ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Liquid Tension Experiment ─ 3 w serwisie ArtRock.pl

Liquid Tension Experiment — 3

 
wydawnictwo: InsideOut Music 2021
 
CD1:
1. Hypersonic (8:22)
2. Beating the Odds (6:09)
3. Liquid Evolution (3:23)
4. The Passage of Time (7:32)
5. Chris & Kevin's Amazing Odyssey (5:04)
6. Rhapsody in Blue (13:16)
7. Shades of Hope (4:42)
8. Key to the Imagination (13:14)

CD2:
1. Blink of an Eye (10:28)
2. Solid Resolution Theory (10:02)
3. View from the Mountaintop (5:24)
4. Your Beard Is Good (14:31)
5. Ya Mon (15:24)
 
Całkowity czas: 117:30
skład:
John Petrucci - guitar
Jordan Rudess - keyboards
Tony Levin - bass, Chapman Stick
Mike Portnoy - drums, percussion
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Niezła płyta, można posłuchać.
,1
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,3
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,4
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,2
Arcydzieło.
,3

Łącznie 13, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
13.04.2021
(Recenzent)

Liquid Tension Experiment — 3

To z pewnością jeden z najważniejszych muzycznych powrotów tego roku. Po ponad dwudziestu dwóch latach z trzecim materiałem przypomina o sobie instrumentalna supergrupa Liquid Tension Experiment. Przypomnijmy, że ten wyjątkowy zespół powstał w 1997 roku z inicjatywy perkusisty Dream Theater, Mike’a Portnoya, który zaprosił do współpracy basistę Tony’ego Levina (King Crimson, Peter Gabriel), klawiszowca Jordana Rudessa (wówczas nie był jeszcze muzykiem Teatru Marzeń) oraz gitarzystę Dream Theater, Johna Petrucciego. W latach 1998 i 1999 muzycy wydali dwa albumy studyjne oznaczone odpowiednio numerkami 1 i 2 i wkrótce zaprzestali działalności po tym jak Rudess dołączył do Dream Theater. W 2008 roku, z okazji dziesiątej rocznicy wydania debiutanckiej płyty, kwartet powrócił na kilka specjalnych koncertów w Stanach Zjednoczonych, które zostały udokumentowane koncertowym, limitowanym boxem Liquid Tension Experiment Live 2008. Na ten okres „drugiego życia” supergrupy przypadają też dwa wydawnictwa sygnowane nazwą Liquid Trio Experiment. „Jedynka” podpisana tytułem Spontaneous Combustion zawiera materiał zapisany podczas sesji drugiego albumu Liquid Tension Experiment bez udziału gitarzysty Johna Petrucciego, który musiał wówczas opuścić studio w związku z porodem jego żony. „Dwójka” zatytułowana When the Keyboard Breaks: Live in Chicago to już rzecz zarejestrowana w 2008 roku bez Jordana Rudessa podczas koncertu formacji w Chicago, kiedy  w związku zepsuciem się sprzętu klawiszowca pozostali muzycy zaczęli grać i improwizować przez prawie godzinę ku uciesze oszołomionej publiczności.

Tyle historii (którą pewnie warto młodszym przypomnieć, wszak niemalże ćwierć wieku przerwy to kawał czasu), jej najnowsza, trzecia odsłona zaczęła się w grudniu 2020 roku, kiedy to muzycy dość sensacyjnie ogłosili wydanie swojego trzeciego krążka, oczywiście oznaczonego numerem 3.

