ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Carcass ─ Surgical Steel w serwisie ArtRock.pl

Carcass — Surgical Steel

 
wydawnictwo: Nuclear Blast Records 2013
 
01. 1985 [1:15]
02. Thrasher’s Abattoir [1:50]
03. Cadaver Pouch Conveyor System [4:02]
04. A Congealed Clot of Blood [4:14]
05. The Master Butcher’s Apron [4:01]
06. Noncompliance to ASTM F 899-12 Standard [6:07]
07. The Granulating Dark Satanic Mills [4:10]
08. Unfit for Human Consumption [4:25]
09. 316L Grade Surgical Steel [5:20]
10. Captive Bolt Pistol [3:17]
11. Mount of Execution [8:25]
 
Całkowity czas: 47:06
skład:
Bill Steer – guitars & additional vocals
Jeff Walker – bass & vocals
Dan Wilding – drums

Additional backing vocals on this album supplied by the class of ‘85/members of the Wirral Area Ragers Ken Owen & Chris Gardner.
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,2
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Niezła płyta, można posłuchać.
,0
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,3
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,3
Arcydzieło.
,0

Łącznie 9, ocena: Niezła płyta, można posłuchać.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
01.07.2014
(Recenzent)

Carcass — Surgical Steel

Kiedy w połowie lat 90. XX wieku pod naciskiem czynników tak zewnętrznych, jak i wewnętrznych Carcass nagle i nieoczekiwanie zaczął martwieć, skutkiem czego rychło uległ częściowej dekompozycji i jako jeden z pierwszych pionierów cięższych odmian metalu trafił na panoptykalne cmentarzysko czy trupią farmę zasłużonych a przedwcześnie zmarłych extreme-metalowych tworów, raczej mało kto przypuszczał, że ku uciesze żywych pewnego dnia niczym zombie albo na nowo dosztukowany ze starych i nowych truposzy Frankenstein powstanie z martwych. Tymczasem w niewiele ponad dekadę później Ścierwo nie tylko dokonało autoekshumacji i z powodzeniem zaczęło koncertować, ale też po kilku latach, pełne wigoru jak dawniej, zaprezentowało światu premierowy materiał, któremu na imię dało, i dla podkreślenia silnego związku z chlubną przeszłością doby Necroticism – Descanting the Insalubrious, i dla zapewnienia odbiorcy o powrocie do pełni sił życiowych, niegdysiejszego wyrafinowania, drapieżności i względnej precyzji, Surgical Steel.

W kolejnym stuleciu zrazu nic nie zapowiadało przeniesienia się Carcass z niebytu do świata żywych. Bill Steer kontynuował swoją przygodę z Firebird, w dwu-trzyletnich odstępach nagrywając z imiennikiem słynnego modelu marki Pontiac kolejne płyty. W chwilach odpoczynku od Ognistego Ptaka m.in. schładzał się przy piwie w londyńskich pubach, grywając stare bądź autorskie bluesy w duecie akustycznym o nazwie Bluebird z Polakiem Smokiem Smoczkiewiczem, w latach 2007-2009 basistą Firebird, obecnie gitarzystą polskiej kapeli Sold My Soul. Z kolei Ken Owen, po tym jak w 1999 roku przeżył wylew krwi do mózgu i na dziewięć miesięcy zapadł w śpiączkę, przeszedł dwie poważne operacje i rozpoczął długą rehabilitację, dzięki czemu stanął na nogi i usamodzielnił się. Zator w mózgu spowodował jednak w jego organizmie nieodwracalne szkody, przez co Owen do dziś jest wyraźnie słabszy fizycznie i mentalnie, cierpi na zaburzenia pamięci krótkotrwałej. Pewne jest, że nigdy nie powróci do dawnej kondycji i sprawności, mając zaś poważne problemy z umiejętnościami motorycznymi już nie będzie w stanie grać na perkusji tak jak dawniej. Mimo to nadal grywa na bębnach i tworzy muzykę, głównie elektroniczną. Natomiast Jeff Walker po zakończeniu działalności przez pogrobowca Carcass, czyli Blackstar Rising, dla którego śmiertelnym ciosem okazał się udar Owena, m.in. rozpoczął współpracę z Brujerią, udzielając się pod pseudonimem „El Cynico”. Ogłosił też solowy (podpisany jako „Jeff Walker und Die Flüffers”) album Welcome to Carcass Cuntry, wydany w maju 2006 roku nakładem Fractured Transmitter Records, zawierający „zmetalizowane” covery jedenastu piosenek blues, rock i country, takie jak The Man Comes Around Johnny’ego Casha, Sunday Mornin' Comin' Down Krisa Kristoffersona czy Rockin' in the Free World Neila Younga, nagrane przez Walkera przy gościnnym udziale Steera i Owena, a także Billy’ego Goulda  z Faith No More, Ville Valo z HIM, Danny’ego Cavanagha z Anathemy i in. Dodać można, że korespondującą z tytułem tego krążka okładkę stworzył amerykański rysownik Larry Welz, stąd ozdobiła ją wymyślona przezeń postać blond cizi Cherry, głównej bohaterki popularnej serii komiksowej adresowanej do dorosłych.

