorczykiem, gitarzystą grupy Lebowski W kończącym się roku wydali jeden z najbardziej intrygujących polskich debiutów – album „Cinematic” - na którym zgrabnie połączyli muzykę rockową z… filmem. I głównie tych dwóch aspektów dotyczyła moja rozmowa z Marcinem Grzegorczykiem – gitarzystą formacji.

ArtRock.PL: Pozwól, że początek naszej rozmowy zdominuje - pewnie nie mogło być inaczej – tematyka filmowa. Lubisz Jeffrey’a Lebowskiego? A może po prostu uwielbiasz kino braci Coen? Jednym słowem…, dlaczego właśnie Lebowski!?

Marcin Grzegorczyk: Uwielbiam kino braci Coen a Jeff i jego nieodłączny przyjaciel Walter szczególnie mnie ujęli. Próbowałem bardziej filozoficznie podejść do poglądów życiowych Jeffa, najlepiej wyrażonych bezgranicznym zdumieniem malującym się na jego twarzy, w reakcji na pytanie: „are you employed Mr. Lebowski?”. Bardzo łatwo godzimy się na społeczne role, które przychodzi nam odgrywać, role, na których wybór mamy coraz mniejszy wpływ. Od wczesnego dzieciństwa wywierana jest presja edukacyjna, pod kątem zajęcia jak najlepszego miejsca na rynku pracy. Państwo patrzy na nasze dzieci z perspektywy PKB i walącego się systemu emerytalnego. Czasem obserwując moje koty leżące na kanapie, mam wrażenie, że to one właśnie żyją pełnią życia a my, pchani naszą chęcią ekspansji i żądzą posiadania, pędzimy cywilizacyjnym pociągiem. Do nikąd.. Poza tym nieczęsto bohaterowie hollywoodzkich produkcji, mają tak swojsko brzmiące nazwiska i są tak uroczymi durniami (śmiech).

ArtRock.PL: A do jakiego kina masz słabość? Masz swoją ulubioną filmową niszę? Reżyserów, kultowe obrazy? A może coś z ostatnich produkcji cię zachwyciło?

MG: Z dzieciństwa pozostała mi sympatia do klasycznych pozycji kinowych. To Clint Eastwood, Gene Hackman, Al Pacino i inni wielcy tego pokolenia wywołują u mnie emocje. Podobnie jest z kinem polskim, stąd wybór kwestii samplowych na „Cinematicu”. Filmy prywatnie dla mnie ważne to choćby „Niewinni czarodzieje”, „Pociąg”, „Pamiętnik znaleziony w Saragossie”, „Pętla” czy „Siekierezada”. Z drugiej strony, jak każdy „prawdziwy Polak” uwielbiam Bareję (śmiech). Osobną kategorią są filmy, o których sile w dużej mierze stanowi ścieżka dźwiękowa. Tu moimi faworytami są na przykład: „Windą na szafot” i „Siesta” z muzyką Milesa Davisa, czy „Ostatnie kuszenie Chrystusa” z genialną ilustracją Petera Gabriela.

ArtRock.PL: Nieprzypadkowo rozmawiamy o filmie. Nazwa zespołu i tytuł debiutanckiego albumu mówią już wiele. Ale najważniejsze w tym wszystkim jest to, że dokonaliście na krążku dosyć prekursorskiego połączenia muzyki progresywnej z filmem? Jakie były kulisy tego pomysłu?

MG: Z prekursorstwem pomysłu bym nie przesadzał, choć rzeczywiście nie spotkałem się wcześniej z takim albumem. Koncepcja nawiązań filmowych narodziła się w nas dosyć naturalnie, gdy zaczęliśmy pierwsze nasze rozbudowane instrumentalnie utwory dopełniać głosami. Początkowo spontanicznie, z myślą, że to tymczasowe rozwiązanie, gdy jednak efekty okazały się zaskakująco ciekawe, poświęciliśmy doborowi kwestii filmowych dużo czasu i uwagi. Myślę, że to zaprocentowało. Jako ciekawostkę mogę wspomnieć, że jeden z naszych pierwszych utworów na tej drodze - „Astronomy”, zawierał strzępy autentycznych rozmów astronautów z kontrolą lotów w Houston. Po latach ten praszczur „Cinematica” nadal się broni.

