ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Maybeshewill ─ No Feeling Is Final w serwisie ArtRock.pl

Maybeshewill — No Feeling Is Final

 
 
1. We've Arrived at the Burning Building
2. Zarah
3. Complicity
4. Invincible Summer
5. The Weight of Light
6. Refuturing
7. Green Unpleasant Land
8. Even Tide
9. The Last Hours
10. Tomorrow
 
skład:
James Collins - drums
Matthew Daly - keyboards
John Helps - guitar
Robin Southby - guitar
Jamie Ward - bass
 
Brak ocen czytelników. Możesz być pierwszym!
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Brak głosów.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
18.11.2021
(Recenzent)

Maybeshewill — No Feeling Is Final

Po siedmiu latach powraca, chyba na dobre, brytyjska formacja Maybeshewill. Przypomnijmy, że ten powstały w 2005 roku w Leicester zespół, po wydaniu w 2014 roku albumu Fair Youth, rozwiązał się rok później po odbyciu krótkiej trasy koncertowej. 24 czerwca 2018 roku grupa zebrała się, aby zagrać specjalny, jedyny koncert w Queen Elizabeth Hall w londyńskim Southbank Centre w ramach Meltdown Festival Roberta Smitha z The Cure. W styczniu 2020 roku formacja ogłosiła swój powrót zapowiadając koncert na ArcTanGent Festival. Ten jednak nie odbył się z powodu pandemii. Nie zniechęciło to na szczęście muzyków, którzy przygotowali piękny, już piąty swój pełnowymiarowy album.

Zespół Robina Southby’ego i Johna Helpsa gra po prostu instrumentalnego post rocka. Sam Southby nazywa styl grupy „rockiem instrumentalnym z elektroniką”. No i w sumie tak jest. Wielkich sensacji tu nie ma, panowie gór nie przenoszą. Dlatego istotne w tego rodzaju muzyce jest dziś głównie przesłanie, swoisty kontekst, oraz umiejętność oddania emocji. Jeśli chodzi o to pierwsze, to muzycy koncentrują się na stanie naszej planety, dotykając problemu kryzysu klimatycznego. Zresztą tak o tym mówili przed wydaniem płyty: No Feeling Is Final narodził się z irytacji. Z wiedzy, że żyjemy w świecie pędzącym ku samozniszczeniu. Patrzymy, jak płoną lasy i podnosi się poziom mórz. Jak najgorsze pomysły ludzkości są bronione przez rządzących: wściekłość, strach, chciwość i apatia. Na naszych ekranach pojawia się każda niesprawiedliwość, każdy konflikt, każda katastrofa. Pozostajemy w samozadowoleniu i konsumujemy to, aby zapomnieć o naszym współudziale w strukturach i systemach, które podtrzymują takie zachowania. Gdy świat balansuje na krawędzi katastrofy, wzdychamy i przewijamy dalej, a uczucie niepokoju w naszych żołądkach zjada nas każdego dnia coraz mocniej. Można byłoby się wyłączyć i udawać, że wszystko jest już stracone. Jednak warto odłożyć na bok to poczucie beznadziejności i wykorzystać strach i frustrację, jako paliwo do zrobienia czegoś pozytywnego. No Feeling Is Final to przesłanie nadziei i solidarności. To opowieść o rosnących na całym świecie ruchach oddolnych, które odrzucają skazaną na zgubę przyszłość i wyobrażają sobie nową rzeczywistość opartą na zrównoważonym rozwoju. To rozrachunek z demonami w naszej historii i obietnica naprawienia krzywd z przeszłości. To apel o podjęcie działań w kształtowaniu świata, który zostawiamy dla przyszłych pokoleń. To prosty gest przekazania każdemu, kto żyje w tych niespokojnych czasach: „Po prostu idź dalej!”

A co ze wspomnianymi emocjami? Są wielkie, ślicznie oddane przez muzykę. To niewiarygodne, jak w tak ciasnej i mocno przeoranej formule można stworzyć tak piękne i ujmujące tematy. Do tego wpisane w ledwie kilkuminutowe, wcale niejednorodne formy o różnorodnej rytmice i klimacie. Nie dominują tu potężne ściany gitarowego zgiełku, bo prym wiodą urocze figury pianina i niesamowite smyczkowe tła, tworzące niecodzienną melancholię. Żeby była jasność, to utwory rytmiczne, wcale nie ambientowe, choć i takie fragmenty tu znajdziemy (choćby końcówka Invincible Summer). Podobać się może ilustracyjność i przestrzenność tych brzmień. Posłuchajcie doskonałych We've Arrived at the Burning Building, Zarah czy Refuturing, w którym zresztą na końcu dostajemy saksofon. Z drugiej strony intrygują, okraszone takim niepokojem i nerwowością, Green Unpleasant Land i Even Tide. Całość wieńczy stonowany i ascetyczny, pozbawiony rytmu Tomorrow.

Bardzo udany powrót. W post rockowych podsumowaniach płytowych No Feeling Is Final powinien być wysoko. I tego mu życzę.

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.