ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Autechre ─ Amber w serwisie ArtRock.pl

Autechre — Amber

 
wydawnictwo: Warp Records 1994
 
1. Foil [6:04]
2. Montreal [7:15]
3. Silverside [5:31]
4. Slip [6:21]
5. Glitch [6:15]
6. Piezo [8:00]
7. Nine [3:40]
8. Further [10:07]
9. Yulquen [6:37]
10. Nil [7:48]
11. Teartear [6:45]
 
Całkowity czas: 73:36
skład:
Sean Booth - syntezatory, produkcja / Rob Brown - syntezatory, produkcja
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Niezła płyta, można posłuchać.
,0
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,2
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,3
Arcydzieło.
,18

Łącznie 23, ocena: Arcydzieło.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
22.09.2003
(Gość)

Autechre — Amber

O duecie Autechre pisałem już jakiś czas temu, z okazji drugiej odsłony wciąż żywego cyklu o współczesnej ambitnej muzyce elektronicznej – w skrócie o art-techno.
Nadszedł czas rozprawić się z drugą płytą pana Seana i Roba – z płytą moim zdaniem, najlepszą.

Architekci dźwięku. Tak właśnie nazwałem Autechre przy okazji recenzji Incunabuli. Na Amber określenie to nabiera nowego znaczenia. Jest to najbardziej przestrzenna, można by wręcz rzec eteryczna płyta w dyskografii zespołu. To już nie jest projektowanie pojedynczych futurystycznych budowli. Od debiutu nasi architekci wyraźnie awansowali i powierzyli sobie niełatwe zadanie planowania całych miast, krajobrazów i środowisk. Progresja Autechre nie jest jednak skokowa, a logiczna, dlatego też Amber nie jest aż tak skomplikowany i złożony jak następne albumy.
Tutaj w pełni wykrystalizowało się unikalne brzmienie Autechre (żadnych old-schoolowych patentów z Incunabuli), które – jak już kiedyś pisałem, jest dodatkowym instrumentem w rękach inżynierów. Nie wiele zmieniła się jednak formuła samej muzyki. Wciąż można mniej więcej opisać prawie każdy fragment pewnym schematem: Sean i Rob zaczynają utwory dziwnymi arytmicznymi motywami – najczęściej różnymi perkusyjnymi stukotami czy trzaskami - a następnie dokładają nowe tematy, niczym piętra w wieżowcu. Z biegiem czasu, zapełniają zgrabnie całe pasmo częstotliwości słyszalnych przez człowieka, tym samym wieńcząc misternie budowany obiekt. Osobliwe, nie pasujące do siebie z początku elementy po jakimś czasie zaczynają nagle zadziwiać harmonią. Tak jest na przykład w rytmicznym Montreal, nieco industrialnym Glitch czy w Piezo który z awangardowego dziwadła naturalnie zamienia się w rozległy ambientowy pejzaż.

Co takiego jest jednak w Amber, oprócz faktu bycia logiczną kontynuacją Incunabuli?
To jest właśnie sedno sprawy. Sean i Rob zawsze potrafili przepełniać swoją muzykę jakąś obcą, bezimienną nostalgią, jednak na Amber wyraźnie przeszli samych siebie. Wydaje się wręcz, że album jest pewnego rodzaju prezentem dla słuchaczy. Nasi architekci pozwalają nam wspiąć się na dachy ich futurystycznych, majestatycznych miast i podziwiać widoki na bezkresy nieznanych światów. Wiem, brzmi to patetycznie i dziecinnie, ale to właśnie da się odczuć słuchając tej płyty. Impresja ta pojawia się najbardziej w neoklasycznym Silverside, delikatnym Slip, wspomnianym Piezo i bardzo minimalistycznym Yulquen. Jednak szczytem tej fantazji jest zdecydowanie, najcudowniejszy moim zdaniem utwór Autechre, Nil - z przepiękną melodią główną i głębokim pulsem elektronicznych perkusjonaliów.
Innym aspektem wyróżniającym Amber jest podejście do rytmu. W przeciwieństwie do następnych albumów, tutaj, jak zwykle niecodzienne sample perkusyjne, nie są aż tak bardzo zagęszczone. Dzięki temu jest więcej tu miejsca na melodie, co oczywiście zespół wykorzystuje celująco.

Mimo tego Amber nie jest płytą bliską, czy ‘człowieczą’. Na pewno jest to jednak najmniej 'obce' dokonanie zespolu. Autechre ukazują tutaj że ich muzyka wcale nie musi być taka nieprzystępna. Amber może być wiec również traktowany jako pewien klucz do reszty twórczości zespołu (tak było w moim przypadku), która jak już się chyba domyślacie nie jest łatwa do zaakceptowania, o oczarowaniu nie mówiąc.
Amber to jedna z tych płyt, która otwiera przed słuchaczem nowy świat, to płyta ponadczasowa która zachwyca przez całe życie. Bez wątpienia zabrałbym ją na bezludną wyspę – stąd najwyższa ocena w mojej skali - 9.

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.