ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 20.04 - Chorzów
- 26.04 - Ostrów Wielkopolski
- 27.04 - Wrocław
- 28.04 - Poznań
- 04.05 - Lublin
- 10.05 - Łódź
- 11.05 - Warszawa
- 17.05 - Gorzów
- 18.05 - Szczecin
- 19.05 - Bydgoszcz
- 20.04 - Bielsko Biała
- 21.04 - Radom
- 22.04 - Kielce
- 20.04 - Lipno
- 20.04 - Gomunice
- 25.04 - Bielsko-Biała
- 20.04 - Sosnowiec
- 24.04 - Warszawa
- 25.04 - Kraków
- 25.04 - Poznań
- 26.04 - Szczecin
- 27.04 - Koszalin
- 28.04 - Gdynia
- 10.05 - Piekary Śląskie
- 11.05 - Kraków
- 12.05 - Lublin
- 26.04 - GDAŃSK
- 07.05 - Chorzów
- 08.05 - Siemianowice Śląskie
- 09.05 - Siemianowice Śląskie
- 17.05 - Wrocław
- 19.05 - Katowice
- 20.05 - Ostrava
- 21.05 - Warszawa
- 22.05 - Kraków
- 25.05 - Łódź
- 25.05 - Zabrze
- 26.05 - Zabrze
- 13.07 - Katowice
- 14.07 - Katowice
 

wywiady

28.11.2014

"Szczerość i autentyczność w muzie tworzą grupę odbiorców najbardziej wartościowych" - wywiad z zespołem Afromental

Afromental powrócił z czwartym albumem! Mental House to zdecydowanie najcięższa i najbardziej rockowa płyta w ich dorobku. Bezkompromisowym stylem zespół postanowił uczcić dziesięć lat obecności na rynku, a fanom, którzy od dźwięków studyjnych wolą live proponują jubileuszową trasę X-tour. O tych elementach, ale także o pasjach, radości grania, obecnym rynku i energii udało nam się porozmawiać z 3/7 zespołu - Baronem, Torresem i Lajanem.

Konrad Siwiński [Artrock.pl]: Cześć chłopaki. Cieszę się, że możemy porozmawiać, bo okazja zacna. 10 lat działalności na rynku! Gratulacje. Opowiedzcie trochę o tym, co przygotowaliście dla fanów. Co jest na Mental House, płycie, która właśnie się ukazała?

Torres: Już to, że tutaj jesteś z portalu Artrock trochę nam to podpowiada. Jest dużo tego, co znane jest z naszego koncertowego grania. Gitary, mocne brzmienie, a jednocześnie groove i domieszka hip hopu, bo to też lubimy. Ale zdecydowanie jest to najmocniejsza nasza płyta, która może trochę zdziwić naszych dotychczasowych odbiorców.

Baron: Dokładnie! Mental House został przetrącony naszym pazurem. Warto też podkreślić, że jest to pierwszy album, który nagrywaliśmy z zespołem „na setkę”. Cały materiał powstał na próbach, a do tej pory znaczna część powstawała zawsze na naszych komputerach – robiliśmy bity, pętle, a potem dodawaliśmy do tego kolejne rzeczy. Z Mental House pracowaliśmy jak Beatlesi 50 lat temu.  Weszliśmy do salki, kupiliśmy jedzenie, piwo i nie wychodziliśmy przez 6 godzin.  Pomysły, które ostatecznie trafiły na album to chyba jedna trzecia tego, co powstało. Większość jest na naszych dropboxach. Na niektóre pomysły po prostu zabrakło czasu, inne uznaliśmy za mniej ciekawe. Najfajniejsze w naszej pracy było to, że każdy mógł w dowolnej chwili dorzucić trzy grosze od siebie, a jednocześnie udało nam się stworzyć album bardzo spójny i pełen naszej prawdziwości… Jest naprawdę dobrze!

KS: Zatem jest więcej rocka niż poprzednio?

Baron: Oj zdecydowanie! To chyba największa dawka rocka, jaką mogliśmy z siebie wykrzesać. Wyszło absolutnie naturalnie mimo, że nie wszyscy z nas są aż tak rockowi. Do tego będzie sporo rapcore’u, lirycznego śpiewania naszych dwóch wokalistów oraz pop, który może będzie żartem, a może nie. A ostateczny efekt sami oceńcie!

