ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Masterplan  ─ Time To Be King [Limited Edition] w serwisie ArtRock.pl

Masterplan — Time To Be King [Limited Edition]

 
wydawnictwo: AFM Records 2010
dystrybucja: Mystic
 
1. Fiddle Of Time [4:20]
2. Blow Your Winds [3:19]
3. Far From The End Of The World [3:35]
4. Time To Be King [4:44]
5. Lonely Winds Of War [4:35]
6. The Dark Road [6:19]
7. The Sun Is In Your Hands [4:32]
8. The Black One [4:13]
9. Blue Europa [5:07]
10. Under The Moon [4:14]
11. Kisses From You (bonus track) [2:52]
 
Całkowity czas: 47:53
skład:
Jorn Lande – vocals / Roland Grapow – guitars / Axel Mackenrott – keyboards / Jan S. Eckert – bass / Mike Terrana - drums
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,2
Niezła płyta, można posłuchać.
,1
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,3
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,2
Arcydzieło.
,1

Łącznie 10, ocena: Dobry, zasługujący na uwagę album.
 
 
Ocena: 7 Dobry, zasługujący na uwagę album.
22.07.2010
(Recenzent)

Masterplan — Time To Be King [Limited Edition]

Będę zabójczo mało oryginalny i zacznę od wątku, który z pewnością pojawi się we wstępach większości recenzji tego albumu. Mowa oczywiście o powrocie do Masterplan „syna marnotrawnego” – Jorna Lande – jednego z najlepszych obecnie wokalistów w branży „hard & heavy”. Norweskiego wirtuoza wokalu, który gdzieniegdzie określany jest przydomkiem „boski”. Nie mam absolutnie złudzeń, że ten fakt przyczyni się do większego zainteresowania krążkiem (tytuł też zresztą panom wyszedł zupełnie nieprzypadkowy i wiele mówiący). Gwoli kronikarskiej ścisłości przypomnę tylko, iż Masterplan miał do tego roku na koncie trzy pełnowymiarowe albumy, w tym dwa nagrane z Jornem („Masterpaln” – 2003, „Aeronautics” – 2005) oraz „MKII” (2007), na którym wokalne honory pełnił Mike DiMeo.

Otwarcie powiem, że gdy odpaliłem po raz pierwszy „Time To Be King” ogarnęło mnie lekkie rozczarowanie. Dlaczego? Usłyszałem bowiem dokładnie to, czego się spodziewałem. Perfekcyjnie zagrany i wyprodukowany powermetal, z ciętymi riffami, charakterystycznymi galopadami i symfonicznymi naleciałościami. No i oczywiście, jedynym w swoim rodzaju (no… prawie jedynym;-) głosem Jorna. Na szczęście, z każdym kolejnym przesłuchaniem było lepiej i ciekawiej. Melodyjki stawały się coraz bardziej zapamiętywalne (a to w tej szufladzie rzecz kluczowa), a świadomość, że siła takiej muzy tkwi w trzymaniu się pewnych stałych zasad, zmiękczała me serce. I to całkiem skutecznie. Bo po dość obfitym i regularnym odsłuchu „Time To Be King” muszę autorytatywnie stwierdzić, że Masterplanowi wyszła kolejna dobra płyta, która z pewnością powinna uzupełnić zbiory jej dotychczasowych miłośników. Może nie jest równa i ma swoje słabostki (choćby średnio rzucające się w uszy „The Sun Is In Your Hands” czy „The Black One”), jednak trzyma poziom.

Wgniatają już trzy pierwsze numery. „Fiddle Of Time” to perfekcyjna galopadka i mistrzowska melodia. Rozpędzonemu początkowi daje nieco wytchnienia drugi „Blow Your Winds”, utrzymany w średnim tempie, z fajnym klawiszowym wstępem, ciekawym riffem i interesującą dozą elektroniki. Tak na marginesie – to ona właśnie, w dużej mierze wykorzystywana, stanowi o sile albumu, odróżniając go chociażby od solowych dokonań Jorna. Trzeci „Far From The End Of The World” to już zabójczy hit. Myślę, że z czasem kompozycja ta wejdzie do jazdy obowiązkowej masterplanowych koncertów, będąc jednym z killerów w zestawie.

Później już żaden numer nie przebija poziomu „złotego, trzyutworowego kwadransa”, jednak parę momentów jest wartych odnotowania. Choćby tytułowy, zróżnicowany rytmicznie „Time To Be King” (od powermetalowego pędu, po wzniosły, majestatyczny refren), albo rozpoczynający się folkowo „Lonely Winds Of War”, w którym dobrze prezentuje się złowieszczo skradający się riff. Nie można też zapomnieć o szybkim „Blue Europa” z zaśpiewanym, w lekko rozmarzony sposób, przez Jorna refrenem. Próbują też panowie troszkę poballadować. „The Dark Road” i „Under The Moon” złe nie są, niemniej nie ściskają za gardło jak „Back For My Life” z „Areonautics”.

Limitowana edycja – wydana w „królewskim” digipacku, zawiera dodatkowy kawałek „Kisses From You” w mocno bluesowym i… beatlesowskim zarazem stylu, silnie odstający od reszty, oraz dla wszystkich posiadaczy oryginału, internetowy dostęp do bonusowego nagrania i galerii tapet.

Bardzo przyzwoita to rzecz. Teraz tylko należy czekać, aż dwie siły - Jorn i Masterplan - wreszcie pojawią się w naszym kraju. Bo do tej pory jakoś nie było im wspólnie po drodze. Kapela przybyła niestety bez Jorna, a ten ostatni zawitał na 45 – minutowy gig w ramach Metalmanii. I pewnie żadne z tych wydarzeń nie usatysfakcjonowało fanów tej „spółki”.
 

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.