Jak widać, każdy z trzech najważniejszych muzyków Carcass miał własne zmartwienia i miał co robić, trudno więc było podejrzewać, że grupa zreaktywuje się. Po tragedii osobistej Owena wręcz mogłoby się to wydawać niemożliwe, jednak czas pokazał, że starzy i potencjalni nowi fani formacji nie będą zdani li tylko na stanowiące przegląd jej dorobku składanki pokroju Choice Cuts, które pierwotnie miały ukazać się w 1999 roku, lecz przez wzgląd na niedyspozycję bębniarza, na okładce wydawnictwa niczym krwawy kapłan zaszlachtowującego Walkera, Steera i Mike’a Amotta, zostały wypuszczone w 2004 roku wraz z zawartym we wkładce obszernym wywiadem z perkusistą.

Pierwsze wzmianki o możliwym zmartwychwstaniu Carcass padły, zdaje się, w 2006 roku z ust Walkera. Dopiero jednak w roku 2007 w tajemnicy doszło do pierwszych prób. Udział wzięli w nich trzej z czterech członków najlepszego z dawnych składów bandu, Steer, Walker oraz Amott, który od odejścia ze Ścierwa regularnie nagrywał albumy ze Spiritual Beggars i Arch Enemy. Właśnie z ostatniej spośród przywołanych kapel dołączył do trójki wymienionych instrumentalistów perkusista Daniel Erlandsson, który zastąpił Owena. Gdyby nie problemy z managerem Arch Enemy, wkrótce zresztą zwolnionym przez Amotta, ożywiony Carcass dałby pierwsze koncerty jeszcze tego samego roku. Ostatecznie występ reaktywacyjny grupy nastąpił 6 czerwca 2008 na Sweden Rock Festival, odbywającym się w maluteńkim Norje. Niebawem zespół udał się na kolejne festiwale i w następnych latach pokoncertował po całym świecie – w Europie, Ameryce Północnej i Południowej, Republice Południowej Afryki, Japonii, Australii i Nowej Zelandii. Podczas kilku występów, m.in. na owym pierwszym danym po powrocie w ramach Sweden Rock Festival, na scenie pojawił się Ken Owen, by ku uciesze własnej, starych druhów i zebranych metalowców zagrać krótkie solo na perkusji.