Torres: To będzie po prostu nasza najlepsza płyta. I najmocniejsza. Jak ją puszczałem moim znajomym, którzy grają w rockowych kapelach, to robili wielkie oczy i mówili, że sami chcieliby tak grać. Mental House nie bierze jeńców. Nie myśleliśmy, czy pójdzie w radiu, czy nie. Jest w 100% nasza i nikt w nią nie ingerował.

Baron: Do naszych inspiracji zawsze zaliczały się takie kapele jak Rage Against The Machine, Korn, Alice in Chaince, czy Limp Bizkit. Nie jest też więc tak, że dopiero teraz zaczęliśmy tak grać. My po prostu wychowaliśmy się na takiej muzyce. Mam wszystkie płyty Ragów od kiedy skończyłem 13 lat! Po to zacząłem grać na gitarze, żeby stworzyć taką płytę jak Mental House.

Torres: Ja znam trochę podejście do metalu. Sam kiedyś byłem ciężkim metaluchem i wiem, że tacy odbiorcy nie kupią czegoś, co nie jest wiarygodne. Dlatego raz jeszcze chciałbym, żebyście wiedzieli – do tej pory musieliśmy z niektórych riffów rezygnować, bo nie pasowały do stylu. Tym razem wędrujemy na albumie w takie miejsca, że trudno z nich zawrócić. A jeżeli sami chcecie się przekonać jak wyszło, to zachęcam do sprawdzenia jednego numeru. Na nowej płycie jest przearanżowany kawałek z drugiej płyty – w takiej wersji, w jakiej od lat gramy go na koncertach. Wersje albumowe są nieporównywalne, tam sample, tutaj ciężkie brzmienie.

KS: Czemu zdecydowaliście się na taki krok? Do tej pory Afromental dostawał łatkę „komercyjności”…

Baron: Jesteśmy na tym rynku już 10 lat i zawsze wiedzieliśmy, że szczerość  i autentyczność w muzie tworzą grupę odbiorców najbardziej wartościowych. Tu nie chodzi o planowanie bycia komercyjnym bądź nie. Zasięg sam w sobie przecież z założenia nie jest niczym złym. Trzeba tylko pamiętać, żeby robić konsekwentnie swoje. Chcieliśmy stworzyć muzykę, która nie będzie obliczana na komercyjny sukces, ale będzie wypadkową naszych pasji i oczekiwań.

KS: To co, od teraz Afromental jest zespołem metalowym?

Baron: Aż tak to nie. Swobodnie czujemy się w takiej muzyce, ale nie chcemy zamykać się w ramach metalowego bandu. Nie wiadomo jaka będzie następna płyta – może to będzie dubstep, a może bossa nova, albo drum’n’bass? Mamy dużo inspiracji. Dwa lata temu nikt z nas by nie pomyślał, że nagramy album taki jak Mental House… Samo wyjdzie.

KS: Mental House to jednak tylko pewna część tego, co przygotowaliście dla swoich fanów z okazji 10-o lecia działalności?

Baron: No pewnie, już teraz zapraszamy na imprezkę tutaj! (rozmawiamy w warszawskiej Stodole – przyp. red). Jeżeli spodoba wam się Mental House to musicie wpaść na koncert finałowy naszej trasy Xtour – 10 grudnia w Stodole ! Będzie się działo. Będzie dwa razy mocniej i głośniej niż na albumie.

Torres: Będziemy promować Mental House, a do tego będzie trochę przekrojowego materiału w znanej, ciężkiej wersji. Ostatni koncert zagramy w stolicy – będziemy już rozgrzani, więc możecie spodziewać się odlotowego występu. Kolejnym ukłonem w stronę fanów będzie film dokumentalny.

Baron: Ten film pokaże kawał naszego życia – będą materiały zza kulis, występy, których nie mogliśmy kiedyś pokazywać z prawnych powodów, a do tego szereg wywiadów z ludźmi, których opinię sobie cenimy. Będzie to taki bonus, którym chcemy podziękować naszym najwierniejszym fanom.

