ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Orphaned Land ─ The Never Ending Way Of ORwarriOR  w serwisie ArtRock.pl

Orphaned Land — The Never Ending Way Of ORwarriOR

 
wydawnictwo: Century Media Records 2010
dystrybucja: EMI Music Poland
 
Part I: Godfrey's Cordial - An ORphan's Life
1. Sapari [4:04]
2. From Broken Vessels [7:36]
3. Bereft in the Abyss [2:45]
4. The Path Part 1 - Treading Through Darkness [7:27]
5. The Path Part 2 - The Pilgrimage to Or Shalem [7:45]
6. Olat Ha'tamid [2:38]
Part II: Lips Acquire Stains - The WarriOR Awakens
7. The Warrior [7:11]
8. His Leaf Shall Not Wither [2:31]
9. Disciples of the Sacred Oath II [8:31]
10. New Jerusalem [6:59]
11. Vayehi Or [2:40]
12. M I ? [3:27]
Part III: Barakah - Enlightening The Cimmerian
13. Barakah [4:13]
14. Codeword: Uprising [5:25]
15. In Thy Never Ending Way (Epilogue) [5:09]
 
Całkowity czas: 78:22
skład:
Kobi Farhi - leading chants, growls, narrations, choir & backing vocals / Uri Zelha - electric & acoustic bass / Yossi Sassi Sa'aron - electric & classic guitars, saz, bouzouki, chumbush, choir vocals & piano / Matti Svatizky - electric & acoustic guitars / Guests: Steve Wilson – keyboards / Shlomit Levi – vocals / Avi Diamond - drums
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,1
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Niezła płyta, można posłuchać.
,2
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,2
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,4
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,3
Arcydzieło.
,5

Łącznie 17, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
14.06.2011
(Recenzent)

Orphaned Land — The Never Ending Way Of ORwarriOR

Izraelski Orphaned Land obchodzi w tym roku 20 – lecie swojego istnienia. I choć do bardzo płodnych kapel może nie należy (artyści mają na swoim koncie dopiero cztery pełnowymiarowe albumy), zaliczam go do grupy najbardziej oryginalnych współczesnych zespołów parających się ciężkim, metalowym graniem. Już sam fakt zaszufladkowania muzyki granej przez Orphaned Land nastręcza spore problemy i wymusza użycie przynajmniej kilku łatek

Jedno jest pewne. Wydanym siedem lat temu – nie boję się tego powiedzieć – absolutnie znakomitym Mabool, podnieśli sobie muzyczną poprzeczkę niezwykle wysoko. Jednocześnie skręcili tym wydawnictwem w kierunku bardziej progresywno – metalowego grania. Etykieta ta jest jednak zbyt skromniutka dla twórczości tej izraelskiej ekipy. Bo ich granie mieści i doom, i death metal oraz to, co ich szczególnie wyróżnia – muzykę folkową. Muzykę opartą na bliskowschodniej tradycji. Muzykę czerpiącą zarówno z kultury żydowskiej, jak i arabskiej. Nieprzypadkowo zatem wielu określa ich mianem mistrzów metalu orientalnego. I wydaje się, że etykieta ta jest niezwykle trafna. Muzycy bowiem nie grają metalu ozdabiając go od czasu do czasu jakąś orientalną figurą. Ich granie, od początku do końca, zdominowane jest bliskowschodnią, muzyczną tradycją i to zarówno w warstwie instrumentalnej, jak i wokalnej. A co najciekawsze – przy tej okazji, zupełnie nie traci na metalowym ciężarze. Eklektyzm – to jeden z wyróżników Orphaned Land. No bo czegóż my tu nie mamy?! Męskie i żeńskie wokalizy, growl, folkowe zaśpiewy, recytacje w języku hebrajskim, niecodzienne instrumentarium, akustyczne dźwięki przeplatające się z rzeźnickimi niemalże riffami, krótsze i dłuższe, prawie progresywne, formy… Chwilami trudno nad tym zapanować. Może też i trudno pokochać od pierwszego usłyszenia. Ale ich muzyka z każdym przesłuchaniem daje z siebie coraz więcej, tym bardziej, że wbrew pozorom, granie to jest momentami bardzo śpiewne, a wiele melodii z tego albumu jest po prostu znakomitych.

Postacią wysuwającą się na pierwszy plan tej Osieroconej Krainy (jakże wymowna nazwa, podkreślająca korzenie grupy) jest Kobi Fahri – śpiewający, growlujący, recytujący, dośpiewujący w chórkach – a towarzyszy mu kwartet muzyków grupy oraz cała gama gości ze Stevenem Wilsonem (Porcupine Tree) na czele, który nie tylko album zmiksował, ale też i zagrał na nim na instrumentach klawiszowych.

The Never Ending Way Of ORwarriOR jest klasycznym koncept albumem opowiadającym o odwiecznej walce światła z ciemnością. Konceptem niosącym także pewne przesłanie swoją szatą graficzną. Na okładce połączono znaki hebrajskie i arabskie a kontrowersyjne zdjęcie zdobiące tył książeczki przedstawia zespół z symboliką nawiązującą do trzech wielkich współczesnych religii: judaizmu, chrześcijaństwa i islamu. To faktycznie album, w którym warstwa literacka i muzyczna są nierozerwalnie ze sobą związane, jednak i bez literackiego konceptu możemy docenić aranżacyjny kunszt, pomysłowość i niecodzienną oryginalność.

Niech was tylko nie zrazi rozpoczynający całość i promujący album Sapari, dla mnie wcale nie najlepsza rzecz na płycie. Zdecydowanie lepiej prezentuje się już kolejny, From Broken Vessels, łączący demoniczny growl, cięte riffy i połamaną progmetalową rytmikę z rozbrajająco ujmującym refrenem. Praktycznie mówi bardzo dużo o muzyce z The Never Ending… Są jednak tu i rzeczy o wiele prostsze w wyrazie, jak delikatna folkowa pieśń Bereft In The Abyss oparta na akustycznych dźwiękach gitary, czy utrzymany w podobnym tonie His Leaf Shall Not Wither. Do największych jednak fragmentów, tej umiejętnie stworzonej całości, zaliczyć jednak wypada The Path Part 1 - Treading Through Darkness (choćby za ładne harmonie wokalne), New Jerusalem, następujący po nim Vayehi Or oraz genialny wręcz The Warrior, mający w sobie moc patetycznego, progmetalowego epiku (to mój ubiegłoroczny numer 1 w kategorii… metalowej ballady). A jest też dla przykładu taki Olat Ha'tamid najzgrabniej łączący ze sobą dwa, jakże różne muzycznie, światy: metalowy i orientalny. Długo by pisać o bogactwie tego albumu; dobrej muzyki najlepiej jest jednak jak najszybciej posłuchać. Do czego gorąco zachęcam.

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.