W roku 2012 Amott i Erlandsson zdecydowali się bardziej poświęcić Arch Enemy i opuścili szeregi Carcass. W zaistniałej sytuacji Steer i Walker po namyśle postanowili zaangażować Anglika Daniela Wildinga (ur. 1989), którego poznali w 2008 roku w czasie trasy po Stanach Zjednoczonych, kiedy bębnił w supportującym Ścierwo belgijskim Aborted. W tym punkcie warto dodać, że przychodząc do Carcass Wilding, wszak reprezentant młodszej generacji muzyków, chętnie sięgającej po ułatwiające grę na instrumencie nowinki techniczne, musiał trochę udoskonalić swoją grę na garach. Musiał tym bardziej, że Jeff i Bill postanowili nagrać nową płytę i chcieli, by w trakcie sesji wszystko zostało zagrane uczciwie i jak należy, bez sięgania po tanie sztuczki. Jak bez ogródek stwierdził w jednym z udzielonych wywiadów Walker: „Ujmę to w ten sposób – z nami po raz pierwszy Dan nagrywał bez click tracka. Wszystkie blasty zagrane są na jednej stopie, bez ściemniania z podwójnymi uderzeniami, jak to się teraz praktykuje. Bez edytowania ścieżek, bez pieprzenia się. Dan był szczerze podekscytowany tym, że miał szansę nagrywać w ten sposób. Co ciekawe, nawet inżynier dźwięku, z którym nagrywaliśmy, nigdy nie pracował z zespołem, który potrafiłby obyć się bez click tracka. Co u diabła?! - mamrotał”[1].

O nagraniu nowego albumu jako pierwszy zaczął przemyśliwać Walker. Każdy następny koncert wskrzeszonej grupy umacniał go w przeświadczeniu, że w Carcass wciąż drzemie duży potencjał i że stać go na nagranie kolejnej płyty. Amott od początku był przeciwny temu pomysłowi, a Steer przekonał się do niego dopiero w kilka miesięcy po odejściu Mike’a. Właśnie idea stworzenia i zarejestrowania premierowego materiału stała się decydującym motywem dokooptowania Wildinga. Kiedy o pomyśle kolegów dowiedział się Ken Owen, ponoć rzucił: No wreszcie, dlaczego trwało to tak długo?[2].

Przed przejściem do opisu płyty można nadmienić, że kilka lat przed jej powstaniem, mianowicie w 2008 roku cały dotychczasowy katalog dzieł studyjnych Ścierwa został wydany przez Earache. Wydania te są o tyle godne uwagi, że każde z nich – pomijając dobrze zaprojektowany i bogaty graficznie digipak – zawiera dualdisc, na którego jednej stronie znajduje się oryginalny album, a na drugiej jedna z pięciu części (1. Incubation, 2. Propagation, 3. Mass Infection, 4. Epidemic, 5. Decomposition) The Pathologist's Report, dokumentu zarejestrowanego we wrześniu 2007 roku w Londynie, Liverpoolu i innych miejscach. W jego trakcie Owen, Steer, Walker i Amott opowiadają dzieje grupy od chwili jej powstania do momentu rozwiązania i trochę później. Mimo że brakuje tam wzmianek o już podówczas planowanej reaktywacji, wznowienie dorobku Carcass zostało skorelowane właśnie z odrodzeniem w pierwszej dekadzie XXI wieku tego „legendarnego” zespołu, którego członkowie zasłużenie, przyznać trzeba, zdobyli status klasyków i innowatorów ekstremalnego metalu. Do tego typu określeń i innych pochlebnych stwierdzeń muzycy zachowują jednak chłodny stosunek i zdrowy dystans, w żadnym razie nie aspirując do bycia „gwiazdą”, „ikoną” czy „legendą” sceny metalowej. Oczywiście dobrze zdają sobie sprawę z tego, za kogo są uważani i w związku z tym czują się „obecnie dużo bardziej dowartościowani niż kiedyś”[3].

Surgical Steel zostało nagrane w 2012 roku przez Jeffa Walkera (bas, śpiew, słowa), Billa Steera (gitary, dodatkowe wokale) i Dana Wildinga (perkusja). Walker przygotował też chłodną, srebrzystoszarą, nieomal metaliczną okładkę Surgical Steel, nawiązując do pomysłu Michaela Nesbitta (front cover Tools of the Trade, dysk Necroticism). Ken Owen, który ma równy udział w zyskach, dodał kilka wokali, ponadto wystąpił w promującym płytę teledysku zrealizowanym do utworu Unfit for Human Consumption. Swoje trzy grosze wokalne dorzucił także Chris Gardner, basista pierwszego składu Carcass. Drugi filmik reklamowy nakręcono do Captive Bolt Pistol. W sumie w trakcie sesji, które odbywały się w angielskim Lincolnshire (Chapel Studios) i Derbyshire (The Treehouse Studios, Backstage Studios), zarejestrowano czternaście kawałków oraz intro. To ostatnie wraz z dziesięcioma utworami finalnie trafiło na krążek, zmiksowany przez Andy’ego Sneapa, a wyprodukowany przez Colina Richardsona. Pozostałe kompozycje, zdaniem Walkera udane i zbliżone do stylistyki Swansong, „też kopią, ale zburzyłyby misterną konstrukcję” płyty, która jest „agresywna i szybka”[4]. Jeden numer, Intensive Battery Brooding, dodano do wersji digipak oraz – wraz z A Wraith in the Apparatus – japońskiej. Zochrot i Livestock Marketplace zdecydowano się ujawnić później.

