ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 26.04 - Szczecin
- 27.04 - Koszalin
- 28.04 - Gdynia
- 10.05 - Piekary Śląskie
- 11.05 - Kraków
- 12.05 - Lublin
- 26.04 - Ostrów Wielkopolski
- 27.04 - Wrocław
- 28.04 - Poznań
- 04.05 - Lublin
- 10.05 - Łódź
- 11.05 - Warszawa
- 17.05 - Gorzów
- 18.05 - Szczecin
- 19.05 - Bydgoszcz
- 26.04 - GDAŃSK
- 27.04 - Złocieniec
- 07.05 - Chorzów
- 08.05 - Siemianowice Śląskie
- 09.05 - Siemianowice Śląskie
- 17.05 - Wrocław
- 19.05 - Katowice
- 20.05 - Ostrava
- 21.05 - Warszawa
- 22.05 - Kraków
- 25.05 - Łódź
- 25.05 - Zabrze
- 26.05 - Zabrze
- 08.06 - Żórawina
- 29.06 - Toruń
- 30.06 - Toruń
- 11.07 - Bolków
- 12.07 - Bolków
- 13.07 - Bolków
- 14.07 - Bolków
- 12.07 - Żerków
- 13.07 - Katowice
- 14.07 - Katowice
- 17.07 - Warszawa
- 21.07 - Warszawa
 

wywiady

14.07.2008

O „INN-ej” muzyce czyli… wywiad z Aleksandrą Uznańską i Michałem Zielonką z łódzkiego zespołu INN

O „INN-ej” muzyce czyli… wywiad z Aleksandrą Uznańską i Michałem Zielonką z łódzkiego zespołu INN Niedawno nagrali swój pierwszy materiał „Sen o aniołach”. Stało się to doskonałą okazją do porozmawiania z członkami formacji o ich muzycznym świecie. W sobotnie, słoneczne popołudnie, w ogródku jednego z piotrkowskich pubów, spotkałem się z wokalistką i gitarzystą zespołu…

Artrock.pl: Zacznijmy od spraw podstawowych. Opowiedzcie proszę o początkach zespołu. 

Aleksandra Uznańska: Wygodniej jest mi mówić o początkach INN z mojej perspektywy, gdyż tak naprawdę o historii grupy opowiadali mi inni członkowie zespołu. Na początku były zespoły Jarka (Dębickiego – przyp. MD) czyli naszego basisty. To on po rozpadzie jednego z nich spotkał się z Łukaszem (Brynkiewiczem – przyp. MD) i Michałem Borowskim. Później dołączył do nich klawiszowiec czyli Bartek (Brzeziński – przyp. MD). Jeśli chodzi o mnie, trafiłam do zespołu poprzez serwis rockmetal.pl i zamieszczone tam ogłoszenie, gdyż mój poprzedni zespół się rozpadł. Bezskutecznie szukałam grupy, w której mogłabym śpiewać. A zdarzyło mi się śpiewać w zespole, w którym to ja przesłuchiwałam chłopaków na wejściu, na pierwszej próbie… a nie oni mnie (śmiech), zatem było chyba coś nie tak. W końcu trafiłam na obecnych muzyków INN. Jeśli chodzi o siedzącego tu obok Michała… 

A: Najświeższy nabytek zespołu… 

Michał Zielonka: Tak. W grupie pojawiłem się w kwietniu tego roku. Spotkaliśmy się na koncercie zespołu w łódzkiej „Morfinie”. Później, poprzez znajomych… 

AU: Moja przyjaciółka mieszkała w tym samym akademiku co Michał… 

MZ: Tak. Zgadza się. Ostatecznie tak wyszło, że skontaktowaliśmy się ze sobą, przyszedłem na próbę i… zostałem.

A: Co oznacza dosyć enigmatycznie i tajemniczo brzmiąca nazwa grupy - INN. Czy coś pod nią się kryje?  

AU: To efekt pewnej „burzy mózgów”. Dosyć długo myśleliśmy o tym. Analizowałam nazwy innych zespołów i zastanawiałam się, co chcę osiągnąć poprzez nazwę grupy. Jeśli chodzi o INN – to gra słów, tylko i wyłącznie. Ta nazwa praktycznie nic nie znaczy aczkolwiek konotacje ze słowem „inność” czy „inny” są jak najbardziej na miejscu. Mówiąc o nazwie zespołu, ważna jest w niej pewna oryginalność a wszystkie świetne słowa zostały już zarezerwowane przez… równie świetne zespoły (śmiech). 

A: Czy muzyczny styl, w którym się poruszacie i dla którego „szukałem” nazwy w recenzji „Snu o aniołach” jest efektem jakiegoś wcześniejszego porozumienia czy raczej wypadkową muzycznych zainteresowań poszczególnych członków grupy? 

