ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 05.04 - Katowice
- 06.04 - Łódź
- 06.04 - Gdynia
- 11.04 - KRAKÓW
- 12.04 - ŁÓDŹ
- 26.04 - GDAŃSK
- 12.04 - Kraków
- 13.04 - Ostrowiec Świętokrzyski
- 19.04 - Gdańsk
- 20.04 - Chorzów
- 26.04 - Ostrów Wielkopolski
- 27.04 - Wrocław
- 28.04 - Poznań
- 04.05 - Lublin
- 12.04 - Olsztyn
- 13.04 - Bydgoszcz
- 12.04 - Kraków
- 20.04 - Bielsko Biała
- 21.04 - Radom
- 22.04 - Kielce
- 13.04 - Warszawa
- 14.04 - Białystok
- 25.04 - Poznań
- 26.04 - Szczecin
- 27.04 - Koszalin
- 28.04 - Gdynia
- 10.05 - Piekary Śląskie
- 14.04 - Warszawa
- 16.04 - Gdańsk
- 17.04 - Kraków
- 14.04 - Radzionków
- 20.04 - Gomunice
- 25.04 - Bielsko-Biała
- 18.04 - Rzeszów
- 20.04 - Lipno
- 24.04 - Warszawa
- 25.04 - Kraków
- 07.05 - Chorzów
- 08.05 - Siemianowice Śląskie
- 09.05 - Siemianowice Śląskie
 

wywiady

27.12.2011

„Krzysztof Klenczon to mój najważniejszy gitarzysta” - wywiad z Wojciechem Hoffmannem

„Krzysztof Klenczon to mój najważniejszy gitarzysta” - wywiad z Wojciechem Hoffmannem
Rozmowa o Drzewach i Oknach, czyli solowych projektach lidera i gitarzysty Turbo, najnowszym koncertowym wydawnictwie Back to the Past, a także o Krzysztofie Klenczonie, saksofonie i o tym wszystkim, co w życiu nie tylko artystycznym bywa inspiracją.


ArtRock.PL: Od wydania Drzew minęło osiem lat. Czy tytułowe drzewa dalej są dla Ciebie inspiracją?

Wojciech Hoffmann: Myślę, że niekoniecznie. Teraz mam inną inspirację. Teraz są OKNA, a w moim oknie nowości i ta nowość jest moją inspiracją już od sześciu lat. To moja Ilona...

ArtRock.PL: A myślisz nad nowym studyjnym materiałem?

Wojciech Hoffmann: To nawet nie myślenie tylko rzeczywistość. Nowa płyta jest już w całości gotowa. Teraz jeszcze w postaci demo, ale już w lutym nabierze realnych kształtów w postaci nagrań studyjnych.

Fantastycznie. Będzie to kontynuacja muzyki z solowego debiutu, czy myślisz raczej o pójściu w jeszcze inne muzyczne rejony?

Wojciech Hoffmann: Wiesz, Drzewa postawiły mi bardzo wysoką poprzeczkę, a raczej sam sobie ją ustawiłem. Cały czas myślałem nad koncepcją płyty. Miałem tak dużo materiału, że sam się już w tym pogubiłem. Na szczęście finał jest już bliski. Myślę, że podniosłem jeszcze bardziej poprzeczkę. Przygotowałem inny materiał od Drzew, chociaż pewna melancholia będzie kontynuowana. Natomiast sama muzyka jest bardziej drapieżna. To pogranicze progresywnego rocka, a czasami wręcz harmonii jazzrockowej. Jestem bardzo zadowolony z tego materiału, bo to coś nowego dla mnie i pokazuje mój rozwój jako układacza piosenek. Mam nadzieję, ze słuchaczom też się spodoba.

ArtRock.PL: Lubisz improwizować?