Szósty album studyjny Carcass ukazał się we wrześniu 2013 roku (13 – Europa, 16 – Wielka Brytania, 17 - USA) nakładem Nuclear Blast, z którym muzycy podpisali kontrakt już po nagraniu płyty. Napomknąć można, iż założycielem tej wytwórni jest Markus Staiger, bodajże od pojawienia się na rynku w 1988 roku Reek of Putrefaction, pierwszego longplaya Ścierwa, fan kapeli z Liverpoolu. Nie dziw, że po wysłuchaniu podrzuconych mu przez Walkera surowych miksów Surgical Steel nie zaprzestał być miłośnikiem zespołu, co więcej - zapragnął wziąć go pod swoje skrzydła. Nie dziw, ponieważ SS to wcale dobra płyta.

Otwierającemu album numerowi, ściślej zaś – intro(dukcji), nadano wymowną nazwę 1985. O co chodzi? O początki istnienia Carcass, które, założone właśnie w 1985 roku, z początku było kapelą garażową, sypialnianą czy pokojową i jedyne, co po sobie z tamtego okresu pozostawiło, to nagrane w trakcie próby liche demo, po którego zarejestrowaniu pierwszy skład grupy uległ rozsypce. Po latach Walker natrafił na stronie z torrentami na zawartość owej prastarej taśmy, uznał, że jeden ze składających się na nią motywów jest fajny i przekonał Steera do jego ponownego wykorzystania, do przekucia w coś nowego zaśniedziałej stali. Tak powstało nieco nazbyt podniosłe i nostalgiczne, gitarowe otwarcie całości. Wybrzmiewający w jego zakończeniu dźwięk instrumentów gładko przechodzi w niewiele dłuższy, 110-sekundowy Thrasher's Abattoir, rozpędzoną i wściekłą, podszytą grindową furią thrash-deathmetalówkę, w której Jeff swoim jadowitym wokalem potoczyście wypluwa litanię słów, które kąsają słuchacza i kierują jego wzrok ku okładce, pokrytej ustawionymi w kręgu narzędziami, służącymi m.in. do okaleczania, rozczłonkowywania bądź zaszywania ciał. Trzeci na krążku Cadaver Pouch Conveyor System, z przymrużeniem oka nawiązujący w warstwie słownej do wymyślnych tekstów zespołu sprzed ponad dwóch dekad, w istocie stanowiący ich pastisz, to kolejny cięty i huraganowy numer, podszyty thrash-heavymetalową przebojowością. W ciągu pierwszych dwóch minut i w czasie ostatniej utwór ten leci na złamanie karku wśród popisowego grania Wildinga, na całym wydawnictwie z wprawą bijącego w zestaw perkusyjny, którego brzmienie silnie uwypuklono. Potem następuje suspens, po którym na wyrazistym tle rytmicznym Steer -  obsługujący na płycie wszystkie gitary rytmiczne i solowe – rozwija długie i bezczelnie popisowe solo. Po kolejnym wstrzymaniu instrumentarium numer zatacza koło, wracając tym samym do swojego początku. Dla odmiany i chwili wytchnienia nieco mniej natarczywie, a przez wzgląd na średnio udane tragizowanie gitarowe cokolwiek przesadnie zaczyna się A Congealed Clot of Blood, w którym Walker, odwołując się do wielkiego zagrożenia dla stabilności współczesnego świata, skrzeczy na temat wojowniczego nastawienia prowadzonych przez fałszywych proroków dżihadystów, niosących z sobą jedynie śmierć i zamęt. Utrzymany w bardziej stonowanych i konwencjonalnych tempach, jak pozostałe numery kawałek ten może poszczycić się pierwszorzędną rytmizacją i porządnymi, z precyzją i pewnym wyrafinowaniem rzeźbionymi riffami. Jako zarzut można postawić to, że w nawiązującej do początku utworu, skądinąd znakomicie wyartykułowanej solówce