ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu SBB ─ Welcome w serwisie ArtRock.pl

SBB — Welcome

 
wydawnictwo: Spiegelei-Intercord 1979
 
1. Walkin’ Around The Stormy Bay (Skrzek) [06:31]
2. Loneliness (Skrzek, Brodowski) [05:25]
3. Why No Peace (Skrzek, Drasch) [06:03]
4. Welcome Warm Nights And Days (Skrzek, Brodowski) [03:02]
5. Rainbow Man (Skrzek, Drasch) [03:38]
6. How Can I Begin (Skrzek, Drasch) [07:00]
7. Last Man At The Station (Skrzek, Drasch) [09:28]
Nagrania dodatkowe: 8. Rainbow Man (wersja pełna) (Skrzek, Drasch) [05:05]
9. Last Man At The Station (wersja krótka) (Skrzek, Drasch) [06:28]
10. Deszcz kroplisty, deszcz ulewny (Skrzek) [04:02]
11. Tuż nad kanałem Ulgi (Skrzek) [04:41]
12. Przy okazji (Skrzek) [05:26]
13. 30 stopni w cieniu (Antymos) [06:34]
14. Mechaniczna skakanka (Skrzek) [05:01]
 
Całkowity czas: 78:27
skład:
Józef Skrzek – śpiew, gitara basowa, harmonijka, dzwony rurowe, kotły, marimba, gogofon, instrumenty klawiszowe (fortepian, organy, Minimoog, Micromoog, Sonicsixmoog, Polymoog, Concert Spectrum, organy Hammonda, fortepian Fendera, klawinet Hohner D6, Davolisint). Apostolis Antymos – gitara, buzuki, kotły, bębny, perkusja. Jerzy Piotrowski – bębny, perkusja, kotły. Zbigniew „Wicher” Wiatr – gogofon.
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,1
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,1
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Niezła płyta, można posłuchać.
,2
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,6
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,5
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,21
Arcydzieło.
,65

Łącznie 102, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 8++ Arcydzieło.
15.10.2011
(Recenzent)

SBB — Welcome

Sobota z SBB – odcinek IX.

Ostatnia z płyt nagranych przez SBB pod kątem zachodniego rynku (zarejestrowano ją w studiu Polskiego Radia w Opolu, zmiksowano w RFN) różni się od strony kompozycyjnej od poprzednich albumów zespołu. Zamiast wypełniających całą stronę czarnej płyty kilkuczęściowych, rozbudowanych kompozycji mamy tu aż siedem utworów, o średnim czasie trwania niespełna sześciu minut, najdłuższa kompozycja nie trwa nawet dziesięć. I nie są to instrumentalne, dość proste formalnie kompozycje o średnim ciężarze gatunkowym, w stylu tych z „Jerzyka” czy „Amigi”. Józef Skrzek zmierzył się tu z nieco inną formą twórczą: zamiast wielominutowych suit – zwięzłe czasowo, melodyjne utwory.

Skrzek nie wyszedł z tej próby zwycięsko. Wyszedł triumfalnie. „Welcome” to najlepsza studyjna płyta SBB. Z jednym wyjątkiem – „Welcome Warm Nights And Days” – są to utwory urozmaicone, złożone formalnie, bogate aranżacyjnie. Mamy na tej barwnej płycie chyba wszystko: porywające instrumentalne granie, subtelne ballady, majestat i potęgę brzmienia rocka progresywnego, funkowy rytm, kościelne organy, kotły, gitarowe solówki i elektroniczne pejzaże. I wszystko to idealnie stopiło się w jedną spójną całość.