KS: Wróćmy jeszcze na moment do koncertów. Chcecie powiedzieć, że będzie jeszcze więcej energii ze sceny niż do tej pory?

Baron: Zaraz po tym wywiadzie biegniemy na próbę i wiesz, co. Boję się, że musze wziąć jakiś respirator i łyknąć glukozę (śmiech).  Każdy koncert to taki maraton – jestem wykończony. A do tej pory dawaliśmy z siebie chyba z 50% tego, co będziemy musieli z siebie wykrzesać w ramach nadchodzących występów. Koncerty będą dłuższe, a materiał szybszy i mocniejszy.

Torres: My tak lubimy na początku zagrać z 5 mocnych numerów, a dopiero potem wziąć pierwszy oddech. Ostrych momentów jest teraz więcej, a setlista będzie składać się z 16 kawałków. Do tej pory graliśmy zazwyczaj 11.

Baron: Aby więc to przetrzymać przestaliśmy jeść mięso, nie palimy papierosów i chodzimy spać o 22. Żeby mieć formę i kondycję.

Torres: Zrezygnowaliśmy też z wody gazowanej na rzecz niegazowanej.

Lajan: Ja tam piję, palę, jem mięso i o 22 dzień zaczynam… (śmiech)

Baron: No pewnie, nie po to zaczynałeś karierę muzyka ? Czeka nas wielki wysiłek, ale im większy wysiłek tym większa satysfakcja. Kto nie ryzykuje ten nie pije szampana.

KS: Wyobraźcie sobie „konserwatywnego” fana, który na nazwę Afromental reaguje: „A, to Ci z telewizji? Komercha”. Jak odpowiedzielibyście na taki zarzut?

Baron: Szanuję taką opinię, ale jednocześnie mam nadzieję, że takie osoby usłyszą kiedyś naszą muzykę i dopiero potem dowiedzą się, ze jesteśmy z telewizji. Muzyka zawsze się sama obroni, i w telewizji i poza nią mogę polecić wszystkim artystom szczerość z samym sobą, bo tylko wtedy możesz wygrać. Jeżeli będziesz tylko świecić gębą w telewizji to wcześniej czy później to zauważą i zdemaskują Cię. Szczerość, prawda i trochę humoru -  aby ten świat był weselszy.

KS: Baron, reprezentujesz tutaj część zespołu, która ma doświadczenia związane z różnej maści talent shows. Czy The Voice Of Poland pozwala wypromować jakichś artystów?

Baron:  Oczywiście, z tymże nie jest to łatwe, dlatego, że nasz show biznes jest kulawy. W Voice spotkałem świetnych ludzi. To wielki zaszczyt, że mogłem z nimi pracować, a niektórzy są co najmniej tak samo zdolni jak cały Afromental. Ciężko jest jednak przetrwać w dżungli show biznesu. To nie jest USA, gdzie wygrywasz X Factora i masz od razu trasę oraz płytę. My 10 lat pracujemy na markę Afromental.

KS: A czy Ty starasz się jakoś łączyć działalność w The Voice Of Poland z karierą w zespole?

Baron: Na pewno nie jest tak, że program się kończy i my z Tomsonem kasujemy telefony do ludzi, których poznaliśmy. Kumplujemy się, bo wszyscy jesteśmy artystycznymi duszami, a czasem jeżeli tylko mamy taką możliwość staramy się tym ludziom pomóc. Sam jestem obecnie w trakcie robienia muzyki dla Majki Gawłowskiej, która była naszą finalistką ostatniej edycji. Jak ludzie po takim programie nie dostają profesjonalnego wsparcia to się nie przebiją. Robię więc co mogę, ale też mam ograniczone możliwości.

KS: Co sądzicie o współczesnym, internetowym rynku muzycznym? Odbiorcy chcą mieć muzykę za darmo, wytwórnie narzekają, że nie ma kasy, artyści nie wiedzą, czy streaming jest dobry, czy nie, a jeszcze U2 i Thom York kombinują nad nowymi koncepcjami w wydawaniu muzyki. Jak się w tym połapać?