MZ: Tak naprawdę, każdy nowy numer, który jest przygotowywany, to istna „burza mózgów”. Ktoś wpada na pomysł jakiegoś riffu i zaczyna to mieć charakter. Następnie reszta zespołu próbuje to w jakiś sposób ukształtować, no i wychodzi to… co wychodzi. Z racji tego, że każdy z nas słucha zupełnie innych gatunków muzycznych – klawiszowiec słucha klasycznego rocka, my czegoś jeszcze cięższego czyli metalu, perkusista słucha nawet hip–hopu – wychodzi taka mieszanina. 

AU: Dodam tylko, że te hip-hopowe wpływy u naszego perkusisty Łukasza staramy się… ograniczyć (śmiech). 

A: Jednym słowem, żadnych ram gatunkowych sobie nie narzucacie? 

AU: Nie. Zdecydowanie nie, aczkolwiek jeżeli ktoś przyniesie pomysł, który nie odpowiada większości zespołu, ponieważ kompletnie nie pasuje do naszej stylistyki, staramy się mu wyperswadować odrzucenie tego pomysłu. 

A: Nawiązując do tego wątku. Osobiście zauważam pewien dualizm w waszej muzyce. Jest w niej z jednej strony sporo lekkości, z drugiej - gitarowego, rockowego grania. Czy bliżej wam do tego pierwszego czy drugiego elementu. Czy wiecie już, w którym kierunku może zmierzać wasza twórczość? 

MZ: Ostatnimi czasy bardziej w stronę tego cięższego grania… 

AU: Ostatnie kompozycje – owszem, jednak nigdy nie uwolnimy się od pewnego – jak to zostało nazwane – lukru. To mój wpływ i myślę, że chłopakom też to odpowiada. Według mnie, gdybyśmy grali typowo rockowo, powielalibyśmy wszystko to, co już jest. Jeśli jednak skrzyżuje się dwa przeciwległe bieguny, może powstać coś ciekawego. Moim zdaniem brakuje takiego zespołu na rynku. Nie chcę powiedzieć, że jesteśmy oryginalni, bo nie jesteśmy, ale z pewnością coś takiego przydałoby się i ja osobiście lubię takie kapele. Cenię na przykład Within Temptation, w którego muzyce jest miejsce na piękny wokal i delikatne klawisze. Po nich jednak pojawiają się ostre riffy, ostre granie, w trakcie których można wyszaleć się na koncercie. 

A: Rozumiem Michał, że tobie to nie przeszkadza? Dopytuję o to, gdyż wyczytałem na waszej oficjalnej stronie, iż cenisz sobie takie kapele jak Dream Theater czy Iron Maiden. 

MZ: Nie. Absolutnie nie! Słucham wielu gatunków muzycznych. Bardzo różne rzeczy grałem i gram. Otarłem się nawet o jazz. Nie można powiedzieć zatem, żeby cokolwiek mi przeszkadzało. Po prostu lubię muzykę taką, jaka jest. 

AU: Staramy się nie ograniczać. Wszyscy mamy otwarte umysły i każdy z nas stara się jakiś swój pomysł do naszej muzyki wnieść. Jest to faktycznie pewna mieszanka i tą drogą podążamy. 

A: W opisie płytki można przeczytać, że autorem muzyki jest cały zespół. Czy faktycznie tak jest? Czy może jednak któryś z członków dominuje i jest w pewnym sensie liderem?   

AU: Rozumiem… liderem jeśli chodzi o kompozycje? Z pewnością na początku głównym kompozytorem był Michał Borowski. On przynosił pomysły i większość numerów, które teraz są nagrane na płycie. Były jednak momenty, w których przykładowo klawiszowiec wymyślał jakiś element. Każdy z nas do tego, co tworzył Michał dodawał swoją „działkę”. Nie możemy więc powiedzieć, że kompozycją zajmował się i zajmuje tylko on. Nie rozpisuje mi na przykład linii wokalu, które sama wymyślam, nie rozpisuje także linii basu. Staramy się wszyscy sobie podpowiadać i pomagać, na zasadzie: ten dźwięk może jednak nie, tu może ułożysz bardziej skomplikowane solo. Ostatnio Michał Zielonka zajął się kompozycją i nasze najnowsze numery, których nie ma na płycie są kompozycjami Michała oraz naszego klawiszowca Bartka.    

A: Abstrahując zupełnie od autorstwa muzyki – czy wobec tego INN posiada lidera czy funkcjonuje na demokratycznych zasadach?   

AU: Tradycyjnie patrząc, liderem jest wokalista i co do tego nikt z zespołu nie ma wątpliwości. Jeśli chodzi o sprawy menadżerskie – zajmuje się tym również Jarek. To on wiele rzeczy załatwia, ma sporą grupę znajomych, którzy potrafią w jakiś sposób podpowiedzieć i pomóc. Jednym słowem sprawami organizacyjnymi zajmuje się właśnie on. Wywiadów udzielamy w różnym składzie. Wracając do pytania - tradycyjnie wokalistka jest przez osoby najbardziej postrzegana i…    

MZ: …to jest po prostu wizerunek zespołu…   

A: Jak to pięknie brzmi w ustach mężczyzny, pełne podporządkowanie kobiecie (śmiech)! Zmieńmy temat. Wszystkie teksty śpiewane są w języku polskim. Czy oznacza to, że rezygnujecie z docierania ze swoją muzyką poza granice naszego kraju i podbijania zachodniego rynku?    

