ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Vola ─ Inmazes w serwisie ArtRock.pl

Vola — Inmazes

 
wydawnictwo: Mascot Records 2016
 
1. The Same War
2. Stray The Skies
3. Starburn
4. Owls
5. Your Mind Is A Helpless Dreamer
6. Emily
7. Gutter Moon
8. Feed The Creatures
9. A Stare Without Eyes
10. Inmazes
 
skład:
Asger Mygind - guitar & vocals
Martin Werner - keyboards, programming
Nicolai Mogensen - bass
Felix Ewert - drums
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Niezła płyta, można posłuchać.
,0
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,5
Arcydzieło.
,2

Łącznie 8, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 7 Dobry, zasługujący na uwagę album.
30.09.2016
(Recenzent)

Vola — Inmazes

Nie ukrywam, że głównym powodem powstania tej recenzji jest pierwsza wizyta formacji w naszym kraju. Vola bowiem już za kilka dni zagra w naszym kraju dwa koncerty poprzedzając występy szwedzkiej Katatonii. To stosunkowo młoda, pochodząca z Kopenhagi, duńska formacja, która w 2011 roku wydała EP-kę Monsters. Recenzowany tu ubiegłoroczny Inmazes jest ich pełnowymiarowym debiutem. 16 września tego roku album otrzymał drugie życie - ukazał się ponownie, tym razem nakładem Mascot Records. Dosyć intrygująca nazwa grupy, którą tworzy dziś czterech muzyków (gitarzysta i wokalista Asger Mygind, klawiszowiec Martin Werner, basista Nicolai Mogensen i bębniarz Felix Ewert) pochodzi ponoć z języka włoskiego. Tyle podstawowych informacji, czas na muzykę.

Muzyka, która najprościej mówiąc wpisuje grupę w modną ostatnio djentową szufladę, ma jednak bardzo wyróżniające ją subtelności. Zresztą, charakteryzując ich dźwięki można doprawdy sporo stylistycznych łatek im przykleić a to już dobrze świadczy o ich muzycznych poszukiwaniach. No bo z jednej strony dominują na płycie tak specyficzne djentowe, chłoszczące riffy wydobywane z nisko strojonych gitar, do tego podbijane masywnym, głębokim basem. Są też nietypowe struktury rytmiczne i zróżnicowana dynamika wpisująca ich w math metalowe klimaty. Z drugiej jednak strony odgrywające u nich ogromną rolę instrumenty klawiszowe czynią ich rock bardziej przestrzennym i atmosferycznym. Tym samym sporo w tym wszystkim rockowej progresji. A żeby było jeszcze ciekawiej, kwartet stawia na absolutnie miażdżącą i nośną melodykę zahaczającą momentami o popową stylistykę. Praktycznie wszystkie refreny mają świetne harmonie.

Jak zatem nietrudno wywnioskować, ich pomysł na granie opiera się na silnym kontraście i łączeniu z pozoru zupełnie różnych biegunów. I tak znajdzie tu sporo dla siebie miłośnik Meshuggah, Periphery, TesseracT, czy bardziej progresywnych składów takich jak Karnivool i Leprous. Z kolei wokalne, melodyjne rozwiązania mogą przywołać… Tears For Fears bądź Coheed and Cambria (mój przesympatyczny muzyczny druh usłyszał tu nawet inspirację… A-ha).

To album bardzo równy i przy okazji dobrze ułożony. Rozpoczęty atrakcyjnymi killerami w postaci The Same War, Stray The Skies (!!) i pachnącym zwrotem ku latom 80-tym Starburn, zwalniający nieco w środku zgrabną balladką Emily i zwieńczony Inmazes, tytułową, prawie 8 – minutową kompozycją z karmazynowym wstępem i postmetalowym oraz trochę alternatywno-rockowym finałem, mającym wszakże nutkę swoistej nostalgii. Cóż, jak na tak ciężki kaliber, to wyjątkowo przebojowe granie. Ciekawe jak zabrzmi na koncertowej scenie już niebawem…

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.