Wojciech Hoffmann: O tak, bardzo lubię. Nigdy nie przygotowuję moich solówek przed nagraniem płyty. Zawsze je improwizuję podczas nagrań. Z Oknami jest troszkę inaczej, bo mam już nagrane te solówki, ale to są też improwizacje. Nagrywam, przesłuchuję i sklejam je w całość. Teraz muszę się ich nauczyć i nagrać ponownie, ale traktuję je jako improwizowane. Podobnie było z Drzewami. A na koncertach właśnie materiał z Drzew jest rozbudowany o improwizacje moje, jak i poszczególnych instrumentalistów. Improwizować nie każdy potrafi. Ja mam to szczęście, że umiem i uwielbiam tą czynność.

ArtRock.PL: Ten album, mam na myśli Drzewa, wydałeś własnym nakładem, z pomocą Artura Szałowskiego, który był realizatorem materiału. Jak z perspektywy czasu wspominasz pracę nad nim i pracę z Arturem w ogóle?

Wojciech Hoffmann: To były najpiękniejsze chwile mojego zawodowego nagrywania w życiu. Artur i ja byliśmy jak jedno DRZEWO. Myśleliśmy podobnie i czuliśmy, że powstaje coś fantastycznego. Artur jest właściwie producentem płyty w sensie efektów, no i efektu końcowego. To on podpowiadał mi, jakie barwy i efekty należy zastosować. Nie był tylko realizatorem dźwięku, ale również tworzył nastrój tej płyty, tak jak ja. Mieszkałem u niego w studio dziewięć miesięcy. To prawie ciąża, ale warto było, bo urodziło się „królewskie dziecko”. To była niespotykana magia. Byłem wtedy w bardzo trudnym momencie życiowym i wszystko to przelałem w nuty. Ale była też nadzieja na przyszłość. Jestem zadowolony z końcowego efektu.

ArtRock.PL: Powiedz, czy jeszcze gdzieś można kupić ten album? Pytam, bo może któregoś z naszych czytelników to zainteresuje. Pamiętam, że aby kupić swój egzemplarz też musiałem się nieźle natrudzić.

Wojciech Hoffmann: Nie. Ten album mam w sprzedaży tylko ja. Sprzedaję na koncertach, jak i przez Facebooka.

ArtRock.PL: Tymczasem przed kilkoma tygodniami ukazało się Twoje DVD Back to the Past. Skąd pomysł zarejestrowania albumu koncertowego?

Wojciech Hoffmann: To był pomysł Darka Świtały z Metal Mind Productions. Uważałem, że może już czas coś takiego zrealizować, no i się zgodziłem. I bez względu na wszystko cieszę się, ze posiadam ten album w swojej dyskografii.

ArtRock.PL: W Teatrze Śląskim zagraliście prawie cały materiał z Drzew, brakuje chyba tylko „Brzóz pamięci”. Zaraz po pierwszym obejrzeniu koncertu sięgnąłem po ich wersje studyjne. Te utwory grane na żywo są jakby zagrane z większym pazurem, brzmią ciężej. Nie masz takiego wrażenia?

Wojciech Hoffmann: Oczywiście. To potężna dawka rocka. A nie zagrałem na koncercie „Irlandzkiego”, „Brzóz pamięci” i „Płomiennych myśli”. Nie było więcej czasu. Tym bardziej, że – jak wspomniałem – rozbudowaliśmy pozostałe utwory o improwizacje i nowe utwory, czyli „Gary” i „Blue Wind” Jeffa Becka. Tak więc nie zmieściłyby się pozostałe. Może na innym DVD je umieszczę, bo to piękne piosenki.

ArtRock.PL: Czego szczerze Ci życzę. Wcześniej, przed nagraniem Back to the Past, okazjonalnie koncertowałeś – sam albo z zespołem, grając ten autorski materiał. Masz może w najbliższych planach jakąś małą, klubową trasę po Polsce?

Wojciech Hoffmann: Bardzo bym chciał, ale kluby zupełnie nie wykazują zainteresowania moim solowym projektem. Najbliższy koncert to Lizard King w Łodzi 7 stycznia 2012 roku.