AU: Po pierwsze – to jest świadoma decyzja. Cóż, powiem tak. Jeśli naprawdę kiedyś nastąpiłby jakikolwiek podbój (śmiech), wtedy zaśpiewanie przeze mnie w języku angielskim nie byłoby najmniejszym problemem. Śpiewałam już w tym języku, nawet dobrze się w tym czuję, aczkolwiek jeśli gramy dla polskiej publiczności, ekspresja języka polskiego jest dużo bardziej odpowiednia. Gdy idę na koncert zespołu, którego nie znam i… nie jest to na przykład Riverside, tylko grupa zupełnie mi obca, śpiewająca dodatkowo po angielsku a wokalista sepleni w tym języku, to… do mnie to nie dociera. Jeśli zespół wychodzi i śpiewa po polsku a wszyscy rozumieją słowa, wydaje mi się to najodpowiedniejszą formą dotarcia do publiczności.   

A: Jesteście stosunkowo młodym zespołem. Czy w tym krótkim okresie wspólnego grania wydarzyło się coś co moglibyście nazwać swoim największym sukcesem?   

AU: Na pewno sukcesem było dla nas nagranie teledysków dla telewizji Toya. Było to dość miłe ze strony pana Sławomira Maciasa, który nas zaprosił do tego przedsięwzięcia zrealizowanego na potrzeby telewizji. One są takie… jakie są, ale jest to jakieś tam osiągnięcie. Cóż ponadto? Z pewnością samo nagranie takiej ilości numerów w studio. Nie każdy zespół potrafi się zmobilizować i to zarówno pod względem finansowym jak i organizacyjnym, żeby wejść do studia i zakończyć większy materiał w tak krótkim czasie. Jest to jednak 45 minut muzyki. To na pewno nasz sukces. Na takie większe, bardziej spektakularne cały czas czekamy.    

A: Na chwilkę zrobię „wycieczkę” w twoją stronę. Czytając o twojej muzycznej przeszłości dostrzegłem współpracę z muzykiem zespołu Delight, Markiem Tkoczem, pod szyldem The Legacy. Możesz coś więcej na ten temat powiedzieć?    

AU: Tak. Nagraliśmy w studiu w Bytomiu kilka numerów. Jest to muzyka typowo gotycka, czasami elektroniczna, a czasami bardziej rockowa. W tym momencie mamy jakieś tam plany i nowe kompozycje ale funkcjonuje to bardziej na zasadzie hobbystycznej. To projekt poboczny, zarówno Marka jak i mój. Jeśli jednak zmobilizujemy się – może coś z tego wyjdzie. Marek mieszka w Rudzie Śląskiej, ja w Piotrkowie i Łodzi zatem jest to również jakaś forma przeszkody aczkolwiek kompozycje są wysyłane drogą mailową. Najogólniej rzecz ujmując, nie jest to moja główna działalność. Teraz skupiam się na zespole INN.   

A: No właśnie. Jak wyglądają wasze najbliższe plany i… marzenia. Czy dążycie do wydania albumu pod skrzydłami jakiejś wytwórni?   

AU: Jeśli chodzi o mnie – bardziej wierzę w potęgę Internetu niż w wytwórnie. Zresztą większość zespołów w tej chwili tak chyba myśli. Staramy się kontrolować to, jak jesteśmy odbierani przez naszą stronę internetową, przez myspace’a i to jest według mnie ważniejsze w tym momencie. Płyta? Moim zdaniem, nie jest to główne marzenie zespołu INN. Dwadzieścia lat temu wydanie płyty było czymś wielkim. Teraz marzeniem byłoby wystąpienie przed jakąś gwiazdą, zrealizowanie teledysku oraz jakieś inne drobne kroczki, które pozwoliłyby na zdobycie szerszej publiczności.   

A: Na koniec poproszę was o kilka słów dla czytelników naszego serwisu.   

MZ: Oczywiście. Pozdrawiamy wszystkich naszych słuchaczy, wszystkie osoby, które wspierają nas w tym co robimy. Pojawiła się już grupka fanów, których mamy okazję poznawać na koncertach a oni odzywają się do nas mailowo. Ich wszystkich ciepło pozdrawiamy…  

AU:… i zapraszamy na nasze strony, szczególnie na „myspace’a”, gdzie można posłuchać naszej muzyki.  

A: Dziękuję za rozmowę. 

[rozmawiał Mariusz Danielak]

 

Zdjęcia:

INN w Morphine
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
Picture theme from BloodStainedd with exclusive licence for ArtRock.pl
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.