ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Buldog ─ Chrystus miasta w serwisie ArtRock.pl

Buldog — Chrystus miasta

 
wydawnictwo: Produkcja własna / Self-Released 2010
 
1. Chrystus Miasta [06:18]
2. Do generałów [03:40]
3. Nędza [02:52]
4. Prośba [03:50]
5. Kamienice [03:56]
6. Mieszkańcy [04:34]
7. Ostry erotyk [05:45]
8. O chorym synku [05:13]
9. Tekst do wygrawerowania na nierdzewnej bransoletce, noszonej stale na przegubie na wypadek nagłego zaniku pamięci [04:22]
10. To nie jest moja ziemia [03:43]
11. XI [03:10]
12. Ty [02:18]
13. Deszcz jesienny [06:09]
 
Całkowity czas: 61:13
skład:
Piotr Wieteska - bass
Wojciech Jabłoński - gitara
Syn Stanisława - klawisze
Adam Swędera - perkusja
Tomasz Kłaptocz - wokal
DJ George - adaptery

Janusz Zdunek - trąbka
Tomasz Glazik - saksofon tenorowy i barytonowy
Ala Gadomska - waltornia
Jarosław Ważny - puzon

ponadto gościnnie udział wzięli:
Marcin Stanclik - altówka
Robert Koźbiał - altówka
Piotr Puszyński - altówka
Natalia Pinkas - altówka
Zofia Wróbel - altówka
Joanna Majcherczyk - wiolonczela
Dagmara Jachimowska - wiolonczela
Agata Socha - wiolonczela
Elżbieta Koźbiak - wiolonczela
Dariusz Dudziński - wiolonczela
Filip Rzytka - wiolonczela
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Niezła płyta, można posłuchać.
,0
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,4
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,3
Arcydzieło.
,6

Łącznie 13, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
12.09.2012
(Recenzent)

Buldog — Chrystus miasta

Pierwszego dnia tegorocznego festiwalu w Jarocinie zobaczyłem Buldoga i... zaskoczyło, zakochałem się w ich „nowej” odsłonie. Zespół istnieje już dobrych kilka lat, znałem jego debiutancki krążek wydany w 2007 roku, który zatytułowany był po prostu – Buldog. Liderem, jeśli można tak powiedzieć, rzeczonego projektu jest Piotr Wieteska, który był jednym z założycieli i basistą Kultu, z którego odszedł w 1986, dwa tygodnie przed nagraniem pierwszej płyty, a obecnie przede wszystkim jest menedżerem tejże formacji, a ponadto Kazika i Kazika na Żywo, niegdyś również Happysad. Wspomniałem o „nowej” odsłonie formacji, gdyż na debiucie, który dobrze znam, rola wokalisty została powierzona Kazikowi, który zarazem był autorem tekstów. To dobry album, ale moim zdaniem czegoś mu brakowało. Być może przez osobę wokalisty patrzyłem wtenczas na Buldoga jako na kolejny projekt Kazika. Nie jest to oczywiście prawdą, ale myślę, że zmiana wokalisty na osobę Tomasza Kłopocza, byłego członka, wokalisty formacji Akurat, wyszła zespołowi na dobre. Jego barwa głosu i sceniczna charyzma pasuje do Buldoga znakomicie i naprawdę trudno wyobrazić sobie lepsze połączenie dla tej muzycznej, stylistycznej mieszanki. Choć, gdy uważnie zapoznamy się z listą osób biorących udział w nagraniu Chrystusa miasta, to dostrzeżemy tutaj sporo nazwisk znanych z Kultu, przede wszystkim w sekcji dętej: Tomasz Glazik, Janusz Zdunek czy Jarosław Ważny. Natomiast za klawiszami zasiadł dobrze znany Syn Stanisława, czyli Jacek Szymoniak. To tyle słowem wstępu.