ArtRock.PL: Zaskoczyło mnie pojawienie się na tym koncercie „Blue Wind” z repertuaru Jeffa Becka. Czemu wybrałeś właśnie ten utwór?

Wojciech Hoffmann: Zawsze chciałem go zagrać jak i inne utwory Becka, którego uważam za jednego z najważniejszych gitarzystów na świecie. Nikt tak jak Beck nie gra. On jest niepowtarzalny i bardzo rozpoznawalny. Wystarczą dwa dźwięki i już wiadomo, kto gra. I teraz przyszedł ten moment, że mogłem zrealizować to marzenie i bardzo jestem dumny z naszej wersji, bo jest w niej dynamit...

ArtRock.PL: Od zawsze chciałeś być gitarzystą? Podobno kiedyś bardzo chciałeś grać na saksofonie, to prawda?

Wojciech Hoffmann: Tak, to prawda. Jak zobaczyłem w 1962 roku Niebiesko- i Czerwono-Czarnych to chciałem grać na saksofonie. Instrument pięknie błyszczał w świetle i chyba swoją chrypką przypominał późniejszą gitarę na przesterze. To chyba był jakiś znak. Na tych saksach grali Zbyszek Bizoń w CC i Włodzimierz Wander w NC.

ArtRock.PL: Twoja ulubiona gitara to charakterystyczny żółty Ibanez. Dlaczego wybrałeś ten właśnie model?

Wojciech Hoffmann: Po prostu zobaczyłem go w sklepie, no i u Steve’a Vaia, którego uwielbiam za całokształt. I dostałem tę gitarę w prezencie. Mam ją do dzisiaj, chociaż rzadko jej używam. DVD nagrałem poza dwoma utworami też na „żółtku”, ale dlatego, że w Ibanezie Darkstone popsuł mi się potencjometr, który mocno szumiał i nie mogłem grać na nim. Dopiero ostatni numer, czyli suitę „Drzewa”, zagrałem na białym Darkstonie.

ArtRock.PL: Nie byłbym sobą, gdybym nie zapytał Cię o nową płytę Turbo. Zdradzisz mi, w jakim momencie jesteście i kiedy można spodziewać się krążka?

Wojciech Hoffmann: Ponieważ skupiłem się całkowicie nad swoją solową płytą, praca nad Turbo stanęła w miejscu. Jednak połowę materiału już właściwie mamy. W lutym nagrywam Okna i zaraz potem kończymy Turbo. Postaramy się, żeby wyszła najdalej na jesień 2012 roku.

ArtRock.PL: Macie już jakiś roboczy tytuł?

Wojciech Hoffmann: Nie, tytułu jeszcze nie ma, bo nie ma całości muzyki i Tomek jeszcze nie wie do końca, o czym będzie pisał. Tak więc nie może jeszcze wymyślić tytułu.

ArtRock.PL: Lubisz w ogóle pracę w studiu czy większą frajdę czerpiesz z występów na żywo?

Wojciech Hoffmann: Pracę w studio uwielbiam, bo mogę zobaczyć, a raczej usłyszeć jej efekty w postaci gotowych nagrań. A koncerty również uwielbiam, bo wtedy widzę konkretne efekty mojej pracy w postaci ludzi słuchających utwory i przeżywających je. To jest bezpośrednia ocena tego, czego dokonałem!!!  To fajne przeżycie.

ArtRock.PL: Masz jakiegoś swojego ulubionego muzyka albo kogoś, z kim chciałbyś zagrać?

Wojciech Hoffmann: Chciałbym zagrać w zespole Deep Purple. Zawsze to było moje marzenie. Z Czerwonymi Gitarami. I to marzenie już spełniłem. Teraz czas na „Purpli”. Ale to chyba niemożliwe. Chociaż w dobie szybkiego kontaktu medialnego może wszystko się przytrafić. Więc poczekam sobie jeszcze i może...?

