ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Antimatter ─ Saviour w serwisie ArtRock.pl

Antimatter — Saviour

 
wydawnictwo: Icon Records 2001
 
1.Saviour 3:05
2.Holocaust 4:19
3.Over Your Shoulder 4:39
4.Psalms 3:40
5.God is Coming 5:27
6.Angelic 4:32
7.Flowers 5:10
8.The Last Laugh 5:04
9.Going Nowhere 8:33
 
Całkowity czas: 44:31
skład:
Duncan Patterson –git.,key.,voc.,progr.,bass/ Mick Moss –bass,key.,progr.,voc,git.
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,1
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Niezła płyta, można posłuchać.
,0
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,4
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,6
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,17
Arcydzieło.
,7

Łącznie 35, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
02.05.2002
(Recenzent)

Antimatter — Saviour

Duncan Patterson… to nazwisko mówi właściwie wszystko… Przez lata jeden z filarów bardzo cenionej u nas Anathemy, który niespodziewanie odszedł z zespołu po nagraniu najlepszej, moim zdaniem, płyty w ich dyskografii –„Alternative 4”. Antimatter, jak łatwo się domyślić, jest nowym projektem tego muzyka i choć ich debiutancki krążek formacji pojawił się na rynku już dość dawno, to przemknął jakoś tak prawie niezauważony, co dla mnie jest sprawą o tyle niezrozumiałą, że muzyka na nim zawarta zdecydowanie zasługuje na to, by poświęcić jej więcej uwagi. Zespół oprócz Duncana współtworzy jego długoletni przyjaciel: Mick Moss, oraz grono zaproszonych do współpracy znajomych artystów, ale o nich już poniżej…

Chcąc niechcąc opisując tę płytę nie sposób uciec od porównań z poprzednim zespołem Duncana, tym bardziej że duch Anathemy jest dość silnie obecny na tym krążku, czy to za sprawą charakterystycznie brzmiących, ciepłych gitar, czy też „cytowania” fragmentów ich utworów w wieńczącym płytę „Going Nowhere”… Podobieństwom tym trudno się zresztą dziwić zważywszy na fakt, że Patterson był kompozytorem niemalże połowy utworów Brytyjczyków. Główna różnica polega natomiast na tym, że Antimatter znacznie odważniej wykorzystuje w swojej twórczości elementy elektroniki, w czym niewątpliwa zasługa gościnnego udziału Brian’a Moss’a (Drug Free America), oraz Les’a Smith’a (Anathema, ex-Cardle Of Filth), którzy zajęli się samplami na tym krążku. Trzeba od razu przyznać, że spektrum wykorzystanych efektów i wpływów jest dość spore: dominuje trip-hop, ale na „Saviour” możemy usłyszeć także elementy darkwave, ambient, jak i bardziej chillout’owe dźwięki. Dzięki temu otrzymaliśmy album dość zróżnicowany i nie dający się jednoznacznie zakwalifikować, bowiem praktycznie każda piosenka jest inna: z jednej strony mamy tu niemal popowe elektro-akustyczne balladki, które najbardziej kojarzą się właśnie z utworami Anathemy z czasów „Alternative 4”, z drugiej natomiast mroczne, zbudowane na „zimnych” samplach i gęstych podkładach utwory… Tak więc gdybym został zmuszony do porównań, to prawdopodobnie powiedziałbym, że płyta ta stoi gdzieś pomiędzy dokonaniami „lżejszych” artystów z Cold Meat Industry, a klimatami 4AD, czerpiąc jednak głównie z trip-hopu (Portishead, Massive Attack), ale pisząc te słowa wcale nie jestem przekonany o ich prawdziwości… Znamienną cechą tego materiału jest niewątpliwie wspomniany wyżej dualizm: z jednej strony jest to niezwykle spokojny, rozmarzony i relaksujący album, z drugiej bardzo mroczny, niepokojący i pełen smutku. Obok akustycznych gitar i delikatnych, lekko „sakralnych” syntezatorów, kreujących główne linie melodyczne, pojawia się także cała masa bliżej nieokreślonych dźwięków: tajemniczych „postukiwań”, pogłosów, szelestów, ech itp… Wszystko to składa się na naprawdę niesamowity klimat… Spora w tym także zasługa przepięknych, jakby oderwanych od rzeczywistości wokali, które w głównej mierze są dziełem Michelle Richfield, znanej niegdyś z zespołu Dominion (obecnie Sear), oraz współpracy między innymi z… Anathemą!! Jednakże na „Saviour” Michelle wypadła znacznie lepiej niż na wszystkich pozostałych produkcjach razem wziętych, doskonale wpasowując się w muzykę zespołu. Imponująco wypada zwłaszcza jej duet wokalny z Mick’iem w „Over Your Shoulder”, oraz wysokie, eteryczne zaśpiewy w „Holocaust”. Dodatkowo do współpracy w kilku utworach zespół zaprosił drugą wokalistkę –Hayley Windsor z Drug Free America, co również miało nie mały wpływ na ostateczny kształt utworów.

Podsumowując muzykę Antimatter jednym zdaniem powiedziałbym: elektronika w służbie pop… Zespół gra lekko, łatwo i przyjemnie, ale nie popadając przy tym w banalność i niezwykle wciągająco. I mimo że denerwuje mnie moda na trip-hop, jaka ostatnio zapanowała zwłaszcza w środowisku gotyckim, i choć nie uważam „Saviour” za krążek ani specjalnie odkrywczy, ani w żaden sposób rewolucyjny i mógłbym mu prawdopodobnie całkiem sporo zarzucić, to jednak nie zrobię tego, gdyż album ten po prostu niezmiernie mi się podoba … Jest to muzyka co prawda przede wszystkim elektroniczna, ale jednak wciąż osadzona w klimatycznym rocku i skierowana raczej do fanów właśnie takich dźwięków. Co najważniejsze jednak: płyta pełna jest świetnych melodii, uczuć i odpowiedniego nastroju, a tego przede wszystkim brakowało mi na ostatniej produkcji Anathemy. Dla miłośników mrocznej i pięknej zarazem muzyki powinna to być pozycja obowiązkowa.

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.