ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Giles, Thomas ─ Don’t Touch the Outside  w serwisie ArtRock.pl

Giles, Thomas — Don’t Touch the Outside

 
wydawnictwo: Sumerian Records 2018
 
1. Church Friends 3:36
2. Incomplet 3:50
3. Milan (feat. Kristoffer Rygg) 3:22
4. Radiate 3:41
5. Everyone Is Everywhere (feat. Einar Solberg) 3:29
6. I Win (feat. Carley Coma) 3:18
7. Awake From Death 3:16
8. Sway 2:46
9. Mr. Sunshine 3:57
10. Weather Moods/Panic Start 4:08
11. Take Your Seats, Time Gentlemen 3:17
12. 1709 1:07
13. Exordium 3:17
 
Całkowity czas: 42:58
skład:
Thomas Giles – wokal, instrumenty
Blake Richardson – perkusja
Kristoffer Rygg – dodatkowy wokal(3)
Einar Solberg – dodatkowy wokal (5)
Carley Coma – dodatkowy wokal (6)
Wes Hauch – gitara (9)
Dan Briggs – bas (12)
 
Brak ocen czytelników. Możesz być pierwszym!
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Brak głosów.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Ocena: 6 Niezła płyta, można posłuchać.
01.01.2019
(Gość)

Giles, Thomas — Don’t Touch the Outside

Thomas Giles Rogers Jr, na co dzień wokalista i klawiszowiec progmetalowego Between the Buried and Me, wzorem swoich kolegów z zespołu nie ogranicza się do jednego projektu. Udzielał się już gościnnie m.in. na płytach Devina Townsenda i Ayreon, a jako Thomas Giles prowadzi udaną, solową karierę. „Don’t Touch the Outside” to już piąta płyta tego wokalisty i multiinstrumentalisty.
 
Często bywa tak, że członkowie ekstremalnych, metalowych kapel w swoich solowych projektach ukazują łagodniejsze oblicze. W przypadku Tommy’ego Gilesa jest tak tylko częściowo. Owszem, jest na płycie sporo melodyjnych, wpadających w ucho utworów, nie uświadczymy tu też tyle wrzasku i agresji, co na wydawnictwach Between the Buried and Me, ale wciąż pełno na „Don’t Touch the Outside” dysonansów, hałasu, niepokojących dźwięków i brudu. Sam artysta przed wydaniem albumu zapowiadał zresztą, że nowe wydawnictwo będzie mieszanką „piękna i hałasu”.
 
Sporo tego drugiego – hałasu, dysonansu i zgrzytliwych dźwięków – usłyszymy już w otwierającym płytę „Church Friends”, a jeszcze więcej w kolejnym „Incomplet”. Mimo odrobiny szaleństwa to jednak wciąż całkiem melodyjne, rockowe utwory. Może nie radiowe, ale o zapamiętywalnej, całkiem przyjemnej linii melodycznej. Ot, chciałoby się powiedzieć, takie trochę łagodniejsze oblicze Between the Buried and Me z domieszką Muse, czy Mars Volta.
 
Jeśli ktoś chciałby więcej eksperymentów i dziwnych dźwięków, powinien sięgnąć po industrialny, pokręcony „I Win” z gościnnym występem Carleya Coma z eksperymentalnego, metalowego składu Candiria. Dzięki niemu mamy tu trochę growlu, ale też rapowanie i elementy... techno. Mało? Proponuję przeskoczyć do dziwnego, niepokojącego, rozedrganego „Weather Moods/Panic Start” z drażniącym, gitarowym motywem, przypominającym najbardziej szalone utwory Faith No More. Jeszcze więcej eksperymentalnych momentów dostarczy psychodeliczny, filmowo-symfoniczny „Take Your Seats, Time Gentlemen” (jakby żywcem wyjęty z „Director’s Cut” Fantomasa), a kulminacyjnym momentem szaleństwa będzie krótki, ale maksymalnie pokręcony „1709”.
 
Mocniejsze, eksperymentalne utwory przeplatane są spokojniejszymi, bardziej melodyjnymi, chwilami wręcz kołyszącymi. Taki właśnie jest choćby urokliwy „Milan” z akustyczną gitarą, elektronicznymi wstawkami i gościnnym udziałem Kristoffera Rygga z legendarnej, norweskiej grupy Ulver. Drugim skandynawskim gościem jest Einar Solberg z Leprous. Efektem tej współpracy jest elektroniczny, przyjemny, przypominający trochę Depeche Mode „Everyone Is Everywhere”. Warto jeszcze wyróżnić wpadający w ucho„Mr. Sunshine” – melodyjny, ale z niepokojącą, jazgoczącą gitarą i wrzaskami, jakich nie powstydziłby się Mike Patton z Faith No More.
 
„Don’t Touch the Outside” nie jest może rewolucyjną płytą, ale na pewno nie nudną. Tommy Giles nie popisuje się nadmiernie wokalnymi umiejętnościami (choć ma je niemałe), za to tworzy eklektyczne, a przy okazji całkiem zgrabne, momentami szalone kawałki, których słucha się z przyjemnością. To muzyka trochę inna niż Between the Buried and Me, w którym Giles występuje na co dzień, ale naznaczona podobnym eksperymentalnym szlifem. Nic zresztą dziwnego, skoro Gilesa wspierali w nagraniu koledzy z macierzystego bandu – basista Dan Briggs i perkusista Blake Richardson. To na pewno kawałek niezłego, progresywnego rocka, dobrze zagranego i zaśpiewanego, naszpikowanego kontrastami i smakowitymi dziwactwami.
 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.