ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 19.04 - Gdańsk
- 20.04 - Chorzów
- 26.04 - Ostrów Wielkopolski
- 27.04 - Wrocław
- 28.04 - Poznań
- 04.05 - Lublin
- 10.05 - Łódź
- 11.05 - Warszawa
- 17.05 - Gorzów
- 18.05 - Szczecin
- 19.05 - Bydgoszcz
- 20.04 - Bielsko Biała
- 21.04 - Radom
- 22.04 - Kielce
- 20.04 - Lipno
- 20.04 - Gomunice
- 25.04 - Bielsko-Biała
- 20.04 - Sosnowiec
- 24.04 - Warszawa
- 25.04 - Kraków
- 25.04 - Poznań
- 26.04 - Szczecin
- 27.04 - Koszalin
- 28.04 - Gdynia
- 10.05 - Piekary Śląskie
- 11.05 - Kraków
- 12.05 - Lublin
- 26.04 - GDAŃSK
- 07.05 - Chorzów
- 08.05 - Siemianowice Śląskie
- 09.05 - Siemianowice Śląskie
- 17.05 - Wrocław
- 19.05 - Katowice
- 20.05 - Ostrava
- 21.05 - Warszawa
- 22.05 - Kraków
- 25.05 - Łódź
- 25.05 - Zabrze
- 26.05 - Zabrze
- 13.07 - Katowice
 

koncerty

17.04.2003

Arena, John Wetton, Jadis - Contagion Tour, 12.04.2003, Proxima



Arena na żywo – ciekawa rzecz, zwłaszcza, że występ grupy miał był poprzedzony setem Jadis i Johna Wettona – żywej legendy. Udałem się więc do Proximy... Nieszczęśliwie spóźniając się na Jadis. To, co widziałem i słyszałem było jak najbardziej zgodne z moim dotychczasowym oglądem na twórczość tej grupy; ładnie, neoprogowo, czysto i zgrabnie, ale bez rewelacji. Później John Wetton... Klasa sama dla siebie, ten pan jest profesjonalistą. Oczekiwałem „Starless”, niestety jednak nie doczekałem się., o „Red” przestałem więc nawet marzyć. W sumie John zakończył występ po krótkich kilkudziesięciu minutach, serwując gównie dania z restauracji IQ i Asii. Co ciekawe, wspomagał go na akustycznej gitarze John Mittel z Areny, który jeszcze tego wieczora miał pokazać klasę...

I Arena właśnie. Mocno, z wykopem – okazuje się, że na żywo Brytyjczycy wypadają jak rasowa kapela metalowa, Sowden śpiewa ostro i drapieżnie, a Mitchell lubi poszarpać struny nieco bardziej zdecydowanie niż na płytach. Nieszczęsny Mick jak zwykle gra, biedaczysko, nieco bez polotu a Clive za klawiszami robi wszystko, by nie pozostać niezauważonym, co jednakowoż nie udaje się za bardzo. Koncert Areny, bez wahania przyznam, ciągnęli do przodu wokalista z gitarzystą i udzielającym się aktywniej basistą. Nolan i Pointer niejako pozostawali w tyle, tworząc mało wysublimowane, pasażowo-tuptające tło. Co nie znaczy, że było to tak do końca złe, bo publika bawiła się dobrze. Ja również nie jestem rozczarowany. Repertuar dosyć przekrojowy – najpierw „Witch hunt”, miażdżacy; parę kompozycji z „Contagion”, wspaniały „Chosen” z „Visitora” – który sprawił, że krew szybciej popłynęła mi w żyłach. I „Butterfly man”, który nie spowodował aż tak przyjemnej reakcji, broniąc się jednak zajadle. Na bis otrzymaliśmy „Solomona”, na co wszyscy ochoczo przyklasnęli i czemu dziwić się nie należy. Żałuję nieco, że nie usłyszałem mojego ulubionego, krótkiego „A state of grace”, jednakże wszystkiego mieć nie można.

Nagłośnienie dobre, może i lepsze niż na wcześniejszym Porcupine Tree? Proxima po remoncie już od jakiegoś czasu zaczyna mnie zadziwiać, brzmiąc nadspodziewanie dobrze. Koncert był zrealizowany sprawnie i sporo ludzi przyszło go obejrzeć. Jedynym minusem była konieczność skrócenia setu ze względu na... odbywającą się po koncercie dyskotekę. Cóż, znak czasów...
 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.