ArtRock.PL: W jaki sposób wyszukiwaliście poszczególne fragmenty filmów i dobieraliście je do muzyki? Dlaczego akurat Maklakiewicz, Niemczyk czy Kłosowski? Tym bardziej, że w niektórych utworach, takich jak „Trip To Doha” czy „Iceland”, brzmią, jakby zostały specjalnie stworzone do waszej muzyki.

MG: Nie ma tu przypadku. Na wyszukiwanie odpowiadających nam treścią i klimatem kwestii, poświęciliśmy setki godzin, oglądając filmy z wcześniej założonym „kluczem”. Dlatego na przykład, udało nam się wydobyć z „Hydrozagadki”, filmu przecież z założenia komediowo-pastiszowego, pasujące nam pokłady dramaturgii i patosu.

ArtRock.PL: Najwyższy czas troszkę więcej porozmawiać o samej muzyce. W sumie nie kryjecie, że pewną bazą jest dla was szeroko rozumiany rock progresywny. Słychać jednak w nim i jazz, i world music, i instrumentalne bogactwo. Jakie dźwięki inspirowały ciebie przy tworzeniu „Cinematic”?

MG: „Rock progresywny” to szuflada, znacznie ułatwiająca pracę dziennikarzom. My sami nigdy nie czuliśmy się specjalnie związani z tym nurtem ani też nie szukaliśmy w nim inspiracji. Myślę, że od pewnego momentu, natchnienia trzeba szukać wewnątrz siebie, nie zaś w twórczości innych. Tylko wtedy jest szansa, by wszystko co robisz, niosło choć odrobinę nowej jakości. Oczywiście to, jakim muzykiem jesteś w danym momencie, jest wypadkową wcześniejszych doświadczeń, płyt których słuchałeś od dzieciństwa, nut które zagrałeś. W naszym zespołowym układzie najbardziej lubię to, że nigdy nie wyznaczyliśmy sobie granic stylistycznych, w ramach których musielibyśmy się trzymać. Nie ma pomysłu, który odrzucilibyśmy w ciemno, bo „nie pasuje”. Chodzi o to, by najbardziej odjechaną propozycję wyrazić muzycznym językiem i środkami Lebowskiego. Prywatnie każdy z nas słucha odrobinę innej muzyki i nasiąkł innymi klimatami. Nurty jazz i world music to głównie moja domena, Marcinowi bliżej do muzyki klasycznej i progresywnych klimatów, Krzysztof jako jedyny z nas jest na bieżąco z nowinkami a Marek… nie wiem (śmiech).

ArtRock.PL: Muzyka to – przynajmniej dla mnie - przede wszystkim ujmujące melodie. A to duża wartość waszego krążka. Szczególną uwagę zwracają – nie boję się tego powiedzieć - piękne partie pianina w kompozycji tytułowej i wspomnianym „Iceland”…

MG: To oczywista zasługa naszego nieocenionego klawiszowca Marcina Łuczaja, z którym tworzymy świetnie się uzupełniającą, kompozytorską spółkę. Na ogół Marcin tworzy harmoniczno-melodyczne zarysy utworu, ja zaś zamykam go w ramy rytmiczne i uzupełniam riffami. Nad budową całości, pracujemy wspólnie z naszą sekcją: Markiem Żakiem (bass) i Krzysiem Pakułą (perkusja). To solidny kolektyw (śmiech).

ArtRock.PL: W książeczce zdecydowaliście się okrasić każdą kompozycję, krótkim komentarzem. A ja chciałbym cię namówić na kilka słów o, dobrze wpisującej się w „filmowy koncept” płyty, szacie graficznej autorstwa Wiktora Franko. Powiesz coś więcej o jej symbolice?