Bill, zapewne chcąc oddać dramatyczną sytuację rwanego konfliktami świata, cokolwiek przegina w dozowaniu kipiących bólem i tragizmem wzniosłych uczuć. Wszystko zdaje się wracać do normy w The Master’s Butcher’s Apron, równie morderczo i okrutnie szybko rozpoczynającym się jak Thrasher’s Abbatoir i Cadaver Pouch... Oprócz hektycznego szału, przywołującego na myśl bodaj szczególnie dwa pierwsze albumy Carcass, Reek of Putrefaction i Symphonies of Sickness, znaleźć tu można też mniej siarczyste granie, bardziej typowe dla Heartwork, a – może zwłaszcza przy zaserwowanym mniej więcej w połowie przejściu - nawet „rokendrolującego” („rock-and-rollującego”) Swansong. Po The Master’s..., w którym Walker wściekle zżymał się m.in. na okrucieństwa zachodnioafrykańskich watażków i ich bezwzględnych popleczników, bezmyślnych siepaczy i krwawych rzeźników, następuje przydługawo zatytułowany, w warstwie tekstowej przewrotny Noncompliance to ASTM F 899-12 Standard. Jak poprzednie numery, tak i ten łączy atawistyczną energię z momentami nazbyt silnie wychromowaną, tzn. pozerską przebojowością, a nawet stara się dopieścić odbiorcę niepokojąco przymilającą się do jego ucha, uderzającą w sięgające patosu rejestry melodeathową solówką. Podobnie można napisać o krótszym od poprzedniczki, heartworkowym w wyrazie The Granulating Dark Satanic Mills, w którego swansongowych refrenach septyczny skrzek Jeffa został wsparty dodatkowymi głosami. Tak w tym kawałku, jak i w następnym, chwytliwym – nie licząc skomasowanego, ultra-ciężkiego, tremolowo-blastowego instrumentalnego ataku w trzeciej minucie - Unfit for Human Consumption, rozpędzone solo może przywoływać skojarzenia z tuzami hard rocka, heavy i thrash metalu, Whitesnake, Scorpions, Iron Maiden, Judas Priest, Slayerem i in. W 316L Grade Surgical Steel Walker, porzuciwszy sferę polityki, zszedłszy z pól bitewnych świata, opuściwszy kostnice, wszedł w świat zawiłych relacji interpersonalnych i problemów miłosnych, które doborowo zilustrowane zostały przez Steera. Przedostatni, Captive Bolt Pistol, w tytule i zawartości lirycznej odwołujący się do skonstruowanego przez Niemca Hugo Heissa urządzenia służącego do ogłuszania zwierząt prowadzonych na rzeź, szermuje kapitalnymi harmoniami, prezentuje doskonale harmonizowane tremolo i solówkę, która mogłaby spodobać się dla przykładu wielbicielom talentu Johna Petrucciego. Surgical Steel, album, który, gdyby nie jego sterylne, doskonałe, chłodne i nowoczesne brzmienie, mógłby zostać nagrany w okresie dzielącym wydanie Heartwork i Swansong, zamyka najdłuższy nie tylko na SS, ale i w całym dotychczasowym katalogu Carcass Mount of Execution. W ciągu ośmiu minut tej posępnej opowieści o mordercznym szale, w jakim pogrążeni są mieszkańcy niemałych połaci współczesnego świata, dzieje się całkiem dużo, aczkolwiek w kilku momentach niekoniecznie pasjonująco. Po balladowym, nieco folkowym wstępie na gitarze akustycznej kompozycja to zwalnia, to znowuż przyspiesza, unikając jednak zawrotnych temp. Kiedy wydaje się, iż ostatnie z 11 (10) cięć chirurgicznych dobiegło końca, instrumenty dochodzą ponownie do głosu i płyta zostaje zwieńczona dosyć długim solo, rozwijanym przy akompaniamencie stopniowo wyciszanej sekcji rytmicznej.

