ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 20.04 - Chorzów
- 26.04 - Ostrów Wielkopolski
- 27.04 - Wrocław
- 28.04 - Poznań
- 04.05 - Lublin
- 10.05 - Łódź
- 11.05 - Warszawa
- 17.05 - Gorzów
- 18.05 - Szczecin
- 19.05 - Bydgoszcz
- 20.04 - Bielsko Biała
- 21.04 - Radom
- 22.04 - Kielce
- 20.04 - Lipno
- 20.04 - Gomunice
- 25.04 - Bielsko-Biała
- 20.04 - Sosnowiec
- 24.04 - Warszawa
- 25.04 - Kraków
- 25.04 - Poznań
- 26.04 - Szczecin
- 27.04 - Koszalin
- 28.04 - Gdynia
- 10.05 - Piekary Śląskie
- 11.05 - Kraków
- 12.05 - Lublin
- 26.04 - GDAŃSK
- 07.05 - Chorzów
- 08.05 - Siemianowice Śląskie
- 09.05 - Siemianowice Śląskie
- 17.05 - Wrocław
- 19.05 - Katowice
- 20.05 - Ostrava
- 21.05 - Warszawa
- 22.05 - Kraków
- 25.05 - Łódź
- 25.05 - Zabrze
- 26.05 - Zabrze
- 13.07 - Katowice
- 14.07 - Katowice
 

koncerty

29.11.2011

Riverside - 10th Anniversary Tour, Klub Muzyczny Progresja, Warszawa 26. listopada 2011

Riverside - 10th Anniversary Tour, Klub Muzyczny Progresja, Warszawa 26. listopada 2011
Kilkadziesiąt koncertów w Polsce i zagranicą, w tym występ na niemieckim Night of Prog w Loreley czy polskim Woodstocku, niesamowita ilość poruszonych serc i wzbudzonych emocji, wciąż wysoka forma i sceniczna świeżość, czyli o koncercie Riverside przez pryzmat roku 2011.

Wyprawy do Progresji, zwłaszcza te jesienno-zimowo, niezmiennie dostarczają mi wielu emocji. Podobnie było i tym razem. Podróż sama w sobie odbyła się w sennej atmosferze poszanowania ludzkiej prywatności i nietykalności osobistej. Jednak niemiłosiernie długa kolejka do drzwi klubu skutecznie podniosła ciśnienie i zniwelowała odczuwanie stosownej do pory roku temperatury powietrza. Po odstaniu ponad dwudziestu minut w tej urodziwej inscenizacji efektu wąskiego gardła przedstawiającego jeden z mechanizmów ewolucji, nerwowym dreptaniu, stosownych komentarzach oraz zawarciu kolejkowych sojuszy udało mi się wkroczyć do klubu.

W związku z tym, że nie wpisałem się wcześniej na listę kolejkową i swoje musiałem odstać, umknęły mi dwa pierwsze utwory w wykonaniu Disperse. Tę młodą formację miałem już okazję widzieć na żywo w 2009 roku, kiedy to grali w Progresji przed… Riverside. Już wtedy było wiadomo, że nie tylko wiedzą, jakie brzmienie chcą wygenerować, ale także wiedzą jak do tego dążyć. W ich muzycznym dorobku znajduje się jeden długogrający album (Journey Through the Hidden Garden), ale materiał na kolejne wydawnictwo jest już gotowy, a płyta ma się ukazać na początku nowego roku. Część z nowości pojawiła się również podczas koncertu. Ich muzyka to w dalszym ciągu metal progresywny z dużą ilością ozdobników, muzycznych udziwnień, zmian rytmu, dużą rolą klawiszy, niesamowitą gitarą i skuteczną sekcją rytmiczną. Słychać, że machina pod nazwą Disperse działa bez zarzutu, nic nie skrzypi, nic się nie sypie i wszystko jest na swoim miejscu. Pytanie tylko, czy to wszystko nie jest przypadkiem za dużo. Jestem zwolennikiem zasady less is more i z niepokojem obserwuję jak zespół coraz bardziej zmierzając w objęcia muzycznej wirtuozerii, z uporem maniaka buduje kompozycyjne łamigłówki, które początkowo może i bawią, ale z czasem mogą zacząć nie tylko nużyć, ale i męczyć. Zespół z Przeworska porwał wiele osób zgromadzonych tego dnia w Progresji, o czym świadczą nie tylko wyniki sprzedaży płyt, ale także pozytywny odbiór i reakcje publiczności na dźwięki płynące ze sceny. Tym występem panowie z Disperse pokazali kierunek, w którym zmierzać będzie ich muzyka i mimo tego, że jest to kierunek coraz bardziej oddalający się od moich muzycznych fascynacji, to wiem, że sięgnę po nowy krążek i to nie tylko z chęci wyżycia się w formie recenzji.