MG: Wiktor Franko, znakomity polski fotograf, okładką „Cinematica” stworzył dzieło samo w sobie. Mamy u niego ogromny dług wdzięczności. Symbolika samotnego, papierowego stateczku, porzuconego na środku ulicy, bądź płynącego rynsztokiem, pozostawia mnóstwo miejsca na interpretacje. Nie lubię rozważań rodem z ławy szkolnej: „co artysta chciał nam powiedzieć”. Tym co nas ujęło, poza bezdyskusyjnie wysokim poziomem artystycznym prac Wiktora, była właśnie metaforyczna pojemność i dosadność przedstawionego tematu. Poza tym o szczegóły najlepiej spytać samego autora (śmiech).

ArtRock.PL: Często w wypadku formacji instrumentalnych zadaje się pytanie: czy granie bez wokalisty to świadomy wybór, czy konieczność? Jak było w waszym przypadku?

MG: W wypadku Lebowskiego, granie muzyki instrumentalnej, jest efektem drogi, którą przeszliśmy wspólnie jako zespół i doświadczeń, jakie na tej drodze zdobyliśmy. Pracowaliśmy z wieloma śpiewakami, z kilkoma dłużej, ale na dłuższą metę zawsze okazywało się, że nie ma między nami chemii. Gdy rozstaliśmy się z kolejnym wokalistą na kilka dni przed zaplanowanym koncertem, zaświtała nam myśl: może spróbujemy bez wokalu? Zagraliśmy, wypadło nieźle i od tej pory straciliśmy ciśnienie do dalszych poszukiwań. Formuła instrumentalnego kwartetu pozwoliła nam wyzwolić się w końcu z piosenkowego schematu: „zwrotka, refren, solówka..” dając twórczą wolność i nieznaną wcześniej radość grania. Nie wykluczamy oczywiście udziału wokalisty na kolejnych produkcjach Lebowskiego, ale będzie to raczej współpraca gościnna, podobnie jak w wypadku śpiewającej na „Cinematicu” Kasi Dziubak z Dikandy.

ArtRock.PL: No właśnie. W wywiadzie dla Polskiego Radia Szczecin powiedziałeś, że z pewnością „Cinematic II” nie należy się spodziewać. Wiem, że to za wcześnie, gdyż debiut jest jeszcze cieplutki, ale masz już pomysły, w którą stronę może zmierzać wasza muzyka?

MG: Wygląda na to, że już wiemy jak będzie wyglądało kolejne oblicze Lebowskiego, bo w czasie przeciągającej się niemiłosiernie sesji „Cinematic”, powstały zręby materiału na nową płytę. Było to konieczne, byśmy twórczo nie „zardzewieli”, a poza tym mamy (nie chwaląc się) dużą łatwość komponowania i sprawia nam to ogromną radochę. Nie wiemy jeszcze, czy nowy album będzie jednolicie tematyczny jak „Cinematic”. Gra nam się jednak nowe utwory znakomicie i… mają fajne tytuły (śmiech), co napawa nas optymizmem (śmiech).

ArtRock.PL: Na koniec krótko. Jakieś plany koncertowo – promocyjne?

MG: Jak przystało na zespół niezależny, również za tę działkę odpowiadamy sami. Nasza promocja to głównie działalność internetowo-korespondencyjna. Przynosi ona powoli efekty, w postaci bardzo pozytywnych recenzji i zamówień na „Cinematica”, choćby z Francji, Włoch, Niemiec, Izraela, USA i oczywiście z Polski. Te sygnały dają nam siłę do dalszej walki i przekonują o sensowności tego, co robimy. Najbliższe koncerty, na które możemy zaprosić to International Rock Conspiracy - 15.01 w Berlinie i 16.01 w Goleniowie.

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.