ArtRock.PL: Wszystko się może zdarzyć. A zapytam Cię jeszcze o to, na jakim ostatnio koncercie byłeś?

Wojciech Hoffmann: Byłem ostatnio na koncercie Stevena Wilsona z Porcupine Tree. Promował swoją drugą solową płytę, Grace for Drowning. Koncert genialny. Rozwalił mnie. Pełen przeżyć metafizycznych. Muzyka latająca w powietrzu. Rewelacja. No i byłem na koncercie Dream Theater w Spodku. Też fajny, ale nie miałem już takich emocji jak kiedyś. Wydaje mi się, że stracili troszkę zapału i myślenia nad harmonią i emocjami. Może się mylę. Czekam teraz na poznański ich koncert 29 stycznia. Będzie to promocja nowego albumu. Jestem ciekaw, jak tym razem wypadną, bo w Katowicach czegoś mi brakowało. Może Portnoy’a, chociaż Mangini jest fenomenalny, ale jednak czegoś mi brakowało...

ArtRock.PL: Nie tylko Ciebie Steven Wilson „rozwalił”, ja byłem na koncercie tej trasy w Krakowie i mam bardzo podobne odczucia do Twoich – to samo, jeśli chodzi o „nowe” Dream Theater. Na koniec zróbmy „Powrót do przeszłości”. Jak wspominasz czas grania z Czerwonymi Gitarami?

Wojciech Hoffmann: To cudowna kartka z historii mojego życia. Trzy cudowne lata. Grałem w końcu z polskimi Beatlesami. Znałem wszystkie ich piosenki na pamięć. Mówię Ci przeżycie wręcz metafizyczne. I zawsze miałem takie poczucie, że Krzysiek Klenczon stoi obok mnie na scenie i mówi „Wojtek... jest O.K!”. Tak czułem.

ArtRock.PL: Krzysztof Klenczon to Twój Wielki Mistrz, prawda?

Wojciech Hoffmann: Tak. Mój pierwszy nauczyciel. On mnie nauczył pierwszych chwytów i wydobywania pierwszych rockowych dźwięków na gitarze. Oczywiście w przenośni, bo niestety nigdy nie miałem tego szczęścia poznać go osobiście i podziękować mu za to. Mogę to uczynić jedynie przy wydawaniu moich płyt. Zawsze to robię. I jeszcze znam siostrę Krzyśka, Hanię Klenczon, i jego żonę, „Bibi” (Alicję – przyp. red.). I one wiedzą, jaki miałem stosunek do Krzyśka, i im mogę osobiście podziękować za Krzyśka, no i Czerwonym Gitarom też.

ArtRock.PL: W Tym roku minęło 30 lat od jego tragicznej śmierci, w przyszłym roku mija 70. rocznica urodzin. Myślałeś może o jakiejś płycie z cyklu „tribute to Krzysztof Klenczon”?

Wojciech Hoffmann: Miałem taki zamiar, ale chyba nic z tego nie wyjdzie. Mam na głowie jeszcze dwa inne projekty i muszę wszystko ogarnąć. Ale nie mówię, że nie. Być może pod koniec roku coś takiego powstanie, ale będą to moje aranże, bo ja troszkę inaczej widzę tamte piosenki i nie chciałbym ich powielać w tamtych wersjach. Ale niczego nie potwierdzam i niczemu nie zaprzeczam. Zobaczymy. Z tego, co wiem, to ma powstać taki projekt, ale nikt mnie nie zaprosił do niego, pomimo że zawsze i wszędzie trąbie, że Klenczon to mój najważniejszy gitarzysta. Ale za to zrobią to inni, którzy nie mieli nic do czynienia z Krzyśkiem, albo nawet ich na świecie nie było. Ale cóż, tak bywa...

 

[rozmawiał Łukasz Modrzejewski]

foto: Marta Tłuszcz
 

Zapraszamy również do lektury recenzji albumów: Drzewa oraz DVD Back to the Past.

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.