Ten długi okres milczenia spowodował, że kwartet zyskał niemalże legendarny status a wydane w latach dziewięćdziesiątych płyty prawie ikoniczny charakter, do których fani wracali z rozrzewnieniem jako idealny przykład instrumentalnego, wirtuozerskiego rocka o progmetalowo – fusionowym wyrazie. I tak to już jest z takimi wyjątkowymi powrotami, że zawsze wzbudzają emocje i kontrowersje, zwykle pod hasłem: „ech, kiedyś to było, a teraz to już nie to”. Mimo że do premiery albumu pozostało kilka dni (pierwotnie płyta miała się ukazać 26 marca, jej premierę przesunięto na 16 kwietnia ze względu na błędy drukarskie) już spotkałem - to tu, to tam - przedpremierowe recenzje zarzucające materiałowi, że to nic nowego, że to już było…

A ja napiszę, że to bardzo wartościowy i pełen klasy powrót po latach. Ponad godzina brawurowo zaaranżowanego i zagranego materiału przez świetnych pod względem technicznym muzyków. I nad tym nawet nie ma co dyskutować. Kwartet jest w formie, bogatszy o ponad 20 lat doświadczeń i nie zarzucę poszczególnym członkom, że odwalają pańszczyznę dla zbicia kasy. Płytę otwiera petarda w postaci ponad 8 – minutowego Hypersonic skomponowanego z czterech nowych kompozycji. Zgadzam się z muzykami, że to taka krzyżówka Paradigm Shift i Acid Rain z dwóch pierwszych płyt LTE, zmieszana z szaleństwem The Dance of Eternity Dream Theater. To utwór kipiący energią, nerwowością i techniczną biegłością na poziomie wirtuozerskim. Jednym słowem, to otwarcie w iście Hitchcockowskim stylu, wszak później jest już mniej intensywnie i gęsto. Zaczęty hard rockowym riffem Beating the Odds dalej ma sporo wigoru, ale jeszcze więcej kontrastu. Przede wszystkim epatuje czymś, co jest jednym z najwartościowszych elementów tej płyty – pięknymi, melodyjnymi i urzekającymi solówkami Johna Perucciego. Wszak już w omawianym openerze była ich próbka w 4 minucie, ale potem mamy je jeszcze w Liquid Evolution, The Passage of Time, Rhapsody in Blue, Shades of Hope i Key to the Imagination. Hmm… czyli w zasadzie, w każdym utworze. Bo to bardzo gitarowa płyta! Mam wrażenie, że mimo świetnych basowych figur Levina, bogatego bębnienia Portnoya i ekstremalnych form Rudessa, królem i pierwszoplanową postacią tej płyty jest Petrucci, prezentujący się zdecydowanie ciekawiej, niż na swoim ostatnim solowym albumie Terminal Velocity.

Wiem, że mamy tu chwilami powtórkę z rozrywki, w końcu trzech na czterech muzyków to członkowie (jeden były) najsłynniejszego Teatru Marzeń. Dlatego w Beating the Odds czy w The Passage of Time mamy gitarowe sekwencje jakby żywcem wyjęte z albumów Dream Theater. Z drugiej strony mnóstwo tu też odmienności. Jak balladowe Liquid Evolution i Shades Of Hope, balansujący na granicy muzycznego eksperymentu i psychodeliczności Chris & Kevin's Amazing Odyssey i trwającą niemalże kwadrans wariację na temat Błękitnej Rapsodii George'a Gershwina (Rhapsody in Blue) ze wzniosłym finałem. Całość zamyka też rozbudowany i wielowątkowy Key to the Imagination, mieniący się wieloma barwami, mający nieco więcej z fusion (album zdecydowanie jednak kładzie ciężar na klasycznie progmetalowe rozwiązania) oraz pachnący lekko orientalizmami w gitarowych popisach.

Jakby komuś było mało, grupa przygotowała dodatkowy dysk z prawie godziną improwizacji wpisanych w pięć utworów! I żeby było ciekawiej, to bardzo fajne tematy, znów atrakcyjne melodycznie, już w większości bez szaleństw, muzycznej ekstrawagancji, raczej stonowane, stawiające na klimat i przestrzeń. Z takich Blink Of An Eye czy Solid Resolution Theory wykroiłby całkiem zacne kompozycje… W trzech słowach: bardzo udany powrót!

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.