Torres: To faktycznie bardzo trudna działka. Bardzo się ucieszyłem, że Spotify trafił do Polski. Nie uważam, żeby było to coś złego, ale jak taki Daft Punk za odtworzenia „Get Lucky” dostał podobno 30 tysięcy dolarów…  Z drugiej strony trzeba się dopasować. Dla mnie doskonałym przykładem jest zespół Snarky Puppy, który niedawno wystąpił w Polsce. Wydają jedną płytę na rok, udostępniają całe koncerty na Youtubie w HD, a ciągle mają kasę – głównie z koncertów. Wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach jeśli się obrazisz i powiesz „łooo, ludzie ściągają i muzyka umiera” to znikniesz. Trzeba się dostosować i wykorzystać Internet, a nie być wykorzystanym przez niego. Gdy chcę obecnie pokazać naszą muzykę kumplom z zagranicy to po prostu wysyłam im info przez Spotify. Wcześniej musiałem do nich pojechać z płytą CD. Ok, zarobimy mniej, ale nośność naszych dźwięków jest znacznie większa.

KS: A fizyczne nośniki? Mają przyszłość?

Baron: My rozmawiamy chyba o problemach, których już nasze dzieci nie będą miały. Uważam, że za jakieś 30 lat płyty CD będą takim przeżytkiem jak obecnie winyle. Będą miały przede wszystkim wartość kolekcjonerską. Nasi rodzice mówili: „Jak słuchałem z analoga Milesa Davisa to bas sprzęgał i pierdział jak trzeba, a z tych kaset to już się tak nie da…”. Internet jest przyszłością

Torres: Zgadzam się. Muzykę polskich artystów zawsze kupuję, mam też „płyty życia”, które po prostu muszę mieć. Albo jak idę na koncert zespołu, który lubię -  chcę mieć autograf.

Baron: Dokładnie. Fizyczne albumy będą w przyszłości fanowskimi elementami biznesu, smaczkami, których w sieci nie będzie. Dodatkowo najczęściej pewnie będą miały specjalną oprawę tak jak np Korn wydał taką wersję swojego albumu, która rozkłada się na 5 części i jakieś obrazki w 3D powstają, albo na soundtracku do „Interstellar” Hansa Zimmera w opakowaniu pojawiły się jakieś lasery, które robią wrażenie gwiazd. No cuda niezwykłe, które dla fanów są świetnym ekskluzywnym dodatkiem. Ludzie, którzy za 30 lat będą kupować płyty będą tacy sami jak Ci którzy obecnie kupują winyle – tradycyjni fani, ceniący sobie bliski kontakt i relację z muzykiem.

KS: Co powiedzielibyście w takim razie w kierunku młodego zespołu, który chce rozpocząć karierę?

Baron: Na pewno trzeba założyć, że  na płytach się nie zarobi. Poza tym nie możesz zakładać, że po 5 miesiącach będziesz gwiazdą  – trzeba być cierpliwym.

Torres: My walczyliśmy cztery lata o to, żeby ktoś kojarzył nazwę Afromental. Obecnie swoją muzykę możesz rozprzestrzenić w 5 minut. Nie można się poddawać i trzeba robić swoje. Do tego trochę kasy na inwestycje – bez tego ani rusz.

Baron: I tak jest znacznie lepiej, bo nie trzeba grać pod publikę. Obecnie możesz częściej robić swoje i masz dużą szansę, żeby się z tym przebić. Dodatkowo musisz po prostu wierzyć, że się uda. Nawet jeśli dzisiaj rzucą Ci kłodę pod nogi to musisz wierzyć, że ją przeskoczyć, bo sky is the limit.

KS: Na koniec powiedzcie mi dlaczego mam przyjść na Wasz koncert podczas X Tour?

Torres: Bo będzie mega energetyczny, a niewiele jest zespołów, które grają tak dobrze i mocno jak my.

Baron: Będzie zadyma i energetyczny ping pong – ludzie czują się na naszych występach tak dobrze jak my. Jeżeli więc chcesz posłuchać ładnych utworów, pobawić się i dostać pozytywnego kopa to zapraszamy.

Torres: Poza tym będzie po prostu świetna muzyka. Chcesz się bawić – gwarantuję, że będziesz miał problem z wycieraniem potu z czoła. Chcesz posłuchać dobrej muzyki? Będą akcenciki, solóweczki, coś dla ucha. Każdy znajdzie coś dla siebie.

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.