A zaczyna się ta płyta wręcz wybuchowo. Od chyba najlepszej kompozycji SBB – „Walkin’ Around The Stormy Bay”. Do dziś zresztą przypominanej (choćby we fragmencie) na koncertach zespołu. Bardzo dynamiczna, świetnie napędzana przez Piotrowskiego i Antymosa na bębnach, bardzo efektownie przełamana w środku spokojniejszą wstawką. Z porywającym finałem. Potem przychodzi uspokojenie. „Loneliness” to kunsztowna ballada. Z subtelnym otwarciem fortepianu, ładnie z czasem uzupełnianym przez syntezatory. Z wielokrotnymi nakładkami wokalnymi. Druga część utworu jest już typowo syntezatorowa, ładnie łącząca majestatyczne eksplozje dźwięków z subtelnymi fragmentami. „Why No Peace” bardzo ładnie otwiera duet syntezatorowo-gitarowy; całość rozwija się w melodyjną, chwytliwą piosenkę, mającą w sobie sporo z beatlesowskiej melodyki. Oczywiście, Skrzek nie byłby sobą, gdyby trochę nie pokombinował. W środku mamy bardzo fajną, wolną wstawkę na syntezatorze, ładnie przechodzącą w podniosły, typowy dla SBB zespołowy mostek, a następnie w dynamiczny finał. „Welcome Warm Nights And Days” to najprostszy formalnie utwór na płycie, prosta forma muzyczna: fortepianowa, delikatna ballada, w miarę trwania uzupełniana o wielokrotne nakładki wokalne i brzmienia syntezatorów.

Kolejny koncertowy pewniak – „Rainbow Man” – ma lekko funkujący rytm, ładne wstawki fortepianowe uzupełniające syntezatorowe tło i Skrzeka śpiewającego trochę pod George’a Harrisona. Całość w pewnym momencie zgrabnie przechodzi w dynamiczny popis Józefa na harmonijce ustnej. Krótki, zaledwie trzyipółminutowy utwór to bardzo efektowny popis Skrzeka w dziedzinie tworzenia zwięzłych kompozycji (niby tylko trzy minuty z kawałkiem, a przecież sporo się tu dzieje!), do dziś chętnie grany na koncertach. A potem nadchodzi wielki finał. W postaci dwóch chyba najbardziej niedocenianych utworów SBB.

Najpierw jest „How Can I Begin”. Zaczyna się już magicznie. Organowe tło. Dzwonki. Kunsztowna partia Antymosa na buzuki. Potem dołącza Skrzek. W typowej dla siebie, podniosłej, trochę egzaltowanej pieśni. Tło stopniowo wypełniają potężne dźwięki kościelnych organów. A potem dołączają potężne uderzenia kotłów. I całość nabiera mocy, potęgi, siły. Brzmi to wręcz jak jakaś niesamowita ceremonia… „Last Man At The Station” to już inna bajka. Zaczyna się dźwiękami organów (Hammonda tym razem). I znów rozwija się powoli, stopniowo, płynnie przechodząc w majestatyczną piosenkę. Może nie pieśń – to słowo tu chyba nie do końca pasuje, całość nie jest aż tak podniosła, wypada raczej lekko. Skrzek ładnie uzupełnia ze sobą Hammondy i syntezatory, Apostolis puentuje całość trochę gilmourowską w klimacie solówką.

Wśród nagrań dodatkowych mamy pełną wersję „Rainbow Man” – na albumie znalazła się wersja skrócona o instrumentalną kodę i słusznie, te półtorej minuty nic nowego nie wnosi, sprawia raczej wrażenie nabijania czasu. Całkiem zgrabnie skrócone „Last Man At The Station” (z nieco wyciszonym finałem) wydano w roku 1979 na kompilacji „Super Rock Festival Vol.2”. Wersję kompaktową zamyka pięć nagrań dla Radia Opole. „Deszcz kroplisty, deszcz ulewny” to kolejna w dorobku SBB szybka, trochę „kołomyjkowa” kompozycja instrumentalna. „Tuż nad kanałem Ulgi” to z kolei utwór nieco funkujący, pełen syntezatorowych popisów. W spokojnym, jazzującym „Przy okazji” dominuje gitara, Antymos bardzo ładnie piórkuje tu subtelne dźwięki z oszczędnym syntezatorowym podkładem Skrzeka. „30 stopni w cieniu” znów wykorzystuje pulsację funkową, może nawet nieco dyskotekową; wieńcząca całość „Mechaniczna skakanka” łączy intrygującą rytmikę, nieco fusionowe klimaty i instrumentalne popisy.

Bardzo zwarta to płyta. I bardzo równa kompozytorsko: żaden utwór nie odstaje od pozostałych, wszystkie trzymają bardzo wysoki poziom. „Welcome” to popis Skrzeka jako bardzo wszechstronnego kompozytora i SBB jako niezwykle utalentowanych, świetnie się rozumiejących i uzupełniających się nawzajem muzyków. Popis, któremu SBB już niestety nie będzie w stanie dorównać.

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.