Z każdym kolejnym koncertem Riverside, na którym się pojawiam (a ich liczba powoli, ale sukcesywnie zbliża się do dwucyfrowego wyniku) rosną moje wymagania odnośnie tego, co wydarzy się na scenie. Balon z napisem "oczekiwania" nadął się niemiłosiernie i to na długo przed tą sobotnią nocą. Takie zachowanie wydaje się być zrozumiałe, ale też niebezpieczne. Któregoś dnia gaz wypełniający jego wnętrze może zacząć się ulatniać w szybkim tempie, co niewątpliwie doprowadzi do braku oczekiwań, a tym samym do rozwodu za porozumieniem stron i to mimo wcześniej deklarowanej dozgonnej miłości. Wielu elementów można się było obawiać: formy po intensywnie przepracowanym roku, frekwencji po majowym koncercie czy też setlisty oscylującej w okolicach najnowszych wydawnictw. Jak było w Progresji? Obeszło się bez radykalnych rozwiązań. Przede wszystkim warto podkreślić, że zadbano o odpowiednią oprawę. Na scenie oprócz sprzętu pojawiły się flagi przedstawiające okładki długogrających albumów Riverside, na dodatek cały występ tej formacji został opatrzony bardzo ciekawą grą świateł. Skoro były światła, oprawa i ludzie, to można było zacząć muzyczną ucztę. Forma nie zawiodła, podobnie jak frekwencja, natomiast dobór utworów mógł zaskoczyć. Zespół zaprezentował nam przegląd może nie krwistych, ale zdecydowanie soczystych kompozycji. Zdecydowanie częściej dało się mocniej tupnąć nóżką niż zanurzyć w muzycznej przestrzeni, więcej było natarczywego smagania dźwiękami niż melancholijnych podmuchów. Dało się usłyszeć Artificial Smile, Hyperactive, Reality Dream III, The Curtain Falls. Mimo tego, że nie zabrakło stonowanego Conceiving You czy Left Out, to już w trakcie koncertu wiedziałem, że część osób zgromadzonych w Progresji będzie kręcić nosem na myśl o takim, a nie innym doborze repertuaru na ten wieczór. Jednak dla mnie, jako osoby, która uwielbia melancholijne kompozycje, to wydarzenie bynajmniej nie było spisane na straty. Wręcz przeciwnie! W Riverside magiczne jest to, że każdy kolejny koncert jest innym, indywidualnym przeżyciem. Nie obeszło się bez kilku smaczków, do których niewątpliwie można zaliczyć przedłużające się intro do Conceiving You, czy zaskakującą improwizację w trakcie jednego z utworów. Koncert skończył się dwoma bisami oraz pewnym niedosytem i to mimo blisko dwugodzinnego, energetycznego setu.

Jeszcze bardziej nadmuchując wspomniany wcześniej balon, czekam na nowiny dotyczące nowego krążka i kolejne koncerty, oczekiwanie to umilając sobie kolejnymi odsłuchaniami trylogii skąpanej w czerwonym sosie do czego i was zapraszam.

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
Picture theme from Riiva with exclusive licence for ArtRock.pl
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.