Obfitujące w zapadające w pamięć – choć niekoniecznie lokujące się w sercu – rytmy i solówki, pełne dynamicznych zmian temp i wybuchowych momentów, drapieżne i melodyjne Surgical Steel zebrało w przeważającej mierze nader pozytywne recenzje i opinie, można by nawet napisać, iż wielu przesadnie rozentuzjazmowanych recenzentów prześcigało się w superlatywach kierowanych pod adresem płyty i jej twórców. Przyznać jednak należy, że pomimo kilku słabszych momentów, pewnego wyrachowania w doborze środków wyrazu, w tym m.in. chwilami nazbyt subtelnej i mdławawej melodyjności, oraz zamierzonego rozstrzału stylistycznego, będącego skutkiem próby wymieszania cech charakterystycznych dla Necroticism i Heartwork z tymi właściwymi Symphonies of Sickness z jednej, a Swansong z drugiej strony, co w ogólnym rozrachunku wywołuje wrażenie obcowania z nagraniem nie do końca spójnym, jest SS płytą udaną, dziełem tyleż agresywnym i żywiołowym, co zachęcającym do niejednego odsłuchu i przebojowym, mocną wizytówką odrodzonego Carcass. Nie dziw więc, iż album sprzedawał się przyzwoicie oraz że na koncertach, na których na drugiej gitarze od marca 2013 roku zaczął grać Ben Ash, znany z bandów Pig Iron, Desolation i Liquefield Skeleton, Ścierwo także po wypuszczeniu nowego materiału było (i nadal jest) przyjmowane owacyjnie. Zaznaczyć przy tym trzeba, że nowe kawałki muzycy zaczęli wykonywać dopiero po premierze SS, m.in. nie chcąc dopuścić do wcześniejszego rozpropagowania ich w marnej jakości poprzez serwisy internetowe typu YouTube.

Rekapitulując, Surgical Steel jest albumem bardzo dobrym, prezentującym krwisty, rasowy death metal w unikalnym, Carcassowym wydaniu. To płyta będąca wypadkową dotychczasowych dokonań zespołu, w szczególności Necroticism – Descanting the Insalubrious i Heartwork, którym jednak nie dorównuje, oraz Swansong, które przebija. Lecz o ile dotąd grupa każdorazowo z powodzeniem zmieniała swoje oblicze, o tyle tym razem pozostała zanurzona we własnej przeszłości. Twórczo i odtwórczo ją jednak wyzyskując, nagrała wysokooktanowy, wartościowy materiał, pobudzający do wytężonej pracy krwiobieg ukontentowanego słuchacza. Jednakowoż ten może mieć obawy, czy następnym razem, oczywiście przy założeniu, że taki będzie, Carcass da radę, jak przed laty, znowu zmienić własne oblicze, pójść naprzód i nagrać coś świeżego, odmiennego od tego, co dotąd na sześciu swoich albumach przedstawił. Gdyż jeśli nie, to szkoda, by jak tyle szacownych kapel przed nim czepiał się zębami własnego ogona i w połykaniu go przeżerał i roztrwaniał swoje dobre imię, czego ani zespołowi, ani sobie, ani też innym wieloletnim wielbicielom Ścierwa nie życzę.

 


[1] Maciej Krzywiński, Carcass (rozmowa z Jeffem Walkerem), „Metal Hammer” 2013, nr 9 (267), s. 19.

[2] Jordan Babula, Carcass. Naiwność i arogancja (rozmowa z Jeffem Walkerem), „Teraz Rock” 2013, nr 10 (128), s. 45.

[3] Łukasz Dunaj, Carcass. Błysk chirurgicznej stali (rozmowa z Jeffem Walkerem), „Mystic Art” 2013, nr 3 (60), s. 32.

[4] Maciej Krzywiński, op. cit.

 

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.