Chrystus miasta to mieszanka wybuchowa, nieczęsto (ostatnio niestety coraz rzadziej) spotykam się z tym, aby jakaś formacja tak genialnie łączyła warstwę muzyczną z lirykami. Wydaje mi się, że spora w tym zasługa nowego wokalisty – Tomka Kłaptocza, który z całym dobrodziejstwem wniósł do Buldoga zainteresowanie poezją. Oczywiście, żeby była jasność – Buldog to nie jest poezja śpiewana w stylu Ewy Demarczyk. Chociaż... kto wie, czy gdyby Ewa Demarczyk nagrywała teraz album z tekstami na przykład Juliana Tuwima i miała do dyspozycji ten zespół, to czy nie poszłoby to właśnie w tę stronę. Dobrze, porzućmy te spekulacje i wróćmy do teraźniejszości. Na płycie znajduje się trzynaście utworów i z całą pewnością jest to w tym wypadku liczba szczęśliwa. Zdecydowana większość tekstów, bo aż dziewięć, to poezja Juliana Tuwima, ale i pozostałe liryki są nie mniej poetyckie, bo mamy: dwa wiersze Stanisława Barańczaka i jeden z twórczości Leopolda Staffa. Tekst do jednego utworu – „To nie jest moja ziemia” napisał wokalista. Z tego, co się zorientowałem, na krążek miał również trafić utwór Do Marka Aurelego Zbigniewa Herberta, znany z koncertów, lecz z jakiegoś zamieszania związanego z prawami autorskimi zrezygnowano z niego. Oczywiście szkoda, ale to, co serwuje nam Buldog przez nieco ponad godzinę trwania albumu, powinno zadowolić wszystkich słuchaczy.

Nie tylko, jako łodzianin, ale także, jako człowiek od czasu do czasu mający styczność z poezją, raduję się, że panowie wzięli na warsztat poezję Tuwima. Jego twórczość do muzyki Buldoga pasuje więcej niż znakomicie. Ja sam jeszcze mam w pamięci iście genialną interpretację Tuwimowskiego „Do prostego człowieka”, którą Tomasz Kłaptocz śpiewał z Akurat. Otwierający płytę, tytułowy „Chrystus miasta”, następujący po nim „Do generałów” czy trzecia w kolejności „Nędza” są tylko potwierdzeniem tego, z czym znakomitym obcujemy. Nie wiem jak udało się to osiągnąć muzykom, ale warstwa muzyczna jest idealnie zgrana z tekstami, ilustruje je oraz pięknie oddaje klimat wychodzący z tekstów. Co więcej nie chodzi tylko o jednego literata, bo na przykład „Tekst do wygrawerowania na nierdzewnej bransoletce, noszonej stale na przegubie na wypadek nagłego zaniku pamięci” Barańczaka wbił mnie w Jarocinie w murawę, a w domu ponownie, tyle że w fotel. Nie chcę też tutaj analizować czy interpretować tekstów naszych poetów, bo wydaje mi się to zbędne. Niechaj każdy ze słuchaczy ma tę przyjemność odkrywania ich w zaciszu własnego domostwa. Ja ulubionych momentów mam całe mnóstwo.

Co do warstwy muzycznej, to mamy tutaj spójne rozstrzelenie stylistyczne: jest i rockowo, i jazzowo, przewija się sporo dźwięków gdzieś z pogranicza reggae oraz funku, a nawet ska – po prostu „buldogowo”. I uprzedzam ewentualne zarzuty co do podobieństwa z Kultem. Mimo licznych muzyków z tej formacji nie, nie brzmi to jak zespół Kazika. Co więcej, sam zrobiłem eksperyment na kilku osobach, które za Kultem nie przepadają (nie wiem czemu, ale podobno o gustach się nie dyskutuje) i efekt tego był taki, że muzyka wraz z wokalem Buldoga ich porwała. I naprawdę coś w tym jest. Dawno na polskiej scenie nic tak pozytywnie mnie nie zaskoczyło – zarówno muzycznie, bo o dźwiękowej interpretacji poezji nawet nie wspomnę. Należy jeszcze zaznaczyć, iż podobnie jak pierwsza płyta, tak i ta została wydana samodzielnie przez Buldoga. Warto wspierać dobrą muzykę i ludzi ją tworzącą. Ogromnie polecam, wracam do słuchania – tak łatwo się nie oderwiecie, a raczej – tak łatwo ten Buldog o wielkiej duszy poety Was nie puści.

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.