ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Wishbone Ash ─ The Power Of Eternity w serwisie ArtRock.pl

Wishbone Ash — The Power Of Eternity

 
wydawnictwo: Sanctuary Records 2007
 
1. The Power [5:48]
2. Driving a Wedge [4:24]
3. In Crisis [6:35]
4. Dancing with the Shadows [5:55]
5. Happiness [3:09]
6. Northern Lights [3:05]
7. Your Indulgence [3:30]
8. Growing Up [4:38]
9. Disappearing [5:14]
10. Hope Springs Eternal [5:55]
 
Całkowity czas: 48:13
skład:
Andy Powell - guitar, vocals / Muddy Mannien - guitar / Bob Skeat - bass / Joseph Crabtree / drums
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,1
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Niezła płyta, można posłuchać.
,2
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,4
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,6
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,2
Arcydzieło.
,4

Łącznie 20, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 7 Dobry, zasługujący na uwagę album.
05.10.2009
(Recenzent)

Wishbone Ash — The Power Of Eternity

Pamiętam jak dziś jak ponad 15 lat temu rozpocząłem moją muzyczną "edukację"; ten dreszczyk ekscytacji wynikający z poszukiwania, chęci poznania i radości odkrywania. Nieocenioną rolę w moich odkryciach odegrał bez wątpienia mój tata, który obrał sobie za cel nakierowanie mnie na właściwe tory muzyczne. Jednym słowem: nie chciał dopuścić, abym zgnił w oparach disco, rapu czy innego badziewia...

Kiedy nasze drogi zaczynały się rozchodzić (ojciec gustował głównie w blues-rocku), a mój kochany ojczulek nie mógł zrozumieć i zaakceptować mojej fascynacji rockiem progresywnym (spytajcie go kiedyś o Yes, a on odpowie wam coś w stylu: "aaa, to ci co uczą się grać") uznał, że jedyną szansą "odratowania" mnie było znalezienie czegoś pośrodku. Namówił mnie, abym posłuchał Wishbone Ash i podrzucił mi ich pierwszą płytę z 1970 roku.

Pamiętam jak dosłownie powaliły mnie te dwie gitary prowadzące: niby każda z nich jakby grała swoje, ale znakomicie współgrały ze sobą. Uwielbiałem tę moc płynącą z tej muzycznej uczty, ale pomimo pozornego chaosu wszystko zdawało się mieć swoje miejsce. Przez kolejnych kilka dni miałem dylemat, który utwór był moim ulubionym: "Lady Whisky" czy "Phoenix"... Potem jak lawina mój odtwarzacz (kasetowy wówczas) zalała fala "łiszbołnowych" dżwięków; przyszły "Argus", "Pilgrimage" czy "There's The Rub" (z moją ukochaną "Persefoną").

Kariera WA toczyłą się jak większości wielkich zespołów - raz na wozie, raz pod wozem. Muszę jednak przyznać, że ich muzyka zawsze pozostawała bliska mojemu sercu. Zawsze uwielbiałem te gitarowe duety, tę harmonię i ład w ich muzyce pomimo tego nadmiaru gitarowych dźwięków. Panowie potrafili zachować w swoich utworach odpowiednie proporcje, nie tracąc przy tym tzw. feeling'u i nie ograniczając się do prostych piosenkowych schematów. Jednym słowem - ich twórczość miała tego pazura i coś, co zwykliśmy nazywać mianem "ducha".

Od kilku dni skutecznie (w ramach zbliżającego się wielkimi krokami koncertu) przypominam sobie ich twórczość, tę starszą i tę nowszą, a ostatnią (niedawno odkrytą przez mnie) płytą "The Power Of Eternity" jestem wręcz zachwycony. Andy Powell i spółka są w rewelacyjnej formie i o poziom koncertu absolutnie się nie boję.

Płytę rozpoczyna „The Power”: konkretne brzmienie gitar, płynny rytm, ciekawa linia melodyczna. Kolejne "Driving A Wegde” oraz „In Crisis” mogą kojarzyć się z przełomem lat 80/90, kiedy to grupa próbowała się odrodzić i szukała źródeł, aby zbliżyć się ku swoim początkom. „Northern Lights” przywołuje na myśl instrumentalne miniaturki z „Pilgrimage” z 1971 roku.

Płyta utrzymuje zaskakująco wysoki poziom. Prawdopodobnie zasługa w tym Muddy’ego Manniniena, który - wychodzi na to - stał się godnym partnerem Andy’ego Powella zarówno pod względem gitarowych duetów jak i tworzenia materiału.

Oby Wishbone Ash żyli i rozpieszczali nas swoją muzyką jak najdłużej. Tego im życzę i przy najbliższej okazji wzniosę za to mój toast.

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.