ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 25.04 - Poznań
- 26.04 - Szczecin
- 27.04 - Koszalin
- 28.04 - Gdynia
- 10.05 - Piekary Śląskie
- 11.05 - Kraków
- 12.05 - Lublin
- 25.04 - Kraków
- 25.04 - Bielsko-Biała
- 26.04 - Ostrów Wielkopolski
- 27.04 - Wrocław
- 28.04 - Poznań
- 04.05 - Lublin
- 10.05 - Łódź
- 11.05 - Warszawa
- 17.05 - Gorzów
- 18.05 - Szczecin
- 19.05 - Bydgoszcz
- 26.04 - GDAŃSK
- 27.04 - Złocieniec
- 07.05 - Chorzów
- 08.05 - Siemianowice Śląskie
- 09.05 - Siemianowice Śląskie
- 17.05 - Wrocław
- 19.05 - Katowice
- 20.05 - Ostrava
- 21.05 - Warszawa
- 22.05 - Kraków
- 25.05 - Łódź
- 25.05 - Zabrze
- 26.05 - Zabrze
- 08.06 - Żórawina
- 29.06 - Toruń
- 30.06 - Toruń
- 11.07 - Bolków
- 12.07 - Bolków
- 13.07 - Bolków
- 14.07 - Bolków
- 12.07 - Żerków
- 13.07 - Katowice
 

koncerty

26.12.2012

XI Jasnogórskie Wieczory Organowe, koncert organowo-wiolonczelowy, Jasna Góra, 22.12.2012

XI Jasnogórskie Wieczory Organowe, koncert organowo-wiolonczelowy, Jasna Góra, 22.12.2012
Jednak dopiero majestat organowych dźwięków z dziewiętnastowiecznych utworów Francka w pełni rozwiał wszelkie wątpliwości odnośnie punktu kulminacyjnego koncertu.

Przedświąteczny wyjazd na Jasną Górę zaplanowałem na długo przed nadejściem Dziadka Mroza. Ten, jak zresztą co roku, wracając do miasta nie pożałował ostrego jak mentolowe dropsy powietrza. Dmuchający z Doliny Miłosierdzia srogi wiatr wysmagał me policzki niemiłosiernie zanim zdążyłem przekroczyć próg bazyliki jasnogórskiej, by oddać duszę pod opiekę wielkich klasyków muzyki poważnej i doznać oczyszczenia.

Wraz z hukiem zatrzaskujących się za mną drzwi kościoła nabrałem otuchy i ochoty na coś więcej niż tradycyjny psałterz. I nie zawiodłem się. Koncert organowo-wiolonczelowy, będący ostatnim z cyklu adwentowych wieczorów muzycznych na Jasnej Górze, rozpoczął się niedługo po dziewiętnastej i trwał przeszło godzinę. Z nieco zmienionym niż ten zapowiadany na stronie oo. Paulinów repertuarem, artyści – prof. Jacek Kulig (organy) i jego syn Marcin (wiolonczela) – zagrali utwory Mendelssohna-Bartholdy'ego (Sonata c-moll op.65 nr 2), Bacha (Preludium chorałowe Nun komm der Heiden Heiland) w pierwszej części oraz Cesara Francka (Piece heroique, Chorał nr 3 a-moll), Erika Satie (Trois gymnopedie), Rheinbergera (Nokturn) w drugiej.

Jacek Kulig, urodzony w 1945 roku w Krakowie, jest laureatem III nagrody I-go Ogólnopolskiego Konkursu Organowego w Warszawie (1967). Od dziecka zafascynowany muzyką, zaczął swą działalność artystyczną jako solista w roku 1968, występując w wielu miejscach w kraju i zagranicą (Belgia, Dania, Francja, Italia, Litwa, Niemcy, Rosja, Szwajcaria). Jak już wspominałem przy okazji mojej relacji z Jasnej Góry sprzed dwóch lat, Jacek Kulig pracował jako organista w latach 1973-2003 w bazylice oo. Paulinów na Skałce w Krakowie, gdzie również przyczynił się do rozpoczęcia prac konserwatorskich nad tamtejszym instrumentem barokowym. Zresztą obecny piękny wygląd i pełne symfoniczne brzmienie organów jasnogórskich, będących jednymi z nielicznych i najbardziej imponujących w kraju, zawdzięczamy wyłącznie specjaliście od problematyki historii i konserwacji zabytkowych instrumentów piszczałkowych, profesorowi z Krakowa, który opracował projekt ich renowacji i osobiście nadzorował prace rekonstrukcyjne w latach 2008-2012.

Dzięki tej niezwykłej pasji Jacka Kuliga mogliśmy usłyszeć bardzo porywające wykonanie Piece heroique i Chorału nr 3 a-moll niedoścignionego prekursora symfonizmu organowego z Liège, Cesara Francka. Obie kompozycje zabrzmiały właśnie niezwykle... symfonicznie, jakby za klawiszami siedział sam profesor organów Marcel Dupré. Pierwsza odsłona muzycznej uczty, składająca się z samych klasycznych dań, okazała się więc skromnym aperitifem mającym tylko rozbudzić zainteresowanie, które w kolejnej części miało przeistoczyć się w ogromną falę entuzjazmu dla pierwszorzędnego wykonania – z iście orkiestrowym rozmachem! – dwóch utworów organisty belgijskiego pochodzenia.

Z kolei ciekawe wykonanie Trois gymnopedie Erika Satie oraz Nokturnu Rheinbergera ukazało obu Kuligów w pełnej krasie. Syn profesora, Marcin Kulig, członek kwintetu Cellostrada (2011), grając Trois gymnopedie na wiolonczeli, powyciągał za uszy wszystkie pochowane w zakamarkach świątyni jasnogórskiej cienie. W duchu mrocznej scenerii łatwiej docenić urok dekadenckiej muzyki Francuza.

Jednak dopiero majestat organowych dźwięków z dziewiętnastowiecznych utworów Francka w pełni rozwiał wszelkie wątpliwości odnośnie punktu kulminacyjnego koncertu. Jego wykonanie nie tylko świadczy o dużych umiejętnościach samego organisty Jacka Kuliga, ale też o wspaniałości instrumentu, na którego ostateczne symfoniczne brzmienie miał przecież ogromny wpływ on sam.

Kilkudziesięcioosobowa widownia nagrodziła obojga wykonawców długimi brawami za ten wielki koncert w niemniej wielkim miejscu. A jeśli komuś było mało wrażeń i duchowych przeżyć, to tuż obok, w kaplicy najcudowniejszego obrazu jasnogórskiego, odbywał się akatyst ku czci Bogurodzicy śpiewany przez chór. Tenże hymn liturgiczny, będący najważniejszą z form kultu maryjnego w Kościołach obrządku wschodniego, słyszany na żywo przyprawia o dreszcze, a rozmachem przebija wszystko, co zrobił do tej pory Valaam Brethren Choir. Jeśli mi nie wierzycie, możecie przekonać się sami, obierając właściwy azymut w najbliższą sobotę o godzinie dwudziestej.

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.